piątek, 6 kwietnia 2018

"Tiara dla zabójcy" — spoiler w tytule

Tytuł:           Tiara dla zabójcy
Tytuł oryginału: Act of God       
Autor:           Charles Templeton
Wydawnictwo:     Al Fine          
Rok 1. wydania:  1977             

Uważam, że tłumaczenie tytułu jest beznadziejne. W książce przeplatają się dwa główne wątki. Tytuł zdradza rozstrzygnięcie jednego z nich, drugi to podpucha. Nie można było przełożyć na coś bardziej zbliżonego do oryginału?

Gdyby nie to, że od początku wiadomo, jakie decyzje podejmie główny bohater, czytałoby się nawet ciekawie. Autor zgrabnie łączy różne tematy, dostajemy mieszankę sensacji, kryminału i romansu. Bohaterów łączą więzi rodzinne, służbowe, religijne... Jak to w życiu. Poszczególne nitki w finale zaciskają się w mocny węzeł.

Podobały mi się postacie — zróżnicowane, niejednoznaczne, logiczne w ramach swojego paradygmatu. Kardynał wybierający między grzeszeniem uczynkiem a zaniedbaniem, naukowiec bystry i pracowity, lecz bez wahania przemycający z Izraela unikalne znalezisko archeologiczne, a poza tym szorstki w obyciu i niespecjalnie wierny żonie. Detektyw upierdliwy i uparty jak pijawka. Każda postać niby dobra, a jednak ma swoje za uszami, każda postawiona wobec interesującego dylematu.

Niekiedy jednak wkurzały mnie oczywiste błędy popełniane przez bohaterów. Zdawałoby się, tematy wałkowane od tysięcy lat, a ci nadal próbują zawracać rzekę kijkiem i wierzą, że im się uda.

Templeton nawet nie próbował trzymać się faktów. Już na początku książki dowiadujemy się, że papież Grzegorz XVII jest ciężko chory i może w każdej chwili umrzeć. A tymczasem Grzegorza o tak wysokim numerze w Rzymie jeszcze nie było. Jednak zerwanie z wielowiekową tradycją wybierania na tron Piotrowy wyłącznie Włochów — dobrze przewidział.

Tematyka religijna wydaje się ważna dla Autora — był ewangelikiem, nawet służył jako pastor, miał wkład w zakładanie Youth for Christ International, a w końcu ogłosił, że przeszedł kryzys wiary i został agnostykiem.

Nie zauważyłam jakichś poważniejszych usterek językowych, acz czasem coś mi zazgrzytało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz