czwartek, 29 grudnia 2022

"Królewski skrytobójca" — kontynuacja

Tytuł:           Królewski skrytobójca
Tytuł oryginału: Royal Assassin       
Autor:           Robin Hobb           
Tłumacz:         Agnieszka Ciepłowska 
Tom:             2                    
Wydawnictwo:     Wydawnictwo MAG      
Rok 1. wydania:  1996                 

Dalszy ciąg trylogii, która (jak mi się zdaje) stanowi początek długaśnego cyklu rozgrywającego się w świecie fantasy. Tytułowy bohater podrósł, już nie jest dzieckiem, tylko młodzieńcem i ma młodzieńcze problemy. Niektóre typowe — przeszkody w utworzeniu związku z ukochaną dziewczyną. Jak wiadomo od czasów "Romea i Julii", te trudności tylko podsycają gorące uczucie dwojga ludzi.

Inne są już bardziej oryginalne; a to trzeba kogoś zabić, a to ukryć dwie potężne tajemnice przed kimś, z kim protagonista bardzo często jest połączony mentalnie, a to dotrzymać towarzystwa małżonce następcy tronu (nie ma kobieta farta, chociaż strasznie się stara i właściwie ma same zalety)... To wszystko razem zżera chłopakowi mnóstwo czasu.

Powieść kojarzyła mi się z wydaną w tym samym roku "Grą o tron", a bohater z Jonem  Snowem — bękart kogoś z bardzo wysokiego rodu, młody, lojalny wobec rodziny, szlachetny, odbywający jakiś tam rodzaj służby wojskowej. No i przede wszystkim — związany z nietypowym wilkiem. Ale magii i elementów fantastycznych jest u Hobb o wiele więcej.

Bohater podrósł, więc i świat powieści stał się większy. Poznajemy co nieco geografię Królestwa Sześciu Księstw, dowiadujemy się trochę o sąsiadach.

Postacie nadal bardzo czarno-białe, więc książka sprawia wrażenie odrobinę infantylnej. Ale chyba jednak nie dla dzieci, bo sporo tu seksu i zabijania. Czyta się dość szybko, jednak jej grubość powoduje, że lektura musi trochę potrwać.

Nie zauważyłam usterek językowych.

sobota, 24 grudnia 2022

"Diabeł w historii" — o komunizmie

Tytuł:           Diabeł w historii   
Tytuł oryginału: The Devil in History
Autor:           Vladimir Tismăneanu 
Tłumacz:         Klaudyna Michałowicz
Wydawnictwo:     Wydawnictwo PIW     
Rok 1. wydania:  2012                

Tytuł obiecuje wątki religijne, podtytuł ("komunizm, faszyzm i inne lekcje wieku dwudziestego") oraz przedmowa — porównanie faszyzmu i komunizmu, a prawie cała książka jest o komunizmie. Mniej więcej chronologicznie, od Rewolucji Październikowej do roku 1989 i następstw upadku.

Przy tym Autor pisze, jakby komunizm poznawał wyłącznie na podstawie słowa pisanego. Wspomina prace Marksa, Lenina i wielu innych, ale nie pisze nic o funkcjonariuszach Czeki i jej lokalnych odpowiedników. O gułagach wydaje się wiedzieć tyle, ile napisał o nich Sołżenicyn.

Zrozumiałabym to wszystko, gdyby Tismaneanu pochodził na przykład z Włoch i pisał do zachodniego odbiorcy, który o faszyzmie wie sporo, ale komunizm pozostaje dla niego abstrakcją zza żelaznej kurtyny. Ale Autor urodził się w Rumunii i wyjechał stamtąd dopiero po trzydziestu latach. Ki diabeł? W Bukareszcie nie było widać wybryków budowniczych socjalizmu?

Polskie akcenty pojawiają się w pracy stosunkowo często, zwłaszcza w końcówce. Ale ciągle — więcej tu ludzi pióra niż ludzi czynu. Najczęściej pojawiają się Adam Michnik i Leszek Kołakowski. A Wałęsa się załapał na wzmiankę dopiero gdzieś za Kwaśniewskim... Ciekawi mnie, czy to efekt pogardy intelektualisty dla prostego w gruncie rzeczy człowieka, czy lizania świata przez okładkę książki.

Ogólnie — Autor wydaje się mocno oderwany od rzeczywistości. Na górnolotny, filozoficzny sposób. Czytając, zrozumiałam, dlaczego można odczuwać niechęć do intelektualistów, którzy żyją we własnym świecie. Styl ciężki od żargonu i licznych -izmów pogłębia to wrażenie.

Na końcu zamieszczono przypisy. Brak normalnej bibliografii oraz indeksu.

Ale przynajmniej nie zauważyłam wpadek językowych.

wtorek, 20 grudnia 2022

"Efekt pandy" — komedia kryminalna

Tytuł:          Efekt pandy       
Autor:          Marta Kisiel      
Wydawnictwo:    Wydawnictwo W.A.B.
Rok 1. wydania: 2021              

Kolejny zabawny kryminał, z przeważnie znanymi już bohaterkami, które wystąpiły w "Dywanie z wkładką". Przeważnie, bo dołącza do nich matka protagonistki (porównywalnie barwna, może nawet górująca nad pozostałymi). Razem z teściową, córką i psicą wyjeżdżają na tydzień do spa. Taki babski wypad. No cóż — biedny ośrodek...

Z jednej strony to kontynuacja "Dywanu", bo panie w pewnym sensie próbują leczyć traumę, wszystko im się kojarzy ze zbrodnią. Z drugiej — samodzielna opowieść z własną fabułą, przy której wcale nie trzeba znać pierwszego odcinka. Wystarczy wiedzieć, że się działo. Acz ewentualne czytanie zalecałabym w kolejności chronologicznej, bo trafiają się spoilery do części pierwszej.

Powieść mocno kojarzyła mi się z twórczością Chmielewskiej. To samo radosne pomieszanie zbrodni z humorem. Ale były też inne podobieństwa: (i) bohaterkami są silne i wyraziste kobiety, które (ii) prowadzą prywatne, raczej amatorskie niż profesjonalne, śledztwo. (iii) Nie zachowują przy tym żadnej bezstronności. Jeśli na czymś im zależy, przechodzą w tryb żywiołowy, a wtedy nie sposób ich zastopować. (iv) Mężczyźni stanowią tło, co najwyżej awansują do postaci drugoplanowych, również zabawnych.

Podobny jest również lekki, pełen humorystycznych akcentów język. Mnie osobiście uwiodła definicja "kobiecych dni". To przecież musi być dzień kobiet, dzień matki itd. Jak w ogóle można było pomyśleć o czymś innym?

Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie.

Nie zauważyłam usterek językowych.

piątek, 16 grudnia 2022

"Droga królów" — dziwny świat

Tytuł:           Droga królów     
Tytuł oryginału: The Way of Kings 
Autor:           Brandon Sanderson
Tłumacz:         Anna Studniarek  
Tom:             1                
Wydawnictwo:     Wydawnictwo MAG  
Rok 1. wydania:  2010             

Fantasy, początek dość długiego cyklu złożonego z cegieł. Ta książka ma ponad 1000 stron, a to dopiero pierwszy tom pierwszej części. Cała seria nazywa się "Archiwum Burzowego Świata". Fantasy dość klasyczne, z walką o coś tam na pierwszym miejscu i światem, w którym nie brakuje magii, za to technologia słabo się do tej pory rozwinęła, więc ludzie zabijają się mieczami i strzałami z łuków.

Nie mogę zrozumieć logiki tego świata, nie kupuję go. Nie we wszystkich królestwach, ale chyba w tych najważniejszych panuje przekonanie, że mężczyzna nie może umieć czytać. Po prostu nie wierzę, że prawie nikt się z tego nie wyłamuje. Czytanie i pisanie to zbyt ważna umiejętność, żeby silniejsza płeć zostawiła monopol kobietom. Przecież każda intryga wymagająca wymiany listów oznacza, że trzeba w nią wtajemniczyć co najmniej dwie kolejne osoby. A do tego na przykład lekarze są zmuszeni do tego, żeby żona lub inna sekretarka czytała im podręczniki. Nie wyobrażam sobie, jak taki zwyczaj mógłby przetrwać.

Do tego pory roku strasznie kapryszą — trwają po kilka tygodni i nigdy nie wiadomo, co nastąpi po wiośnie; lato czy może jednak zima. Rośliny są tak dziwaczne, że może i jakoś dostosowane do tego trybu życia, ale co z fizyką? Z czego wynikają te pory roku? Ale nie sposób odmówić temu światu oryginalności.

Dużo postaci, akcja co chwila przeskakuje do kogoś innego. Dość długo nie mogłam się zorientować, która jest ta główna, komu powinnam kibicować. Ich losy splatają się bardzo opornie, jeszcze w dwóch trzecich książki jedyne, co je łączy, to uniwersum i chronologia (przynajmniej z grubsza). Niektóre pojawiają się tylko na krótko i w nicość odchodzą, dopiero setki stron później okazuje się, że ich zachowanie coś tam tłumaczy.

Kartki przewracają się dość szybko, ale z racji na ich liczbę, lektura musi potrwać.

Irytowały mnie liczne powtórzenia. Chyba rządzi "wypełnianie" wraz z pochodnymi. Literówek też nie brakuje.

poniedziałek, 12 grudnia 2022

"Średniowieczna Europa" — jak w tytule

Tytuł:           Średniowieczna Europa
Tytuł oryginału: Medieval Europe      
Autor:           Chris Wickham        
Tłumacz:         Marcin Kowalczyk     
Wydawnictwo:     Read Me              
Rok 1. wydania:  2016                 

Tytuł mówi wszystko o treści — to książka o historii, a konkretnie o tym jej kawałku, który dotyczy Europy w wiekach średnich. Nasz kontynent jeszcze nigdy nie był jednolity politycznie, więc sporo tu skakania między wschodem i zachodem, północą i południem. Ze średniowieczem jest w gruncie rzeczy podobnie — o wiele dalej mu do monolitu niż się wydaje. Jak nie krucjaty, to dżuma...

Całość podzielono na trzynaście rozdziałów, ułożonych mniej więcej chronologicznie. Od Rzymu i jego spadkobierców do zmian politycznych w drugiej połowie czternastego wieku i piętnastym.

Całość ujęta bardziej od strony gospodarczej niż wojskowej. Zresztą, wojna i ekonomia wpływają na siebie wzajemnie (co doskonale widać w ostatnich miesiącach), może to nawet dwie strony jednej monety. Dzięki książce można się na przykład zacząć zastanawiać, w jaki sposób dżuma wpłynęła na sytuację chłopstwa.

Czytało się z zainteresowaniem, chociaż wolno, bo lektura łatwa nie jest. Acz na styl nie mogę narzekać.

Na początku książki zamieszczono kilka mapek (hmmm, dziwne miejsce, szybko zdążyłam zapomnieć, że tam w ogóle były), na końcu — przypisy i ponad ćwierć setki stron bibliografii. W międzyczasie trafiają się czarno-białe ilustracje, głównie fotografie budynków, trochę innych artefaktów.

 Pod względem językowym całkiem przyzwoicie, acz znalazłam jakąś literówkę.

czwartek, 8 grudnia 2022

"Łowcy głów" — debiutancko

Tytuł:          Łowcy głów       
Autor:          Robert Ziółkowski
Wydawnictwo:    Zysk i S-ka      
Rok 1. wydania: 2011             

Książka stanowi debiut pisarza i to niestety widać. Stała na półce z kryminałami, ale moim zdaniem niezasłużenie. Owszem, są tu morderstwa, lecz za wiele o nich wiadomo od samego początku, żeby pobawić się w zgadywanie, a to w moich oczach niweluje część zabawy. Autor pokazuje kamienie milowe w dochodzeniu do prawdy. Oraz mnóstwo obyczajówki (i nie chodzi tu o wydział policyjny).

Na książkę składają się trzy historie luźno powiązane zespołem gliniarzy, którzy ścigają sprawców. Opowiadanie, mikropowieść i coś pośredniego. Całość kojarzyła mi się z serialem o wspaniałych gliniarzach. Niby są elementy śledztwa, ale jeszcze więcej czytamy o kłopotach rodzinnych podejrzanych, sprawców i samych policjantów. A opisywana grupa stróżów prawa jest zbyt liczna, żeby wyłonić jednego głównego — protagonistę, któremu mogłabym kibicować.

Trzeba przyznać Ziółkowskiemu, że wie, o czym pisze. Widać, że kiedyś był policjantem. Ale czasami pisze, co wie, chociaż te szczegóły wcale nie są potrzebne ani fabule, ani czytelnikowi. Niechby chociaż wykłady na temat broni palnej trafiły do przypisów. 

Podejrzewam, że Autor hobbystycznie interesuje się ornitologią. Opis ptaków mijanych przez policjantów w drodze na akcję mnie rozłożył. To jeszcze nie jest poziom Orzeszkowej, ale przy odrobinie treningu... Tylko że ja nie czytam kryminałów dla opisów przyrody. I jeszcze ptasie nazwiska — Sowa, Jastrząb.

Rozumiem, że to debiut. Ale dlaczego dla redaktora też? Nie widać, żeby powykreślał zbędne fragmenty, popracował nad stylistyką. A jeśli jednak coś zrobił i książka na starcie była gorsza, to chyba nie należało jej przyjmować do druku.

Pod względem językowym też szału nie ma. Podmioty uciekają całymi grupami, trafiają się powtórzenia, jakaś tam literówka, "oboje" użyte do określenia chłopca i mężczyzny... Ale rekordy bije "stróżka potu". Szkolny błąd.

niedziela, 4 grudnia 2022

"Dom Skorpiona" — młodzieżówka

Tytuł:           Dom Skorpiona            
Tytuł oryginału: The House of the Scorpion
Autor:           Nancy Farmer             
Tłumacz:         Maciej Nowak-Kreyer      
Wydawnictwo:     Amber                    
Rok 1. wydania:  2002                     

Książka dla młodego czytelnika, może nawet dla dzieci. Na swój sposób przypomina mi powieści Carda — bohaterem jest chłopiec. Odmienny od pozostałych rówieśników, prześladowany z tego powodu, mimo ciężkiego dzieciństwa bardzo szlachetny. Potrafi nawiązywać przyjaźnie i jest lojalny wobec najbliższych.

Akcja toczy się w przyszłości, mniej więcej za sto lat, pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi, na terenie zwanym Opium. Czyli wiadomo, co się tam uprawia i kto rządzi. Bohater jest klonem jednego z najgorszych narkobaronów i bardzo długo nie zdaje sobie sprawy, w jakim celu został wyhodowany. Nie z własnej winy ma coraz poważniejsze problemy.

Jak to w książce dla dzieci — wszystko jest jasne i proste. Postacie czarno-białe; ci dobrzy pomagają protagoniście, ci źli się nad nim znęcają albo wręcz próbują zabić. I oczywiście, w jakiś tam sposób korzystają z produkowania narkotyków. Ci dobrzy niby też, ale przynajmniej nie popierają procederu i nie mają nic do gadania.

 Czyta się lekko, łatwo, szybko i przyjemnie.

 Pod względem językowym całkiem przyzwoicie, chociaż jakieś literówki się trafiają.