Autor: Joanna Chmielewska
Wydawnictwo: Kobra
Na swój sposób to klasyczny kryminał — ktoś odkrywa zwłoki, w krytycznym okresie nikt nie wychodził, więc morderca musi znajdować się wśród nas. Wiele w schemacie zmienia humor. Zabójstwa dokonano w pracowni pełnej inteligentnych ludzi, którzy bardzo różnie reagują na "zwłoki w sensie nieboszczyka". A to wybuchem histerii, a to kąśliwymi uwagami, a to próbami rozwikłania zagadki. Co jedno podejście, to śmieszniejsze. Ponadto sam początek zbrodni jest nietypowy — najpierw zostaje omówiona w szerokim gronie, z przyszłym nieboszczykiem włącznie.
To druga z powieści Chmielewskiej i widać w niej wątki, które później będą się jeszcze pojawiać. Że poczucie humoru, to oczywiste. Ale także upiorna wyobraźnia, która obstaje przy swoim, nie chce negocjować i paskudnie utrudnia życie. Występuje Alicja, wieloletnia przyjaciółka. Oprócz tego — dowiadujemy się, jak w życiu Joanny pojawił się Diabeł.
Bohaterowie pełnokrwiści. Jestem przekonana — wbrew nieco obłudnemu zaprzeczeniu na wstępie — że większość (jeśli nie wszystkie) postaci była wzorowana na prawdziwych współpracownikach Autorki. Mają swoje własne dążenia, zwyczaje, emocje, psychiki... I oczywiście — swoje za uszami. W końcu wiele osób musi mieć motyw, żeby była zabawa.
Z ciekawostek: historia pieniądza zatoczyła koło. Wielkości zarobków są porównywalne z obecnymi, denominacja zrównała się z inflacją. Interesujące, co będziemy mieli za kolejne pół wieku, i ile to będzie warte.
Czyta się szybko i przyjemnie. Znałam książkę już wcześniej, więc nie mogłam się bawić w typowanie zabójcy. Ale wydaje mi się, że zagadka kryminalna rozegrana dobrze.
Usterek językowych nie zauważyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz