sobota, 15 lutego 2020

"Dzieci Boga" — SF z religią

Tytuł:           Dzieci Boga       
Tytuł oryginału: Children of God    
Autor:           Mary Doria Russell
Wydawnictwo:     Zysk i S-ka       
Rok 1. wydania:  1998              

Akcja częściowo rozgrywa się na innej planecie. Nie wiedzieć czemu, wyruszają na nią głównie jezuici. A może i nie tylko oni, ale z pierwszej wyprawy wraca tylko jeden żywy człowiek — ksiądz. A papież (o dość niejasnych powiązaniach z mafią) natychmiast zaczyna knuć, żeby wysłać go tam z powrotem, chociaż człowiek ledwo przeżył to piekło i wcale nie ma ochoty na powtórkę.

Autorka wymyśliła interesujący system społeczny panujący na obcej planecie. Niestety, nie wyobrażam sobie, jak coś takiego mogłoby wyewoluować. Inteligentne drapieżniki, uzależnione od jednego gatunku. Co gorsza — również inteligentnego. Nie rozumiem, jakim cudem drapieżniki przetrwały, a ich ofiary nie tylko godzą się umierać, by rasa panów miała co jeść, nie tylko oddają do pożarcia nadprogramowe dzieci, ale jeszcze panom służą. Nie widzę szans, żeby tak jednostronny układ utrzymał się bez buntów dłużej niż rok.

Podobają mi się dziwaczne obyczaje obcych, niekiedy będące źródłem tragicznych w skutkach nieporozumień. Coś takiego wydaje mi się bardzo prawdopodobne. Wierzę, że niejeden raz na pytanie "Co to takiego" Europejczyk otrzymał odpowiedź "Co on powiedział?", a w najlepszym razie "Twój palec, głąbie".

Akcja toczy się dwutorowo: jeden rozdział na Ziemi, drugi na obcej planecie. Przez jakiś czas ten układ sprawdza się nieźle, ale zaczyna wyglądać sztucznie, kiedy z Ziemi startuje kolejna misja i dylatacja czasu psuje równoległość wydarzeń.

Zdarzają się drętwe dialogi, które są tylko i wyłącznie infodumpem. Russell nawet nie próbuje tego zamaskować.

Bardzo dużo postaci (z trzech różnych ras). Długo, nawet jeszcze za połową książki, drugoplanowi bohaterowie mi się mylili; włoskie imiona, niekiedy podobne do włoskich nazwisk albo całkiem obce. I multum tego wszystkiego.

Zdaje się, że to drugi tom. Szkoda, że na okładce zabrakło miejsca dla informacji o tym drobiazgu. Być w pierwszym wyjaśnia się, dlaczego akurat jezuici...

Książka mogła być napisana lepiej: trafiają się zagubione podmioty, powtórzenia i literówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz