Dwupak, a właściwie jedna powieść z kawałkiem. "Cała prawda o planecie Ksi" to kolejna w dorobku Autora powieść, w której ktoś siłą i podstępem zaprowadza chory ustrój, a potem zmusza ludzi do życia w nim. Tym razem mała grupka terrorystów przejmuje władzę nad statkami pełnymi kolonistów. Mają założyć pierwszą osadę na planecie innej niż Ziemia. Niby zakładają, ale całkiem nie taką, jak planowano. Jak trwale można budować na oszustwie?
"Drugie spojrzenie na planetę Ksi" to kontynuacja tematu. W pierwszej części nastąpiło raptem rozpoznanie problemu — Ziemianie dowiedzieli się, dlaczego z planety Ksi nie dochodzą żadne meldunki. Ale nie zdołali nic z tym zrobić. Zapewne mieli coś wymyślić w drugiej części, jednak Zajdel nie zdążył dokończyć tej książki (wydano ją dopiero pośmiertnie), raptem kilka pierwszych rozdziałów stworzył. Ech, nie mogę przeboleć, że ten człowiek zmarł tak młodo...
Dwie rzeczy zaskoczyły mnie w tych powieściach. Pierwsza to stosunek do kobiet. Czy to na Ziemi, czy w Kosmosie, niewiasty pięknie wyglądają i uprzyjemniają życie mężczyznom. Nie pilotują, nie są astronautkami, nie widać ich w żadnych służbach. Ziemscy "agenci" na Ksi nie rozmawiają z kobietami. Baby mogą być recepcjonistkami. Gdzieś tam w tle przewijają się sugestie, że gotują i rodzą dzieci. Aha, jeszcze świetnie nadają się do szantażowania przypisanego do nich mężczyzny. No, trochę nieładnie jak na kogoś, kto w momencie zakończenia pierwszej wojny światowej był dzieckiem.
Druga dziwna kwestia to brak postępu technologicznego w niektórych dziedzinach. Napęd fotonowy, loty w Kosmos trwają już od ponad stu lat, ale raporty pisze się na maszynie, a dziennikarze posługują się magnetofonami. No, ale Zajdel nie był od pisania o gadżetach.
Książkę kończy posłowie Macieja Parowskiego nakreślające powody jej napisania. Tak osobiste, jak i geopolityczne.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz