Autor: Michał Krupiński
Wydawnictwo: Feeria
Podtytuł — "Czyli sens niepoważnych eksperymentów naukowych" — ładnie uzupełnia główny. Razem nieźle oddają treść książki, w której Autor omawia kilka dziwacznych (przynajmniej na pierwszy rzut oka) zagadnień.
Dziełko składa się z siedmiu rozdziałów. Każdy poświęcony został innemu zagadnieniu — gdzie lubią siadać owady, o śliskości lodu, łamaniu makaronu, czasie sikania, rozlewaniu kawy, bąbelkach w piwie i chodzeniu po wodzie.
Typowy rozdział zaczyna się od streszczenia dziwacznego eksperymentu opisanego potem w całkiem poważnym czasopiśmie. Później Krupiński wyjaśnia, dlaczego tak jest, niekiedy opisuje własne doświadczenia w danej dziedzinie i stopniowo przechodzi do dość poważnych zagadnień. I tak na przykład od ważek uwielbiających siadać na nagrobkach pewnego węgierskiego cmentarza dociera się do światła spolaryzowanego. A na końcu szybki rzut oka na inne dziedziny jakoś tam związane z danym zagadnieniem.
Autor zachęca do eksperymentów we własnym zakresie i domu. Przekonuje również, że telefon komórkowy ma wiele praktycznych zastosowań — stoper, kalkulator...
Często omawiane zagadnienia bywały nagradzane Ig Noblami. Cóż, pozostaje życzyć Krupińskiemu, żeby kiedyś jednego dostał. Odnoszę wrażenie, że potencjał ma i dziwacznymi doświadczeniami nie gardzi. Bywa nawet, że wykonuje je mimochodem.
Styl bardzo luźny, czyta się lekko i przyjemnie. Przypadły mi do gustu tytuły rozdziałów i podrozdziałów. Dla przykładu: "Gdzie mucha siada, a gdzie nie?", "Laboratorium badawcze Toi Toi" czy "Ministerstwo głupich kroków" (to przy rozchlapywaniu kawy).
Książka adresowana raczej do młodego czytelnika, ale i ja czerpałam z niej przyjemność z okruchami wiedzy.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz