piątek, 27 października 2017

"Krwawa blizna" — emocjonalnie

Tytuł:           Krwawa blizna        
Tytuł oryginału: The Wire in the Blood
Autor:           Val McDermid         
Wydawnictwo:     Prószyński i S-ka    
Rok 1. wydania:  1997                 

Kryminał mocno próbujący grać na emocjach, szczególnie kobiecych. Po pierwsze, kim jest zbrodniarz, można się domyślić już przy prezentowaniu postaci. Niedużo później Autorka rozwiewa wszelkie wątpliwości. Znika element tajemnicy do odkrycia, zostaje tylko pytanie, czy uda się uratować kolejną ofiarę. Po drugie, stosunkowo dużo tu uczuć bohaterów (a zwłaszcza bohaterek) — komu chcą zaimponować, czego się boją, różne rozterki... Po trzecie — pomijając jeden wypadek — ginie wyłącznie płeć piękna.

Po czwarte, powieść wydaje mi się bardzo seksistowska. Policjantki starają się, przejmują, są świetne w swojej pracy, ambitne i mają ogromną wiedzę oraz bezbłędną intuicję. Policjanci są leniwymi dupkami, ale i tak to oni rządzą i zawsze postawią na swoim. OK, też sądzę, że równouprawnienie to fikcja literacka, ale bez przesady — zdarzają się jakieś wyjątki; głupie baby i wartościowi faceci też chodzą po tym świecie.

Niewykluczone, że to wszystko wiąże się z orientacją seksualną McDermid. Żeby uniknąć wątpliwości: jest mi wszystko jedno, jak i z kim Autorka układa sobie życie. Ale sądzę, że gdyby podziały na złych i dobrych nie pokrywały się z podziałem damsko-męskim, książka byłaby ciekawsza.

Dość dużo postaci, wszystkie przedstawione na samym początku w takim tłumie, że nieco mi się myliły. A plejada bohaterów na pierwszych stronach nie dosyć, że wprowadzała zamieszanie, to jeszcze nudziła, bo niemal nic się nie działo.

O samej fabule trudno się wypowiadać: jak dla mnie, zbyt wiele wiadomo od początku: kto zabił, że musi zostać odkryty... Pozostają tylko pytania, jak mu to udowodnić i kiedy wreszcie ten durny bęcwał z nadętym bufonem zrozumieją swój potworny błąd. A to już niezbyt ciekawe kwestie.

Widać, że dostajemy jakiś dalszy ciąg opowieści; dwoje bohaterów znało się już wcześniej, miało jakieś wspólne przeżycia. Nie czytałam poprzednie (poprzednich?) części cyklu, okładka nie informowała, że to kontynuacja. Czegoś mi przez to brakowało, jednak można się cieszyć lekturą bez znajomości dawnych wydarzeń. Ta konkretna sprawa kryminalna jest jedna i zostaje zamknięta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz