poniedziałek, 4 czerwca 2018

"Kryształy w przyrodzie i technice" — naukowo

Tytuł:          Kryształy w przyrodzie i technice 
Autor:          Praca zbiorowa                    
Wydawnictwo:    Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Rok 1. wydania: 2008                              

Zbiór kilkunastu artykułów naukowych na różne tematy powiązane z kryształami: od występowania i produkowania, przez klasyfikowanie i badanie, do szczególnych typów kryształów (na przykład niezbędnych do laserów, występujących w meteorytach czy organizmach żywych itp.). Teksty zostały napisane przez różnych autorów. Trochę przeszkadzał mi brak ujednolicenia graficznego — jedni dzielili na rozdziały (niekiedy aż do dwuakapitowych podpodrozdziałów), inni pisali jednym ciągiem, ewentualnie dodając puste wersy przy przechodzeniu do nowej tematyki. Trudno było złapać rytm przy czytaniu.

Książka przeznaczona dla... właściwie nie wiem, dla kogo. Przypomina materiały pokonferencyjne — brak jednej myśli przewodniej, systematycznego wykładu. Każdy pisał o tym, co go interesowało. Czyli pewnie adresatami są naukowcy zajmujący się kryształami. Świadczy o tym chociażby wysoka koncentracja żargonu. Laikowi trudno się przez to przegryźć.

Dla mnie tekst okazał się zbyt trudny i niewiele się z niego dowiedziałam. Zabrakło mi rozumienia pojęć, które autorzy uznali za podstawowe, więc nie wyjaśniali.

Dużą zaletę stanowią ilustracje — liczne, kolorowe i dobrej jakości. Po każdym artykule, na kredowym papierze. W sumie ponad dwie i pół setki zdjęć. Ale nie pogniewałabym się za bardziej szczegółowe opisy. Taki "Wpływ stopnia przesycenia na morfologię kryształów nahcolitu NaCO3 [1]. Nahcolit, układ jednoskośny, klasa 2/m" — to do osi ozdobionej ideogramami kryształów — nie brzmi przystępnie. A to jeden z tych łatwiejszych do zrozumienia rysunków.

Uważam, że ciekawym pomysłem (interesującym również marketingowo) jest dołączenie do książki rozdziału opisującego wystawę w Muzeum Geologicznym UŁ. Ale wizyta w muzeum jeszcze przede mną.

Język — jak już wspominałam — trudny i przesycony terminami pojmowalnymi tylko dla wtajemniczonych. Na ogół poprawny, ale zdarzały się wpadki (przyznaję, rzadko). Ktoś zmienił podmiot w zdaniu złożonym z imiesłowem współczesnym — szkolny błąd. A jedna literówka mnie rozbawiła, poszło o "cztery niesmarowane elektrony walencyjne".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz