sobota, 29 lipca 2023

"Śnieżka musi umrzeć" — kryminał bez zagadki

Tytuł:           Śnieżka musi umrzeć        
Tytuł oryginału: Schneewittchen muss sterben
Autor:           Nele Neuhaus               
Tłumacz:         Anna i Miłosz Urbanowie    
Wydawnictwo:     Media Rodzina              
Rok 1. wydania:  2010                       

Późną jesienią po dziesięciu latach z więzienia wychodzi chłopak oskarżony o zabicie dwóch koleżanek. Problem w tym, że prawie nic nie pamięta z feralnego dnia. Za to cała rodzinna wieś nie ma wątpliwości, że to on zamordował dziewczyny i ukrył gdzieś zwłoki. Pewne wydarzenia sprawiają, że policjantka zaczyna grzebać w starej, zamkniętej sprawie... No, nie ma facet farta.

Fabuła dość skomplikowana, w książce pojawia się mnóstwo osób, na ogół razem z rodzinami. Ludzie nałogowo się zdradzają, kłócą, przejmują kłótniami... Zamiast skoncentrować się na śledztwie, tak jak lubię. Poszukiwania prowadzi dwoje policjantów. On strasznie martwi się odkryciem, że żona ma kochanka, a ona — nakazem rozbiórki domu, w którym mieszka. Ja wiem, że to samo życie, ale nie po to sięgam po kryminały...

Przeszkadzał mi jeszcze praktyczny brak zagadek do rozwiązywania. Książka napisana jest w ten sposób, że na ogół widzimy jakąś scenę na tyle związaną ze zbrodnią, że resztę łatwo sobie dośpiewać. Pozostaje tylko czekanie, aż zajęta rozmaitymi problemami policja również na to wpadnie.

Dochodzi jeszcze tylko na pozór intrygująca kwestia, czy uda się uratować życie kolejnej zagrożonej osobie. Ale przecież niejedną książkę człowiek już czytał, a to nie Martin, żeby nałogowo uśmiercać sympatycznych bohaterów. Nawet kobieta zrzucona z mostu prosto na jadący niżej samochód nie umiera na miejscu. Hmmm, może to miał być thriller? Ale okładka jednak obstaje przy kryminale.

Nie zauważyłam usterek językowych.

wtorek, 25 lipca 2023

"Genetyka" — wysoki próg wejścia

Tytuł:           Genetyka                                      
Tytuł oryginału: Instant Notes in Genetics                     
Autor:           P.C. Winter, H.I. Hickey, H.L. Fletcher       
Tłumacz:         przekład zbiorowy pod red. W. Prus-Głowackiego
Wydawnictwo:     PWN                                           
Rok 1. wydania:  1998                                          

Książka z serii "Krótkie wykłady". Czyli tematy z danej dziedziny podzielone na kilkustronicowe fragmenty. Na początku strona, maksymalnie trzy podstawowych pojęć i ich krótkich definicji. Potem dokładniejsze rozwinięcie wraz z rysunkami.

Książka została podzielona na siedem sekcji: "Genetyka molekularna", "Genomy", "Mechanizmy dziedziczenia", "Genetyka populacji i ewolucja", "Technologia rekombinacji DNA", "Genetyka człowieka" oraz "Genetyka i społeczeństwo". Każda z nich składa się z kilku(nastu) krótkich wykładów.

Praca napisana w ciężkim stylu, przesyconym żargonem, sztywnym od sformułowań branżowych. Autorzy stawiają czytelnikowi dość wysokie wymagania. Mam wrażenie, że została przeznaczona nie dla amatorów, tylko dla co najmniej studentów. I to raczej nie pierwszego roku. Jakoś tak się składa, że w dziedzinie biologii trudno o dobrego popularyzatora. "Infekcja fagowa przebiega zgodnie ze szlakiem litycznym lub lizogenicznym" i twórcom wydaje się, że wszystko wyjaśnili... A rysunki niewiele pomagają.

Czytałam drugie wydanie (w Polsce z 2004) i nawet ja potrafię rozpoznać, że trochę się zestarzało. Na przykład Human Genom Project zdążył się skończyć. Może to i dobrze, że postęp dokonuje się tak szybko.

Książka zawiera wiele rysunków, ale nie zostały one na tyle szczegółowo opisane, aby pomóc w zrozumieniu tematu. Na końcu zamieszczono lektury uzupełniające (osiem stron) oraz indeks.

Trafiają się literówki, lecz nie ma ich dużo.

sobota, 22 lipca 2023

"Diabelski młyn" — koniec trylogii

Tytuł:          Diabelski młyn
Autor:          Aneta Jadowska
Tom:            3             
Wydawnictwo:    SQN           
Rok 1. wydania: 2018          

Koniec trylogii o Nikicie, dziewczynie-zabójczyni z porąbaną rodziną i jeszcze gorszą genealogią. Tym razem bohaterka i Robin wędrują Bezdrożami (czyli wkraczają na dziki teren między magicznymi miastami. Sawa przy nim wygląda na kurort dla emerytów) w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące Robina pytania. Wydaje mi się, że w poprzednich książkach te miejsca między miastami nie wyglądały tak niebezpiecznie. Może uniwersum się rozwija.

Towarzysz Nikity ze wsparcia awansuje na słodziaka, który pragnie obchodzić święta (chociaż nie pamięta, jak powinien to robić) i potrafi się zaprzyjaźnić z każdym, nawet z młodym smokiem. Używa potężnej magii i w ogóle wyrasta na Larry'ego Stu. Wszystko potrafi i wszystko, co robi, jest piękne, dobre i szlachetne. Przesada. Chyba dobrze, że to już koniec cyklu.

Nikita zachowuje się nieco bardziej racjonalnie. Znaczy, zaczyna dogadywać się z berserkiem (który okazuje się nie aż tak straszny, jak go malują), ale nie zdobywa jakichś oszałamiających nowych umiejętności. Za to dojrzewa i to chyba pod wieloma względami.

Tytułowy diabelski młyn to część wesołego miasteczka na Bezdrożach. Dobrze byłoby go uruchomić, bo... No, stawki w grze bez przerwy są wysokie. Ekipa rozwiązuje jeden problem za drugim, a wyzwania się piętrzą. W efekcie czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Tym bardziej, że fabułę ożywiają liczne trupy. Czasami nawet — tych dobrych lub nie całkiem złych.

Nie zauważyłam usterek językowych.

poniedziałek, 17 lipca 2023

"Zabójstwo Rogera Ackroyda" — zaskakujący sprawca

Tytuł:           Zabójstwo Rogera Ackroyda  
Tytuł oryginału: The Murder of Roger Ackroyd
Autor:           Agatha Christie            
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Dolnośląskie   
Rok 1. wydania:  1926                       

Jeden z najsłynniejszych kryminałów Autorki, zajmuje wysokie miejsca w różnych rankingach. Wszystko dlatego, że tożsamość sprawcy naprawdę zaskakuje. A przecież dostajemy wszystkie niezbędne informacje, kiedy już wiadomo, na co patrzeć, tropy są wyraźne. Królowa kryminału pogrywa sobie z czytelnikiem, jak chce. Majstersztyk.

To jedna z pierwszych książek Christie i bodaj trzecia z Herkulesem Poirot, ale słynny detektyw już wycofał się z życia zawodowego, udał się na zasłużoną emeryturę na spokojną angielską wieś, gdzie oczywiście krótko po tym dochodzi do brutalnego morderstwa... Kapitan Hastings wyjechał do Argentyny, więc jego funkcje podejmuje miejscowy lekarz, który doskonale zna ofiarę i jej rodzinę. Takie skrzyżowanie Hastingsa z Watsonem.

Podejrzanych nie brakuje —  co człowiek mieszkający w jednym domu z ofiarą, to motyw. Małżeństwa i narzeczeństwa trzymane w tajemnicy, nieślubne dzieci... No i oczywiście pieniądze, bo zamordowany biedny nie był, a ktoś po nim dziedziczy. Galimatias godny południowoamerykańskiej telenoweli.

Te pewnie objaw pewnego braku wprawy (bo stężenie ukrywanych powiązań rodzinnych w jednym gospodarstwie domowym wydaje mi się przesadne). Podobnie klasyczne zebranie wszystkich podejrzanych w jednym miejscu, aby detektyw mógł wyjaśnić, do czego doszedł w rozmyślaniach. I jeszcze mniejsza niż zazwyczaj ilość klimatycznych szczegółów. Tym razem nie widać, że to inna epoka, chociaż książkę opublikowano w okresie międzywojennym. To już prawie sto lat temu...

W powieści znalazły również odzwierciedlenie pewne wydarzenia z prawdziwego życia Autorki — jej brat w tym okresie uzależnił się od narkotyków i ten wątek przemyka nieśmiało po kartkach.

Nie zauważyłam usterek językowych.

czwartek, 13 lipca 2023

"Ludzie" — o wpadkach

Tytuł:           Ludzie. Krótka historia o tym, jak
                 spieprzyliśmy wszystko            
Tytuł oryginału: Humans: A Brief History of How We 
                 F*cked It All Up                  
Autor:           Tom Phillips                      
Wydawnictwo:     Albatros                          
Rok 1. wydania:  2018                              

Tytuł bardzo dużo mówi o książce — i o czym będzie, i jakim stylem została napisana... Skoro krótka, to i lista porażek nie może być wyczerpująca. Rzekłabym, że zawiera tylko te najbardziej spektakularne wpadki. Do mojej wyobraźni chyba najgłośniej przemówił przypadek z facetem o ksywie Wystający Ząb.

Książka składa się z dziesięciu rozdziałów: o naszych skłonnych do popełniania błędów mózgach, o zniszczeniach środowiska, o gatunkach introdukowanych tam, gdzie wywoływały ogromne szkody, o przywódcach, o durnych pomysłach władz, o wojnie, o kolonializmie, o wyjątkowo mało dyplomatycznych dyplomatach, o technologii oraz o pierwszych ofiarach wypadków z udziałem różnych pojazdów. Całość wieńczy epilog z mało optymistycznymi prognozami na przyszłość.

Praca została napisana w ekstremalnie luzackim stylu, dzięki czemu czyta się lekko i szybko. Acz niektóre przykłady wyrabianych przez nasz gatunek idiotyzmów śmieszne zdecydowanie nie są. Szczególnie rozdział o kolonializmie, w którym nawet Autor przestaje się wygłupiać.

Brak ilustracji, tylko na końcu każdego rozdziału zamieszczono ramkę i z kilkoma ciekawymi przykładami nieomówionymi w tekście. Brakowało mi indeksu. Zamiast niego na końcu znajduje się fragment innej książki Phillipsa.

Nie zauważyłam usterek językowych sensu stricto, ale za to na stronie 228 data zgubiła 1 i wyszło, że Cortez szalał po Ameryce Południowej w starożytności.

poniedziałek, 10 lipca 2023

"Trzy stygmany Palmera Eldritcha" — SF z narkotykami

Tytuł:           Trzy stygmaty Palmera Eldritcha      
Tytuł oryginału: The Three Stigmata of Palmer Eldritch
Autor:           Philip K. Dick                       
Tłumacz:         Zbigniew Królicki                    
Wydawnictwo:     REBIS                                
Rok 1. wydania:  1965                                 

Interesująca mieszanka — nawiązania religijne widać już po tytule, ale w środku jest ich o wiele więcej. Do tego mnóstwo narkotyków (cóż, na tym Autor się znał), jasnowidzenie i trochę futurystycznej SF. No i Palmer Eldritch, nie zapominajmy o tytułowym bohaterze. A trudno orzec, kim lub czym on jest.

Nie do końca przekonało mnie światotwórstwo. Bez zastrzeżeń wierzę w ocieplenie klimatyczne (upalny mamy lipiec, nieprawdaż?), ale nie kupuję wysyłania kolonistów na różne planety pod przymusem, na niemal pewną śmierć, a potem dostarczanie im głównie lalek i narkotyków. Transport kosmiczny zbyt wiele kosztuje, żeby bawić się w takie rzeczy.

Coś mi się również nie zgadza z jasnowidzami. Jeśli czerpią wiedzę z nagłówków przyszłych gazet, to dlaczego nie prowadzą dzienników, w których notowaliby to, co dla nich najważniejsze? Bo poleganie na mediach wydaje mi się ryzykowne. Weźmy chociażby paski w dwóch największych stacjach telewizyjnych — kto chciałby podejmować ważną decyzję w interesach, bazując na takich źródłach? A sobie chyba można zaufać.

Za to koncepcja, żeby narkotyczny trip zakotwiczać w lalkach (wzorowanych na barbie) przemawia do mojej wyobraźni. I każdy przemysł zacierałby łapki, gdyby udało mu się skłonić dorosłych ludzi do masowego kupowania lalkom mebelków, samochodzików, ubranek, sprzętu AGD... Wpływ na moralność też bardzo ciekawy. Ogólnie — ta książka może skłaniać do refleksji.

Nie zauważyłam wpadek językowych.

sobota, 8 lipca 2023

"Paragraf 148" — kryminiał z Płocka

Tytuł:          Paragraf 148     
Autor:          Jacek Ostrowski  
Wydawnictwo:    Skarpa Warszawska
Rok 1. wydania: 2018             

Początek serii o mecenas Zuzie Lewandowskiej. Akcja toczy się w czasach PRL-u, w Płocku. Ktoś próbuje wrabiać pewną kobietę w zamordowanie ukochanego męża i jego sekretarki. Podejrzana zostaje bardzo szybko aresztowana, a brutalnie zamordowanych trupów przybywa... Mimo to milicja nie wierzy w jej niewinność i chce sobie poprawić statystyki.

Gliniarze (a zwłaszcza ten jeden podejmujący kluczowe decyzje) są tacy karykaturalnie głupi, że aż nieprzyjemnie się o nich czytało. Normalnie jak z dowcipów (wliczając nowatorską ortografię). Naprawdę śledztwa dotyczące morderstw dostawali tacy idioci? Sprawą musi więc zająć się obrończyni oskarżonej. Pomaga jej — o dziwo — prokurator. A może wcale nie pomaga?

Niektóre rzeczy mnie irytowały (durnota milicji, fochy i kaprysy bohaterki — czemu nie poprosiła o ochronę?), ale za to rozwiązanie zagadki mi się spodobało. Zaskakujące, chociaż wcześniej padały jakieś podpowiedzi, nie wzięło się znikąd.

Rozbawiło mnie, że jeden z komunistycznych prokuratorów odgrywających znaczącą rolę w powieści nosi nazwisko "Piotrowicz". I nie jest to świetlana postać. Pszipadek? Nie sądzę, W końcu "Lewandowska" to nazwisko bardzo popularne, ale dla odmiany budzące raczej pozytywne skojarzenia.

Wątek okropnie przeklinającej papugi też zabawny i też przypomina stare dowcipy, jeszcze z dzieciństwa

. Nie wiem, czy to już nie przesada.

Nie zauważyłam wpadek językowych.

wtorek, 4 lipca 2023

"Matematyka. 50 idei, które powinieneś znać"

Tytuł:           Matematyka. 50 idei, które powinieneś znać   
Tytuł oryginału: 50 Mathematical Ideas you Really Need to Know
Autor:           Tony Crilly                                  
Tłumacz:         Wiktor Bartol                                
Wydawnictwo:     Wydawnictwo PWN                              
Rok 1. wydania:  2007                                         

Jak obiecują tytuł i podtytuł — to przegląd najważniejszych koncepcji w historii matematyki. Uszeregowane chyba od najbardziej podstawowych do najbardziej skomplikowanych (od zera do hipotezy Riemanna), więc wypada z grubsza chronologicznie. Ale tylko z grubsza — Wielkie Twierdzenie Fermata uplasowało się na czterdziestej dziewiątej pozycji.

Każda idea dostaje pięć lub sześć stron. Krótki wstęp wyjaśniający, że ten pomysł naprawdę był ważny i potrzebny, potem trochę historii, omówienie wybranych zagadnień związanych z danym tematem. Na dole pierwszej parzystej strony rozdziału i Autor zamieścił oś czasu, na której zaznaczono kilka kluczowych punktów. Na samym końcu “teoria w pigułce”, czyli hasłowe streszczenie rozdziału.

O większości pojęć co najmniej słyszałam, tylko rozdział poświęcony geometrii dyskretnej stanowił nowość. Grafy okazały się bardziej złożony, niż mi to mówiono w podstawówce. Niektóre kwestie, jak genetyka czy względność nieco zaskakują w książce o matematyce. Oczywiście, że matematyka jest w nich niezbędna, ale to nie jest pierwsza dziedzina, która przychodzi do głowy.

Lekturę uważam za pożyteczną. Czegoś tam się dowiedziałam, reszta pozwoliła uporządkować wiedzę, spojrzeć na zagadnienie z nieco innego punktu…

Dużo rysunków, przeważnie wciśniętych na marginesy. Wszystkie czarno-białe, bardzo rzadko zdarzają się fotografie. Bo i nie o zdjęcia w matematyce chodzi. Na końcu książki zamieszczono słowniczek oraz indeks.

Pod względem językowym całkiem przyzwoicie, tylko na stronie 95 chochlik namieszał i znaki “należy do zbioru” i “nie należy do zbioru” wyglądają identycznie.

sobota, 1 lipca 2023

"Wezwijcie moje dzieci" — domknięcie wątków

Tytuł:          Wezwijcie moje dzieci
Autor:          Marta Krajewska      
Tom:            3                    
Wydawnictwo:    Genius Creations     
Rok 1. wydania: 2021                 

Zakończenie trylogii, wszystkie wątki — ludzkie i boskie — zostają ostatecznie domknięte. Wreszcie czytelnik ma poczucie, że historia dobiegła do mety.

Ten tom różni się od poprzednich — akcja rozgrywa się o pokolenie później. Wenda czuje się stara i zmęczona, tu coś boli, uroda już nie ta... Po wiosce biegają dorastające dzieci bohaterów z dwóch poprzednich części. Tyle trzeba było czasu, żeby wszystkie przepowiednie mogły się spełnić.

Fabuła należycie trzyma w napięciu, bo przepowiednie zgadzają się co do jednego — wiosce zagraża straszne niebezpieczeństwo ze strony wilkarów. Wiadomo, że ludzie (i nie tylko) przygotowują się do niego od wielu lat. Ale skądinąd wiadomo również, że nigdy wszystko nie idzie zgodnie z planem... Twist pod koniec spełnił swoją rolę, zaskoczył.

Trochę irytowało mnie podejście do nastolatków, zwłaszcza do córki chmurnika. OK, można dzieciom nie mówić wszystkiego, ale szkolenia sprowadzające się do kilkuzdaniowej instrukcji to przesada. Pofruwaj sobie i sama się domyśl, jak kontrolować chmury. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć. No to lecę, pa! A potem wielkie zdziwienie, że coś poszło nie tak...

Mam jeszcze jedną wątpliwość, ale jej wyjawienie grozi spoilerami, więc się powstrzymam.

Ogólnie, książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Jak to fantasy, szczególnie w znaczącej częsci o nastolatkach.

Nie zauważyłam usterek językowych.