poniedziałek, 17 maja 2021

"Podróże Guliwera" — klasyka satyry

Tytuł:             Gulliver's Travels
Tytuł tłumaczenia: Podróże Guliwera  
Autor:             Jonathan Swift    
Wydawnictwo:       Collins Classics  
Rok 1. wydania:    1726              

Chyba każdy przynajmniej z grubsza zna treść: osiemnastowieczny żeglarz (lekarz, później kapitan) podróżuje po całym świecie i zazwyczaj wbrew swej woli trafia do dziwacznych, nieodkrytych wcześniej krain. Najczęściej pamięta się o liliputach, olbrzymach i mądrych koniach. Być może dlatego, że te przygody trwają najdłużej. Ale były jeszcze inne, również odbiegające od zachodniej Europy.

Trochę brakuje mi wiedzy o ówczesnym świecie, żeby docenić żarty. Podobno dwór Liliputów wzorowany jest na dworze Jerzego I, a wyrastający z bzdurnych powodów spór między Liliputami a Blefuscu — na konflikcie między Anglią i Francją. Potem role się odwracają i to protagonista jest karzełkiem, co pozwala na kilka interesujących obserwacji.

Za każdym razem bohater zaprzyjaźnia się z kimś znaczącym (przeważnie królem) i toczy z nim długie rozmowy, przy okazji mocno krytykując zachodnią cywilizację. Interlokutorzy aż nie mogą uwierzyć w te paskudztwa i głupoty. Chyba najbardziej oberwało się prawnikom, ale i lekarze nie wyszli z obgadywania bez szwanku. Miejscami widać publicystyczne ciągoty Autora.

Trochę nie mogłam pogodzić się z służalczością Guliwera. Cóż, może natenczas tak się rozmawiało z możnymi, ale szczególnie w krainie Houyhnhnmów bohater zachowuje się właściwie jak zdrajca człowieczego gatunku. A po szczęśliwym powrocie do domu nie potrafi rozmawiać z własną rodziną, tak mu ludzie obrzydli. Hmmm, ja bym nawet nie chciała żyć w tej końskiej utopii. Obawiam się, że — jak każda utopia — stałaby się nie do wytrzymania.

Dziwi mnie, że na tej historii oparto bajki i filmiki dla dzieci. To chyba przez te lilipucie rozmiary pierwszego napotkanego ludu. Bo problemy poruszane w książce są dość poważne, nie na dziecięce główki.

2 komentarze:

  1. "bym nawet nie chciała żyć w tej końskiej utopii"

    Chyba że byś była koniem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym się z koniem na łby pomieniała, to nie mogę wykluczyć. ;-)

      Usuń