wtorek, 1 sierpnia 2017

"Herby, legendy, dawne mity" — naciągane legendy

Tytuł:          Herby, legendy, dawne mity    
Autor:          Marek Cetwiński, Marek Derwich
Wydawnictwo:    Krajowa Agencja Wydawnicza    
Rok 1. wydania: 1987                          

Książka napisana przez dwóch historyków, mediewistów. Poświęcona została podaniom związanym z początkami średniowiecznych rodów na terenie Polski, często wyjaśniającym, na skutek jakich zdarzeń dana rodzina zdobyła swój herb. A łgali nasi przodkowie... Na potęgę!

Mam wrażenie, że objaśnienia legend są mocno naciągane. Co kobieta, to bogini, najchętniej Wielka (czy szanowni antenaci nie spotykali normalnych niewiast?), co patyk, to Drzewo Życia albo innego Kosmosu... Prawie wszystko jest ze sobą utożsamiane, co pozwala na sprowadzenie opowieści do trzech schematów na krzyż. Nie poczułam się przekonana.

Będę również narzekać na brak fachowych, heraldycznych zwrotów przy opisywaniu herbów — tych wszystkich figur w pas, tarcz dzielonych w lewy skos... No dobrze, polskie herby zazwyczaj były nieskomplikowane — jednopolowe i z prostym godłem, ale nawet "klejnotu" unikać? Czy "krzyż na końcu ramion jakby rozdarty" (s. 212) to krzyż rozdarty czy jednak kotwicowy, wcięty albo młyński (maltańskiego nie podejrzewam)? Nie chce mi się wierzyć, że specjaliści od średniowiecza nie znają tych wszystkich zaklęć. Czyżby Autorzy nie zaufali czytelnikom? Ech, może w erze przed Wikipedią tak bywało.

Warto podkreślić solidne dopracowanie książki pod względem naukowym. Po zakończeniu tekstu właściwego dostajemy jeszcze niemal sto stron różnych zestawień przydatnych przy poszerzaniu wiadomości lub pracy z książką: omówienie literatury o podobnej tematyce, indeks herbów i rodzin, indeks osób, indeks geograficzny oraz indeks rzeczowy.

Na kartach można znaleźć ryciny wielu herbów (ale bez szrafowania), kilka fotografii i jedną kilkustronicową kolorową wkładkę.

Słownictwo bogate (same nazwy herbów to już sporo rzadko używanych wyrazów), nie stroniące od archaicznych określeń. Język na ogół poprawny, ale sieknęła mnie po oczach "druhna" przez ch (s. 63).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz