piątek, 23 października 2015

"Kolor magii" — początek Świata Dysku

Tytuł:             The Colour of Magic
Tytuł tłumaczenia: Kolor magii        
Autor:             Terry Pratchett    
Wydawnictwo:       Corgi Books        
Rok 1. wydania:    1983               

Pierwsza książka ze Świata Dysku. Podobno wtedy Pratchett jeszcze nie znał fabuły, ale nie rzucało mi się to w oczy podczas lektury.

Bohaterami tej części są: niedorobiony czarodziej Rincewind, turysta Dwukwiat, jego magiczny bagaż i cudowny pratchetowski humor. Na listę moich ulubionych cytatów dostał się następujący fragment:
— Jestem przekonany, że nawet nie marzysz o porzuceniu tych obowiązków i ucieczce z miasta. Według mojej oceny, jesteś typowym mieszczuchem. Mimo to możesz być pewien, że przed wieczorem władcy innych miast zostaną powiadomieni o naszej umowie.
— Gwarantuję ci, panie, że myśl taka nawet nie postała mi w głowie.
— Doprawdy? Zatem na twoim miejscu zaskarżyłbym własną gębę o oszczerstwo.
W pierwszym tomie Autor wrzuca na swój stół do satyrycznej wiwisekcji turystów. I trzeba przyznać, że wiele obserwacji ma zabójczo celnych. Aż przed oczami staje Amerykanin w krótkich spodniach i koszulce w palmy... Bohaterowie (czytaj: mięśniacy dysponujący ostrym mieczem do wynajęcia i jeszcze ostrzejszym niedoborem mózgu) też trochę obrywają, ale cóż... Dawno im się należało!

Chyba każdy wie, czym Świat Dysku różni się od naszego. Niby pomysł ze słoniami i żółwiem bardzo stary, ale żeby oprzeć na nim uniwersum fantasy, trzeba być geniuszem. No i w książce nie zabrakło szczegółów, którymi Pratchett wzbogacił oryginalną koncepcję.

Ogółem: bardzo przyjemna i zabawna lektura.

2 komentarze:

  1. Co to ma być, przecież to jakieś kpiny, a nie recenzja. Ten zacytowany fragment jest suchy jak pięty Cejrowskiego. Żenada, jak się można takimi czytadłami podniecać? Jak dla kogoś pomysł z żółwiem i słoniem świadczy o geniuszu to nie mam więcej pytań. Ech te dziewczęce blogaski...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. :-)
      Nie znoszę recenzji, które sprowadzają się do opowiedzenia początku powieści i próbuję pisać inaczej. Dla mnie wgryzanie się w świat Autora to zbyt duża frajda, żeby kogoś jej pozbawiać.
      Pięt Cejrowskiego nigdy nie oglądałam, więc trudno mi się wypowiadać na ich temat.
      Nie znam innego równie rozbudowanego uniwersum opartego na starym i prostym pomyśle.

      Usuń