środa, 28 czerwca 2023

"Łaskun" — Lipowo, kolejna rzeź

Tytuł:          Łaskun            
Autor:          Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo:    Prószyński i S-ka 
Rok 1. wydania: 2016              

Szósty tom cyklu o Lipowie. Po okolicy grasuje kolejny morderca, który nie przebiera w środkach. Nie mogę wyjść z podziwu, że tam jeszcze ktokolwiek mieszka. Jeśli do tej pory nie został zamordowany, powinien uciekać jak najdalej. A jeśli tego nie zrobił, to wygląda podejrzanie, bo najprawdopodobniej sam jest zbrodniarzem.

Na wstępie ktoś odkrywa zwłoki emerytowanego sędziego. Zwłoki są w bardzo złym stanie. To znaczy głowa, bo napoczęły ją robaki. Korpus, do którego została przymocowana, należał do nieznanej chwilowo kobiety i wygląda na świeższy. Nie pamiętam, do kogo należały kończyny, ale i one nie zostały połączone z korpusem przez naturę. Całość tworzy groteskową kukłę w białej sukience i rudej peruce.

Podejrzanych mnóstwo, połowa postaci wydaje się mieć okazję lub motyw. A do tego dochodzą inne wątki — machlojki w nocnym klubie, egzotyczne trucizny, mafijne biznesy... Intryga tak skomplikowana, że różne plany różnych ludzi zderzają się ze sobą, tworząc niemal komedię omyłek. Tylko że w rezultacie dostajemy pokot trupów zamiast salw śmiechu.

W ogóle postaci multum, dość długo potrwało, zanim jako tako przyzwyczaiłam się do wszystkich i przestałam się zastanawiać na początku każdego rozdziału, o kim właściwie w tej chwili czytam.

Mimo to czytało się szybko, chociaż moje zawieszenie niewiary trzeszczało niemiłosiernie. Każdą rzecz z osobna mogę łyknąć, ale kumulacja ich wszystkich dookoła jednej komendy mnie przerasta. Chyba Sherlock Holmes nie potykał się o zwłoki równie często, jak prosty posterunkowy z Lipowa.

Nie zauważyłam usterek językowych. A może były, ale ich nie zapamiętałam, a warunki nie sprzyjały notowaniu...

niedziela, 25 czerwca 2023

"Wielka księga wynalazków" — skrótowo

Tytuł:           Wielka księga wynalazków   
Tytuł oryginału: 30000 Years of Inventions  
Autor:           Thomas Craughwell          
Tłumacz:         Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo:     Bellona                    
Rok 1. wydania:  2012                       

Tytuł z grubsza odpowiada prawdzie. Zestaw ćwierci tysiąca wynalazków uznanych za najważniejsze w historii ludzkości. Uszeregowane chronologiczne — od farby, której wynalezienie oszacowano na 30 000 lat p.n.e. (stąd oryginalny tytuł), do "genetycznego odcisku palca" z 1984 roku.

Każdy wynalazek dostaje dwie strony. Pierwsza to tekst — kto pierwszy skonstruował (o ile znamy tego człowieka), jak doszło do przełomu, czym ta wersja różniła się od poprzednich... Siłą rzeczy czytelnik otrzymuje dość pobieżne informacje Druga strona to zdjęcie wynalazcy, przedmiotu, przykładu wykorzystania, reklamy itp. rzeczy, które mogą się kojarzyć z daną rzeczą.

Momentami dziwił mnie dobór wynalazków. Hodometr, frisbee i żwirek dla kota? Serio, te rzeczy zmieniły historię ludzkości? Może i ktoś zrobił na nich ogromne pieniądze, ale przecież forsa to jeszcze nie wszystko. A takie rolnictwo się nie załapało (acz przyznaję, że pług jest). Wydaje mi się, że Autor zastosował silny filtr amerykański w patrzeniu na dokonania człowieka.

Jako się rzekło — ilustracje są i stanowią połowę książki. Czarno-białe lub kolorowe, pewnie w zależności od dostępności. Na końcu znalazł się alfabetyczny indeks pojęć (nazwiska, przedmioty, nazwy geograficzne).

Pod względem językowym całkiem przyzwoicie, wyłapałam tylko jakieś pojedyncze powtórzenia.

czwartek, 15 czerwca 2023

"Stróże" — opowiadania

Tytuł:          Stróże         
Autor:          Jakub Ćwiek    
Wydawnictwo:    Wydawnictwo SQN
Rok 1. wydania: 2018           

Zbiór opowiadań rozgrywających się w znanym już uniwersum — archaniołowie zatrudnili Lokiego do omijania i naginania sztywnych przepisów, on gra w swoją własną gierkę... Tym razem w książce przewijają się anioły stróże, a szczególnie dwóch tworzących jednostkę nadrzędną, coś jakby kontrolę z centrali. Całość właściwie można nazwać sidequelem. Angel fantasy, jak sama nazwa wskazuje.

Opowiadania nie mają wyraźnej wspólnej osi fabularnej. Ułożone są chronologicznie i łączy je motyw rozwijającej się znajomości między jednym z aniołów-kontrolerów a ziemskim gliniarzem, który przypadkiem został świętym.

Na plus humor. Ujęła mnie nazwa tej specjalnej jednostki — W.I.N.A., czyli Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego i część motta; "W.I.N.A. zawsze jest po twojej stronie". Poza tym Loki chyba nie potrafiłby zachować powagi dłużej niż przez godzinę. Nawiązanie do sceny z "Ojca chrzestnego" również jest słodkie.

Na końcu książki znalazło się jeszcze dodatkowe opowiadanie, z nieco innej bajki. Tym razem Loki spotyka się z Chłopcami od Dzwoneczka i superbohaterami z cyklu "Dreszcz". Zastanawiam się, czemu miał służyć ten zabieg — dopchaniu książki do uczciwej grubości czy też zareklamowaniu trzech cykli naraz. Jak by nie było, sprawił, że spis treści można znaleźć głównie przypadkiem, bo wylądował około sto stron przed końcem książki.

Część zasadniczą czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Ten wepchnięty na siłę dodatek trochę mnie zdegustował.

Z wpadek językowych zauważyłam tylko zjedzone słowo.

poniedziałek, 12 czerwca 2023

"Stare kości" — archeologiczny kryminał

Tytuł:           Stare kości                   
Tytuł oryginału: Old Bones                     
Autor:           Douglas Preston, Lincoln Child
Tłumacz:         Jan Kraśko                    
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Agora             
Rok 1. wydania:  2019                          

Kryminał osadzony w ciekawej scenerii — wyrusza archeologiczna ekspedycja w Góry Skaliste, aby odnaleźć obozowisko pionierów, którzy w dziewiętnastym wieku utknęli w nich na zawsze. Historia znana w Stanach Zjednoczonych ze względu na sensacyjne wątki — kanibalizm i inne ekscesy, a tu światło dzienne ponownie ujrzał stary dokument. Ale archeolodzy szukają nie tylko starych kości, niezjedzonych butów i dawno wystygłych popiołów. Tylko nie chwalą się nikomu tym drugim celem.

Równolegle rozwija się drugi wątek — ktoś bezcześci zwłoki, bardzo dokładnie zacierając za sobą ślady. Sprawa trafia do młodej, świeżo po szkole, agentki FBI. Dziewczyna straszliwie chce się wykazać, a tu nie ma lekko, bo prawie nikt nie traktuje jej pomysłów poważnie.

Postacie zróżnicowane, dość barwne. Te kobiece jakby wyraźniejsze, tym bardziej, że baby grają pierwsze skrzypce. Nie tylko agentka, ale jeszcze zarówno ekspedycją, jak i instytutem archeologicznym rządzą panie. Czerpałam z tego pewną satysfakcję, ale jednak nierównowaga wygląda trochę dziwnie.

Akcja wartka, szczególnie kiedy już oba wątki się połączą. Czytało się więc szybko, a w drugiej połowie jeszcze szybciej.

Odrobinę przeszkadzały mi zjawiska nadnaturalne — można odnieść wrażenie, że bohaterom pomaga duch dziewczynki, która zmarła jako jedna z pierwszych podczas wyprawy pionierów. Lubię fantastykę, ale nie wtedy, gdy wyskakuje znienacka jak czołg i służy do wyjaśnienia rzeczy, na które autor książki nie miał lepszego pomysłu.

Nie zauważyłam usterek językowych.

czwartek, 8 czerwca 2023

"Krótka historia wojny" — kompleksowo

Tytuł:           Krótka historia wojny            
Tytuł oryginału: A Short History of War           
Autor:           Jeremy Black                     
Tłumacz:         Ignacy Kurowski, Paweł Szadkowski
Wydawnictwo:     Wydawnictwo RM                   
Rok 1. wydania:  2021                             

Wszystko tak, jak Autor obiecuje w tytule: jest wojna, jest jej historia i całość nie wypada zbyt długo. Cierpią na tym szczegóły, ale nie można mieć wszystkiego. 

Książka składa się z trzydziestu dziewięciu kilkustronicowych rozdziałów. Jak przystało na historię — uporządkowanych chronologicznie, od dość luźnych rozważań na temat wojen w prehistorii i lepiej znanych konkretów w starożytności, do konfliktów po zimnej wojnie, tarć wewnętrznych i bardziej ogólnych dywagacji. Zabrakło rozdziału o wojnie w Ukrainie. Cóż, mnóstwo się pozmieniało w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Pozytywnie zaskoczyła mnie kompleksowość ujęcia. Black opisuje nie tylko walki w Europie i Azji, ale zahacza również o resztę świata, Australii i Oceanii nie pomijając. Odnoszę wrażenie, że rzadko spotyka się takie podejście w zachodniej nauce.

Osobiście wolałabym więcej przełomowych wynalazków (jak wyglądały, na czym polegało działanie, co zmieniły w sposobie walki), a mniej wymieniania poszczególnych bitew i zatargów. Ale to pewnie kwestia gustu, w końcu jedno i drugie to część historii wojowania.

Brakowało mi również ilustracji — rysunków broni, może mapek z planami bitwy... Nic, tylko literki. Zasadniczo je lubię, ale niekiedy przydałoby się coś więcej.

Trafiają się usterki językowe — jakieś powtórzenie, jakiś zjedzony wyraz itp. Ale zasadniczo czytało się przyjemnie, a kiksów nie było dużo.

niedziela, 4 czerwca 2023

"Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi" — angel fantasy

Tytuł:          Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi
Autor:          Kamila Ciołko-Borkowska               
Wydawnictwo:    Rubieże                               
Rok 1. wydania: 2020                                  

Sama nie wiem, czy tytuł kłamie, czy mówi najszczerszą prawdę — to nie tyle przygody, co zwyczajne życie, tylko po śmierci. Aż właśnie przezwyczajne. Ot, bohaterka zmarła, trafiła do nieba i urządza tam sobie nie-życie; odwiedza sąsiadów, potem matkę, zagląda na ziemię do wciąż żyjącego męża... Innymi słowy — fabuła do bólu normalna, niemal obyczajowa, proste, codzienne czynności.

Gatunkowo chyba można zaliczyć książkę do angel fantasy. Wprawdzie anioły nie odgrywają pierwszych skrzypiec, ale każdy zmarły ma swojego, więc sporo ich się trafia.

Protagonistka momentami wydawała mi się niespójna. Niby starsza pani, ale lubi biegać (hmmm, za moich czasów starsze panie za tym nie przepadały, wyczynowo stały w kolejkach). Idzie więc pobiegać, chyba głównie po to, żeby skręcić nogę. A niedługo potem narzeka na słabą kondycję i zadyszkę od byle czego.

Trochę brakowało mi jej sprawczości. Chce coś tam? Proszę bardzo, anioł stróż pakuje ją do autobusu, zawozi do biurokratycznego centrum i pomaga załatwić, co trzeba. Raczej rzeczy się bohaterce przydarzają, niż je robi. Wystarczy chcieć. Niby w niebie to nie powinno dziwić, ale to chyba sprawia, że trudno tam przeżyć naprawdę fascynujące przygody. Tym bardziej, że zagrożenia życia nie ma z definicji.

Jeśli chodzi o światotwórstwo, to niebo wydaje mi się dość zaściankowe. Tam powinny być miliardy ludzi, a odnosiłam wrażenie, że wszyscy o wszystkim wiedzą. Zwłaszcza w końcówce, kiedy bohaterka odniosła jakiś tam sukces i stała się powszechnym tematem plotek.

Mimo marudzenia nie uważam książki za złą. Acz mogła być lepsza. Zdaje się, że to dopiero początki kariery Autorki.

Trochę negatywnie nastroił mnie poważny błąd ortograficzny na początku (str. 20). "Pokarzę" i "pokażę" to dwa różne słowa i absolutnie nie należy ich mylić. Później jeszcze trafiła się jakaś literówka.