Jak w tytule — zestawienie utworów scenicznych napisanych przez dziewięcioro dwudziestowiecznych (przynajmniej z grubsza) ukraińskich dramatopisarzy. Czasami na człowieka przypada jeden utwór, czasami więcej. Ułożone mniej więcej chronologicznie — od Łesii Ukrainki do Walerija Szewczuka.
Redaktorka urodziła się w Ukrainie, ale mieszka i pracowała w Stanach Zjednoczonych. Zajmowała się literaturoznawstwem, a szczególnie modernistycznym i postmodernistycznym dramatem ukraińskim. Brakowało jej w pracy tłumaczeń chociażby najważniejszych sztuk, więc zredagowała dwutomowe wydanie. Pierwszy tom zawiera teksty po ukraińsku, drugi — tłumaczenia na angielski. Czytałam tylko ten pierwszy.
Redaktorka się napracowała, bo dla każdego z dramatopisarzy napisała odrębne wprowadzenie (oprócz ogólnej też niekrótkiej przedmowy na początku książki). Dość szczegółowe, trochę mi to przeszkadzało, bo zdradzało dużą część fabuły. Jeśli na przykład ze wstępu wiadomo, że trzeci akt rozgrywa się w innym miejscu, a podczas dwóch pierwszych narasta konflikt bohatera ze społecznością, to wiadomo, jak skończy się drugi akt.
Niewykluczone, że dla docelowego odbiorcy te dzieła powinny już być znane jak dla Polaków na przykład "Wesele" — każdy zdąży przerobić na polskim, zanim pójdzie do teatru na przedstawienie. Dla mnie jednak to była nowość i spoilery odbierały mi część przyjemności. Acz wprowadzenie do sytuacji twórcy jednak się przydawało.
Sztuki raczej ciężkie w odbiorze. Jak to historia dwudziestego wieku w ogóle, a Ukrainy w szczególności. Nie żeby bieżąca była weselsza. Oby wreszcie ten naród doczekał się happy endu i zaczął mieć z górki.
...znawstwem.
OdpowiedzUsuńUps! Faktycznie, już poprawiam. Dzięki za zwrócenie uwagi.
Usuń