Kontynuacja pod dwoma względami; po pierwsze ten cykl stanowi dalszy ciąg napisanej jakieś dziesięć lat wcześniej "Achai", akcja toczy się mniej więcej tysiąc lat po śmierci cesarzowej. Po drugie — to drugi tom cyklu. Nadal wszyscy (tak na oko ze trzy stronnictwa, ale jeśli się rozdrabniać, to jeszcze więcej) szukają legendarnego pomnika cesarzowej i znaleźć nie mogą.
Książka nie stanowi jakiejś wydzielonej fabularnie części. Na ile pamiętam (a czytałam wieki temu), po prostu dalszy ciąg pierwszego tomu. Nie widać żadnej cezury, domknięcia choćby niektórych wątków. Tak, jakby Autor nagle zauważył, że natrzaskał już 700 stron, więc dopisał do końca sceny, a potem wziął się do pracy nad trzecim tomem.
Trudno pisać o fabule — to nadal te same wątki i ciągle nie zostały zamknięte. Dwa imperia obwąchują się wzajemnie, a tajemniczy inżynierowie tajemniczo knują coś w tajemnicy. Tak w zasadzie, to nie wiem, czy doszło tu do jakiegoś przełomowego wydarzenia. Jasne, że ktoś tam czegoś się dowiaduje, ktoś wydobywa z więzienia jedną z bohaterek pierwszego tomu, ktoś podburza lud... Postaci nie mogą przecież siedzieć z założonymi rękami przez tyle stron.
Mimo to książkę czyta się przyjemnie i raczej szybko (jak na tę grubość).
Z zauważonych usterek: jakaś zabłąkana literówka, ubieranie ubrań i chyba zamieszanie między "obaj" a "oboje".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz