Autor: Susanne Thiele
Polski tytuł odbiega i od oryginału (parodia reklamowo-ulotkowej frazy — o ryzyka i skutki uboczne spytaj swojej klamki), i od treści książki. Książka opowiada, że mikroby są wszechobecne w naszym życiu, ale akurat o rządzeniu nie wspomina. Chociaż mogłaby, bo mikrobiom chyba potrafi wpływać na nasze decyzje.
Nie jestem pewna, jak miało brzmieć główne przesłanie. Z jednej strony Autorka ciągle powtarza, że kontakt z wieloma różnymi bakteriami jest dla nas korzystny (tylko znikoma część drobnoustrojów wywołuje choroby, a dobrze, żeby układ immunologiczny na czymś potrenował, zamiast wszczynać alergiczny alarm z powodu niewinnych czynników). Z drugiej — co chwila podaje jakieś zalecenie, które wydaje mi się przesadne (prać ręcznik po trzech użyciach?). Całość wypada raczej schizofrenicznie.
Książka dzieli się na osiem rozdziałów, prawie każdy poświęcony jakiemuś pomieszczeniu w domu i znajdujących się w nim przedmiotach najgęściej zasiedlonych przez mikroby — gąbki w kuchni, pilot do telewizora w salonie, materac w sypialni... Nie brakuje takich miejsc, w żadnym pokoju.
Język bardzo lekki, wręcz zbyt lekki. Wolałabym więcej wiedzy, a mniej powtarzania w kółko tego samego. Niekiedy odnosiłam wrażenie, że dziełko adresowane jest do gimnazjalistów. To odczucie potęgują rysunki — różnokształtne bakterie z oczami, często z rączkami w akurat opisywanym miejscu.
Zabrakło mi dostosowania książki do polskiego czytelnika. Większość danych i statystyk odnosi się do Niemców, niekiedy do innych zachodnich Europejczyków lub Amerykanów. Słowian, w tym również Polaków, nie ma. A nie wierzę, że tak trudne jest dotarcie do chociażby danych na temat liczby psów i kotów. Wystarczyłoby podać je w przypisie i już czytałoby się przyjemniej.
Książka niby zawiera bibliografię, ale tak naprawdę to przypisy końcowe ze źródłami badań. Są polecane lektury, całe siedem sztuk, w tym większość obcojęzycznych. Nie ma indeksu, zresztą za mało tu konkretnej wiedzy, żeby dało się go zbudować. Chyba że z nazwami bakterii. A Curvibacter delicatus to taka piękna nazwa, aż żal musieć ją wyłuskiwać z treści.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz