Tytuł oryginału: Ведьма-хранительница
Tom: 1
Pierwszy tom drugiej części (po "Zawód: wiedźma") przygód Wolhy. Ostatnie egzaminy w szkole zdane, przyjaźń z wampirzym władcą w pełnym rozkwicie, pierwsza praca, za którą wiele koleżanek dałoby się pociąć... Czego więcej może chcieć od życia młoda wiedźma z jeszcze ciepłym dyplomem? Okazuje się, że znalazłoby się ładnych parę rzeczy. Na przykład, żeby wiedzieć, co jest grane, i rozumieć liczne aluzje.
Tak naprawdę, to problemów dziewczynie nie brakuje. I robią się coraz poważniejsze. Nie chcę rzucać spoilerami, więc ograniczę się do uwagi, że zbójcy nastający na życie Wolhy to tylko drobny i przejściowy kłopot. Na szczęście chętni do pomocy przyjaciele też występują w dostatecznej liczbie. A z wypróbowanymi druhami to można cały świat zwojować.
Chyba najciekawszym socjologicznie elementem jest to, że protagonistka nie ma nic do gadania w kwestii pierwszej pracy. Dyrektor szkoły zaopiniował, wysunął kandydaturę, podpisał umowę... A za odstąpienie spore kary finansowe. Brzmi jak niewolnictwo, a traktowane jest jak nieistotny margines, drobna niedogodność, zresztą sprytnie ominięta. Co to mówi o traktowaniu człowieka (nawet można powiedzieć, że świetnie wykształconego naukowca) u naszych wschodnich sąsiadów?
Z literackich chwytów z kolei bardzo mi się spodobało wprowadzenie Orsany. Wojowniczka jak wojowniczka, ale żeby pokazać, że pochodzi z innej krainy Autorka wkłada postaci w usta garść wypowiedzi po ukraińsku (przynajmniej tak mi się wydaje). Bez problemu można zrozumieć, co mówi, bo język podobny do naszego (a może to tłumaczka tak się postarała i w oryginale było coś innego?), lecz od razu widać, że obcy.
To tylko pierwszy tom drugiej części cyklu, więc fabuła nie została doprowadzona do końca — zostajemy z początkiem wyjaśnień (coś tam już się wyklarowało, wreszcie wiadomo, co trzeba zrobić) i z cliffhangerem.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz