niedziela, 28 listopada 2021

"Płomień strachu" — nierozsądni bohaterowie

Tytuł:           Płomień strachu
Tytuł oryginału: Vuurgeest      
Autor:           Jack Lance     
Wydawnictwo:     Świat Książki  
Rok 1. wydania:  2014           

Akcja toczy się w różnych miejscach Stanów Zjednoczonych (ciekawam, dlaczego akurat tam, skoro Autor jest Holendrem). Książkę chyba należy uznać za kryminał, chociaż pewności nie mam — bohater dostaje coś, co przypomina listy z pogróżkami. Niby jeszcze nie popełniono przestępstwa, ale stara się rozwikłać zagadkę związaną z przesyłkami. To zdjęcia z jakiegoś nieznanego cmentarza, a na odwrotach zamieszczono niepokojące zdania.

Niby powinnam kibicować bohaterowi i jego żonie, ale nie ułatwiali. Przede wszystkim — dlaczego nie pisnął ani słowa policji, tylko próbował sam rozwiązać zagadkę? Nawet po tym, jak ktoś zepchnął do rowu samochód, którym jechali? Teoretycznie dostajemy jakieś wyjaśnienia, ale nie przekonały mnie.

Rozumiem, że i bohater, i jego żona mają swoje fobie, ale aż tak głupie działania mnie wkurzały. Śledztwo prowadzi protagonistę gdzieś daleko od domu. Pal licho, że sprawa pochłania go tak, że niespecjalnie przejmuje się pracą i zobowiązaniami firmy. Razem z nim jedzie żona, bo chce go wspierać. A potem bez przerwy marudzi, bo boi się śmierci, nie chce o niej rozmawiać, nie chce się tym zajmować... Po co się tam wlokła?

W ogóle żona zachowuje się tak, jakby Lance postanowił udowodnić światu, że kobiety są beznadziejnie głupie. Najpierw robi awantury mężowi, że nic nie powiedział o pogróżkach, potem narzeka, że nie chce o tym słuchać. Najlepiej, gdyby problem po prostu zniknął.

Ogólnie — miejscami miałam ochotę rzucić książkę i przestać się męczyć obserwowaniem losów tak nierozsądnych, niezdecydowanych i niekonsekwentnych ludzi. 

Zdarzały się zagrania, które uznaję za nieuczciwe wobec czytelnika kryminału. A to bohater rozpoznaje na zdjęciu kogoś dla siebie ważnego, ale nie dowiadujemy się od razu, kto to, a to Autor zataja bardzo ważne informacje...

Zdecydowanie zbyt często podmioty gdzieś uciekają. Zaimkom też zdarza się odwoływać gdzieś w kosmos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz