poniedziałek, 6 grudnia 2021

"Rezydent wieży" — fantasy

Tytuł:          Rezydent wieży   
Autor:          Andrzej Tuchorski
Tom:            1                
Wydawnictwo:    Prószyński i S-ka
Rok 1. wydania: 2011             

Kilka opowiadań, wszystkie  z tym samym bohaterem — magiem mieszkającym w wieży. Fabularnie powiązane słabo, prawie jak dowcipy o babie u lekarza — ktoś przychodzi do wieży czarownika i prosi o pomoc w jakimś problemie, mag za drobną opłatą pomaga. Tylko jedno opowiadanie odbiega od tego schematu. Właściwie jedyną osią fabularną, która łączy poszczególne części, jest wątek romantyczny. A to są skłóceni z ukochaną, a to się godzą...

Przed sztampą książkę ratuje uniwersum. To nie klasyczne quasi-średniowiecze, tylko świat Imperium Rzymskiego. Postacie przy uroczystych okazjach wdziewają togi, pojawia się sporo określeń łacińskich, sąsiednie państwa jako żywo przypominają te znad Morza Śródziemnego... Ale obowiązkowe elfy i krasnoludy też są.

Bohater łasy na pieniądze, ma krąg przyjaciół ze szkoły na bardzo wygodnych (dla fabuły) stanowiskach. Razem potrafią dokonać właściwie wszystkiego. Postacie drugoplanowe raczej płaskie. Być może sprawia to punkt widzenia pierwszoosobowego narratora, który nie wygląda na wysublimowanego wrażliwca, a być może po prostu sama książka gruba nie jest.

Męski punkt widzenia i męski rodzaj pisania — dużo tu bohaterów ratujących świat przy pomocy miecza. Sam protagonista też odbył szkolenie wojskowe (bez niego nie dostałby tak intratnej posady jak wieża). Niewykluczone, że ten wątek romantyczny miał stanowić ukłon w stronę kobiet, ale na mnie jakoś słabo zadziałał.

Zdarzają się usterki językowe. A to zaimek odsyła w kosmos, a to "wypełnione żwirem alejki"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz