Tytuł: Fiasko
Autor: Stanisław Lem
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok 1. wydania: 1987
To bardzo pesymistyczna książka. Zresztą, przy takim tytule, trudno oczekiwać bajeczki ku pokrzepieniu serc.
Autor analizuje problemy możliwe przy pierwszym kontakcie. No cóż, w oczach Lema nie wygląda to wesoło. A wszystko przedstawione bardzo przekonująco — skutki logicznie wypływają z przyczyn, niełatwo znaleźć lukę w rozważaniach. Można jedynie podziwiać wizję pisarza, jego wysiłek włożony w dopracowanie historii, technologii, zachowania, rozumowania Obcych. Ziemianom też trzeba było dać kilka wynalazków, z siderologią (nową gałęzią fizyki) na czele. Co Mistrz, to Mistrz.
W pewnym sensie "Fiasko" opowiada o teorii gier. Rozbudowanej, posuniętej daleko poza schematy znane z podręczników. Z szalenie interesującymi, acz przygnębiającymi, wnioskami płynącymi z analizy.
Nie spodobała mi się jedynie końcówka. Nie chodzi nawet o to, że lubię happy endy, ale coś tak [autocenzura, nie chcę zdradzać zbyt wiele]? Nieee... Chociaż, przy odrobinie dobrej woli można dopatrzyć się klamry. Może w tym szaleństwie jest metoda?
Całość skłania do refleksji. Głównie, w jakim stopniu Lem pisał o Ziemi. Bo fantastyka i tak zawsze jest o ludziach, starych, (nie)dobrych Homo sapiens... Czyż nie?
Język — lemowski, czyli lekko archaiczny i bogaty jak zdobienia buddyjskiej świątyni. Nic, tylko się delektować i poszerzać słownictwo. Albo narzekać na ciężką i niezrozumiałą stylizację — jak kto woli. Dobra, wypatrzyłam jeden wyjątek — pleonazm "dalej kontynuować". Ale jeden znaleziony błąd na trzysta sześćdziesiąt stron to naprawdę imponujący wynik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz