wtorek, 31 maja 2016

"Kraken" — popis wyobraźni

Tytuł:           Kraken        
Tytuł oryginału: Kraken        
Autor:           China Miéville
Wydawnictwo:     Zysk i S-ka   
Rok 1. wydania:  2010          

Ten Autor nieodmiennie zaskakuje wyobraźnią. Tworzy światy dopracowane w szczegółach, bogate, zaludnione przez oryginalnych bohaterów. Splata liczne wątki. Nie inaczej jest w przypadku "Krakena". Mamy tu kałamarnicę, rozmaite wyznania, walki ludzi, niezupełnie ludzi i nie-wiadomo-czy-jeszcze-ludzi oraz ogólny koniec świata.

Miéville porusza tyle kwestii, że bardzo długo książka sprawia wrażenie chaotycznej. Jednak wreszcie sprawy się wyjaśniają, strzelby porozwieszane po wszystkich kątach na pierwszych stronach wypalają, a emocjonująca końcówka pełna zwrotów akcji wynagradza niedogodności.

Można zarzucić Autorowi, że Londyn nie wydaje się miastem, w którym kipi aż tyle różnych religii. Stosunkowo łatwe do obrony wyspy, a potem dziesięciolecia polityki spod znaku splendid isolation uczyniły z Brytyjczyków dość jednorodne kulturowo społeczeństwo. W roli miasta-tygla religijnego widziałabym raczej Rzym, może Jerozolimę. Ale nie można przecież zakazać pisarzowi osadzania fabuły w tych miejscach, które zna najlepiej.

Irytowała mnie głupota i niefrasobliwość niektórych postaci. Nie lubię czytać o przygodach idiotów. Wkurzało, że bardzo długo nikt nic nie chce wyjaśnić głównemu bohaterowi, ale wszyscy czegoś od niego oczekują. Uważam, że to nielogiczne zachowanie.

Mimo wszystkich zarzutów zaliczam książkę do udanych, a lektura sprawiła mi wiele przyjemności. Ech, ta niesamowita fantazja w kreowaniu dziwacznych postaci i trzymająca w napięciu końcówka...

Język nie przypadł mi do gustu. Nie bardzo rozumiem, dlaczego "czarowanie" zastąpiono "sznytowaniem". Stare, powszechnie znane słowo się zużyło? No i "damasceńskie sceny". Nie pomyliły się aby komuś ze stalą albo dantejskimi?

piątek, 27 maja 2016

"The Romance of the Microscope" — inny świat

Tytuł:          The Romance of the Microscope
Autor:          Charles Ealand               
Wydawnictwo:    London, Seeley, Service & Co.
Rok 1. wydania: 1921                         

Książka przenosi do innego świata. I nie, nie chodzi o fotografie i rysunki tego, co można zobaczyć pod mikroskopem. Mam na myśli całkowicie inną epokę — czasy, kiedy hobbyści angażowali się w swoją pasję bez reszty, poświęcali jej mnóstwo energii, kiedy nie wszystko dało się kupić, wiele rzeczy trzeba było robić samodzielnie...

Na początku dostajemy solidny opis, jak i dlaczego mikroskop działa. Dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Co więcej, pierwsze rozdziały uświadomiły mi, że na lekcjach biologii ten temat został potraktowany bardzo powierzchownie. Na fizyce też pominięto mnóstwo szczególików, być może wychodząc z założenia, że resztę dociekliwi uczniowie sobie doczytają. Hmmm, ja zrobiłam to dopiero teraz, mimo że zdarzało mi się trzymać w rękach różne dzieła traktujące o fizyce.

Oczywiście, książka powstała niemal przed stuleciem, widać, że Autor nie dysponował wiedzą, którą dzisiaj przekazuje się dzieciom w podstawówce — o genetyce nie słyszał, bo i słyszeć nie mógł, liczba królestw całkiem inna... Nieco śmieszyło mnie staromodne wyrażanie się o różnych drobnych organizmach "on".

Dużą zaletę stanowi to, że Ealand nie ogranicza się do biologicznych zastosowań mikroskopu, lecz podsuwa pomysły na preparaty z innych dziedzin — na przykład minerały. Różne kryształy czy zwyczajne kamienie naprawdę mogą ciekawie wyglądać w dużym powiększeniu.

Na minus liczy się silna koncentracja na Wielkiej Brytanii — Autor często wspomina, jakie okazy można spotkać w stawach na terenie Anglii, ale pomija Europę. Jednak łatwo usprawiedliwić te braki: wtedy świat był mniejszy i bardziej lokalny, a dostęp do informacji nieporównywalny z dzisiejszym.

sobota, 21 maja 2016

"Prawa i powinności" — humorystyczna opowiastka

Tytuł:           Prawa i powinności 
Tytuł oryginału: Права и обязанности
Autor:           Karina Pjankowa    
Wydawnictwo:     Fabryka Słów       
Rok 1. wydania:  2008               

Jedna z moich ulubionych, wielokrotnie czytanych książek.

I trudno mi orzec, co o tym zadecydowało. Niby prościutkie fantasy spod znaku magii i miecza, bez jakichś szalenie oryginalnych pomysłów na fabułę, z wielorasową (z jedynie sporadycznymi, acz istotnymi, odstępstwami od Tolkienowskiego kanonu) gromadą bohaterów wymachujących różnymi rodzajami broni, z kiełkującym romansem, z nieskomplikowanymi, czarno-białymi postaciami. A jednak pozwala się zrelaksować. A jednak opowieść odległa od sztampy.

Zapewne sprawia to humor — ciepły, lekki i wszechobecny. Główny bohater (przeważnie narrator) ma mnóstwo dystansu do siebie, całe pokłady ironii i nie waha się przed jej użyciem.

Zakwalifikowałabym książkę do lektur dla young adults. Autorka nie szafuje ani przemocą (jak na misję bohaterów, trupów pada zaskakująco mało), ani seksem — tu już w ogóle nie wychodzi poza czysto platoniczny romans. Nawet wulgaryzmów nie ma — "najostrzejszy" bluzg używany przez postacie to "dharr". 
Być może wszystko to ma pewien związek z faktem, że w momencie ukazania się książki Pjankowa nie skończyła jeszcze dwudziestu lat. I za to chyba największy szacun, bo powieść jest nieporównywalnie bardziej dojrzała niż na przykład "Eragon" i jego kontynuacje; prawa nieodmiennie łączą się z obowiązkami, bohaterowie mają swoje osobowości — ktoś tam jest chamski, ktoś impulsywny, jeszcze ktoś szlachetny aż do bólu...

wtorek, 17 maja 2016

"A History of Soviet Russia" — głęboka historia

Tytuł:             A History of Soviet Russia
Autor:             Marian Kamil Dziewanowski 
Wydawnictwo:       Prentice-Hall, Inc.       
Rok 1. wydania:    1979                      

Dziewanowski urodził się na Ukrainie i tam miał okazję śledzić przebieg i skutki Rewolucji Październikowej. W 1920 roku wraz z rodziną ewakuował się do Polski, podczas II Wojny Światowej — uciekł do Wielkiej Brytanii, a po kilku latach wyemigrował do USA. Taka biografia pozwoliła Autorowi na poznanie ustroju powszechnej szczęśliwości od podszewki oraz późniejsze przedstawienie go bez cenzury.
 
Ujął mnie opis warunków, które spowodowały, że Rosja stała się tak podatnym gruntem dla komunistycznego chwastu. Pierwszy rozdział poświęcony został bardziej geografii niż historii: wielkość państwa, klimat, zbiory, dostęp do mórz, Słowianie i inne narody... A przecież trudno twierdzić, że te czynniki nie mają wpływu na dzieje kraju.

Dopiero w drugim rozdziale pojawiają się przełomowe wydarzenia w rosyjskiej historii: Ruś Kijowska, powstanie Moskwy, Tatarzy i Bizancjum, Piotr Wielki... Ten dogłębny wstęp pozwolił mi lepiej usystematyzować to, co dotychczas wiedziałam o historii ZSRR, oraz więcej skorzystać z reszty książki. No i poczuć wdzięczność dla Piastów, którzy zdecydowali się przyjąć religię rzymską.

Skoro już Autor kupił mnie początkiem, to i reszta książki przypadła do gustu. Wiele się dowiedziałam, coś nawet zapamiętałam. Mogę z czystym sumieniem polecić.

Uwaga, spoilery: ;-) 
Książka kończy się na sześćdziesiątej rocznicy rewolucji, na rządach Breżniewa. Dziewanowski twierdzi, że radziecka gospodarka nadal pozostaje w tyle za zachodnią, ale do upadku systemu komunistycznego potrzeba będzie silnego szoku zewnętrznego. Hmmm, czyżby to o nas?

piątek, 13 maja 2016

Finkla redaguje — pierwszy numer Silmarisa

No, z tym redagowaniem to może trochę przesadzam. Ale przyłożyłam ręki do powstania nowego kwartalnika internetowego.

Okładka wygląda tak:






A pobrać można na naszej stronie. Oczywiście, zachęcam do zapoznania się i podzielenia uwagami. Tutaj, a jeszcze lepiej na stronie Silmarisa.

Wkrótce pojawią się wersje magazynu w formatach do czytników elektronicznych.

Edycja: Wersje mobi i epub już są.

sobota, 7 maja 2016

"Pachnidło" — niezwykły bohater

Tytuł:           Pachnidło. Historia pewnego mordercy     
Tytuł oryginału: Das Parfum. Die Geschichte einses Mörders
Autor:           Patrick Süskind                          
Wydawnictwo:     Świat Książki                            
Rok 1. wydania:  1985                                     

"Pachnidło" to dzieje człowieka obdarzonego niezwykle czułym powonieniem i brakiem zapachu. Akcja rozgrywa się w osiemnastowiecznej Francji, ale z trudem zaliczam powieść do historycznych — Autor zbyt koncentruje się na bohaterze, aby wdawać się w realia przeszłości. W jednym miejscu wspomina nawet o lizaniu lodów. Owszem, ten deser znano już w starożytności, ale czy lizano? Wafelków ani lodów na patyku w czasach oświecenia przecież chyba jeszcze nie wymyślono.

Geografią Süskind też się zbytnio nie przejął — w pewnym miejscu wspomina, że szczyt Pic de Canigou uchodził za najwyższe wzniesienie Pirenejów. Serio? Nikt nie zauważył, że w tym paśmie trafiają się góry o ponad pół kilometra wyższe? Ale może miejscowi nie podróżowali zbyt daleko... Chociaż moda na badanie natury chyba już zaczynała szaleć.

Mimo to jestem skłonna wybaczyć Autorowi pewne niedociągnięcia. I tak te szczegóły nie mają większego wpływu na całość. Bardzo spodobało mi się konsekwentne budowanie kluczowej postaci. Najpierw mały Jan Baptysta, potem dorosły Grenouille wręcz obsesyjnie interesuje się doznaniami olfaktorycznymi. Pozostałych zmysłów wydaje się nie potrzebować. Ta pasja jest główną siłą napędzającą bohatera.

Dawno temu oglądałam film nakręcony na podstawie książki i uważam (tu zaskoczeń brak), że słowo pisane po raz kolejny wykazuje przewagę nad obrazami. Można opisać, jakie skutki wywiera cienka, ulotna nitka zapachu, ale jak złapać to w kadr? Ponadto Dziesiąta Muza pewne rzeczy musiała przyciąć, aby dopasować do rozmiarów kinowego seansu. Książkowa wersja wydaje się sensowniejsza i pełniejsza.

Język powieści również przypadł mi do gustu; Süskind posługuje się bardzo bogatym słownictwem, niektórych terminów sama nie znałam (czym, do licha, jest styraks?). W tekście zdarzały się potknięcia interpunkcyjne czy powtórzenia, ale nie znam oryginału.