sobota, 2 września 2017

"Mechaniczna pomarańcza" — socjo SF

Tytuł:           Mechaniczna pomarańcza
Tytuł oryginału: A Clockwork Orange    
Autor:           Anthony Burgess       
Wydawnictwo:     Vis-à-vis Etiuda      
Rok 1. wydania:  1962                  

Niedługa, ale interesująca powieść wyróżniająca się językiem (początkowo nużącym, ale można się do niego przyzwyczaić), dodatkowo rozsławiona przez film. Socjologiczna SF, z lekka zahaczająca o totalitaryzm i dystopię.

Jakoś nie mogłam kibicować bohaterowi. Owszem, nie ma specjalnie szczęścia, ale z jednej strony — kawał kanalii z niego. Z drugiej — wszystko, co mu się przytrafia, stanowi konsekwencję jego własnych wyborów. I ludzie (może bez większego nacisku) próbują go przekonać, że tak się nie robi. Cóż z tego, że w momencie wyboru nie zna późniejszych konsekwencji? Zwykle tak bywa.

Zwraca uwagę nieudolność policji. Może to część ogłupiałego świata, a może na początku lat sześćdziesiątych jeszcze nie potrafiono ustalić gwałciciela na podstawie spermy ani poznać sprawcy napadu po odciskach palców. Chociaż to drugie wydaje mi się mało prawdopodobne.

Język to coś, co mocno wyróżnia tę powieść na tle tysięcy innych. Całość wykorzystuje pierwszoosobową narrację, a główny bohater posługuje się nietypową gwarą. Używa nie tylko obcojęzycznych wtrętów, ale jeszcze eksperymentuje ze składnią, ma kilka ulubionych powiedzonek... I Autor nieźle się napracował nad slangiem, i tłumacz (Stiller) musiał się namęczyć. Ja czytałam wersję R, czyli polsko-rosyjską. Znając oba języki, bez problemu można zrozumieć niemal każde słowo. Ale dla tych przedkładających języki germańskie nad słowiańskie na końcu zamieszczono dość bogaty słowniczek. Albo można poszukać wersji A — polsko-angielskiej.

Po treści właściwej znajduje się jeszcze stosunkowo długie (około 50 stron, nie licząc słowniczka, do niecałych 200 powieści) posłowie tłumacza. Stiller pisze o — jak zwykle w takich okolicznościach —  Autorze i jego twórczości. Dokłada również sporo rozważań na temat stworzonego przez Burgessa języka oraz wyjaśnienia niektórych decyzji podjętych podczas przekładu i perypetie związane z wydaniem tej książki najpierw w PRL, a potem już w RP. Trudno się dziwić, że twórca posłowia widzi mnóstwo Aleksów łażących po świecie.

2 komentarze:

  1. Ja też czytałem wersję R, trochę ciężko było, nie znam rosyjskiego. Angielskiej poszukam. Długie posłowia to specjalność Stillera. Uważam, że jednak za długie. Poza ciekawymi rzeczami za dużo tam krytykowania wszystkich dookoła. Nikt inny nie umie tłumaczyć, nikt go nie chciał wydać, i tak dalej. Policja to pewnie element ogłupiałego świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, że Stiller lubi pokrytykować innych, to się nie da ukryć.

      Usuń