poniedziałek, 20 marca 2017

"Hipoteza Medei" — interesująca teza

Tytuł:           Hipoteza Medei      
Tytuł oryginału: The Medea Hypothesis
Autor:           Peter Ward          
Wydawnictwo:     Prószyński i S-ka   
Rok 1. wydania:  2009                

Podtytuł — "Czy życie na Ziemi zmierza do samounicestwienia?" — zdradza, o czym opowiada książka. Z hipotezą Gai (a przynajmniej z którymś jej wariantem) prawie każdy się zetknął. A Medea... No cóż, nie była wzorową matką. Zabiła synów, żeby zrobić na złość ich ojcu. Facet popełnił niewybaczalny błąd, planując ślub z młodszą kobietą...

Autor już na początku stawia hipotezę sprzeczną z hipotezą Gai — życie nie dba o macierzystą planetę, w swej żarłocznej krótkowzroczności raczej czyni ją niezdatną do podtrzymywania życia. A potem Ward przytacza argumenty na poparcie tezy.

Na początku byłam sceptyczna, ale nie widzę luki w wywodach. I nie chodzi tu tylko o destrukcyjny wpływ Homo sapiens na środowisko. Bardzo trudno ustalić sprawcę po milionach lat, ale być może do niektórych wielkich wymierań przyczyniła się biosfera. Nie da się ukryć, że rośliny dość szybko zatruły powietrze toksycznym tlenem...

Później przyszły różne inne epizody — a to Ziemia-śnieżka, a to upalne piekło... Życie zmienia bardzo wiele na planecie, wpływa na przepływy różnych pierwiastków. Nasze przyczyniło się do uwięzienia węgla w skałach osadowych. A to za sto lub nieco więcej milionów lat może je zabić.

Język klarowny. Ward nie ucieka przed specjalistycznymi terminami (trudno, żeby paleontolog nie używał nazw epok geologicznych), ale i nimi nie epatuje bez potrzeby. Książkę ilustruje garść wykresów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz