czwartek, 4 kwietnia 2019

"Mock. Pojedynek" — retro

Tytuł:          Mock. Pojedynek
Autor:          Marek Krajewski
Tom:            8              
Wydawnictwo:    Znak           
Rok 1. wydania: 2018           

Powieść zbliżona do kryminału. Niby nie ma zwłok (a przynajmniej nie rzucają się w oczy), niby wiadomo, kto i dlaczego, ale jakieś zagadki do wyjaśnienia zostają. Na pierwszy plan wybija się osadzenie w przeszłości — akcja rozgrywa się na początku XX wieku, we Wrocławiu. Pardon — w Breslau.

Autor podkreśla podejście retro, podając przy każdej okazji współczesne nazwy ulic, budynków itp. Dla kogoś znającego Wrocław pewnie stanowi to dodatkowy smaczek; człowiek może sobie wyobrazić, gdzie rozgrywa się akcja, na którym rogu stoi student... Pozostałym czytelnikom częste przypisy pewnie nie dają tej satysfakcji, ale przynajmniej dowodzą, że Krajewski dopracował książkę w szczegółach.

Protagonista, Eberhard Mock — znany już z innych tomów (no, może niekoniecznie mnie) — tutaj stawia pierwsze kroki w rzemiośle śledczego. Możemy więc mówić o prequelu. Ma to swoje złe i dobre strony: Autor pokazuje młodzieńcze lata ulubieńca, ale z góry wiadomo, kto musi przeżyć i jakich wyborów ostatecznie dokona bohater. Nawet ja wiedziałam, chociaż to pierwsza książka z cyklu, którą przeczytałam.

W fabule przeplatają się liczne wątki. Od całkiem prywatnych, a nawet intymnych (romans z piękną rosyjską studentką) do wielkich ideologii — Towarzystwo Krzewienia Higieny Rasowej za wszelką cenę próbuje osadzić swojego człowieka na katedrze uniwersyteckiej, by stamtąd propagować eugenikę. Wszystkie wątki zostają doprowadzone do rozwiązania. No, w miarę możliwości — wiadomo, jak to wyszło z eugeniką i czystością rasy... Ale to już wykracza poza ramy książki.

Spodobało mi się również posłowie, w którym Krajewski wyjaśnia, gdzie ściemniał, a co jest prawdą.

Za to nie przypadło mi do gustu coś, co wygląda na błąd logiczny. Bohater cieszy się jak dziecko, bo w ramach przygotowań do jutrzejszej dyskusji znalazł odpowiedź na argument, który nazajutrz zaskoczy wszystkich. Prorok czy jak? Bez zadania pytania wyszukana replika nie ma specjalnej wartości.

Lektura przyjemna, książkę czyta się szybko, chociaż nie brak w niej poważniejszych motywów, jak wspomniany wcześniej rasizm czy przewijający się przez całą powieść (bez)sens pojedynków na śmierć i życie. Bo jak nie, to infamia...

Nie mam zarzutów do języka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz