Autor: Siri Pettersen
Tom: 2
Pierwszy tom kończył się (z grubsza) na przeniesieniu bohaterki do innego świata. Jak się okazuje — to nasz, dwudziestopierwszowieczny świat i dziewczyna musi w nim jakoś przetrwać. Bez dokumentów, pieniędzy, znajomości języka i paru innych drobiazgów. Ale najbardziej w tym świecie brakuje magii zwanej Evną. Książka nadal nosi wyraźne cechy Young adult — bohaterowie już o rok starsi, ale to ciągle dzieciaki, miotane hormonami i nie widzące świata poza swoją wielką miłością.
No dobrze, coś tam widzą i diagnoza nie jest przyjemna. Nasz pozbawiony magii świat umiera. Pełno w nim plastiku, a mało zwierząt. I jabłka długo zachowują świeżość. Zbyt długo, żeby można było im zaufać. W tle przewijają się rozważania, co doprowadziło do takiego stanu. Niby można zwalać winę tych złych, ale nie powinniśmy iść tą drogą.
Właśnie — ci źli. Podobał mi się wątek zahaczający o wampiry. Niby temat oklepany, ale jakąś kroplę nowości udało się niego dodać.
Fabuła wciągała, Autorka potrafiła trzymać w niepewności, co do tej mniej złej strony, której należy zaufać. Acz niektóre rzeczy działy się bez wyraźnej przyczyny, bo tak. Na przykład cudowne wyczucie tej jedynej, wyjątkowej książki. Nie rozumiem również, dlaczego trzymano ją akurat w muzeum. Niektóre decyzje zakochanego chłopaka też wydają mi się dziwaczne i co najmniej nieprzemyślane. A podobno to taki bystry młodzieniec.
Główni bohaterowie częściowo znani (zakochana para, postacie z ich ojczystego świata). Co oczywiste, pojawiają się również nowi. Jako że akcja rozgrywa się na naszej Ziemi, często są to ludzie, ale nie odgrywają głównych ról.
Ogólnie — czytałam z przyjemnością, a końcówka okazała się emocjonująca.
Nadal trafiają się usterki językowe — czasami podmiot ucieka albo zaimek odsyła gdzieś w kosmos, do nieodpowiedniego rzeczownika. Sporadycznie literówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz