czwartek, 30 marca 2023

"Dziewczyna, która igrała z ogniem" — środek trylogii

Tytuł:           Dziewczyna, którza igrała z ogniem
Tytuł oryginału: Flickan som lekte med elden       
Autor:           Stieg Larsson                     
Tłumacz:         Paulina Rosińska                  
Tom:             2                                 
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Czarna Owca           
Rok 1. wydania:  2006                              

Drugi tom dość popularnej trylogii, kontynuacja "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet". Tym razem na pierwszy plan odrobinę wysuwa się Lisbeth Salander, Mikael Blomkvist tylko ją wspiera (choć ona wcale nie ułatwia). Nie dosyć, że nagle i bez widocznej przyczyny zerwała wszystkie kontakty, to jeszcze policja podejrzewa ją o morderstwo, a media z lubością donoszą o wszystkich szczegółach, które wpadną im w łapy.

Dowiadujemy się o wiele więcej o tajemniczej bohaterce — miała jakieś dzieciństwo (chyba jeszcze gorsze niż młodość pokazana w pierwszym tomie), jakieś motywacje, jakieś powody dla dziwacznego zachowania. I te wiadomości do samego końca nie przestają zaskakiwać.

A to zapewnia wysoką jakość lektury — książkę czyta się przyjemnie i coraz szybciej. To kryminał, więc toczy się śledztwo (zabiła protagonistka czy jednak ktoś inny?), pojawia się zagrożenie dla życia pozytywnych bohaterów (kto by się przejmował negatywnymi?), trup ściele się gęsto...

W dużym stopniu książka stanowi kontynuację. Fabularnie to raczej zamknięta całość, ale nadal pełno tu mężczyzn nienawidzących kobiet — istotną rolę odgrywa węszenie w sprawie traffickingu kobiet, a źli chłopcy z całą pewnością nie są dżentelmenami. Tak po prawdzie, to ladys też notują niedobór, nawet wśród pozytywnych postaci.

Interesujące, acz raczej powierzchowne, wydają się powiązania z matematyką. Poszczególne części poprzedzają cytaty (udawane czy prawdziwe?) z podręcznika matematyki. Bo Lisbeth zafascynowała się matmą i gdzieś na marginesie swojej szalonej działalności zastanawia się nad wielkim twierdzeniem Fermata.

Pod względem językowym nie najgorzej. Zauważyłam jakieś powtórzenia, ale więcej usterek chyba nie.

niedziela, 26 marca 2023

"Krew i popiół" — romansidło

Tytuł:           Krew i popiół      
Tytuł oryginału: From Blood and Ash 
Autor:           Jennifer Armentrout
Tłumacz:         Danuta Górska      
Wydawnictwo:     YOU & YA           
Rok 1. wydania:  2020               

Książka stała na półce z fantastyką, ale tak naprawdę to romansidło. Przez całą powieść para bohaterów dąży do tego, żeby być ze sobą. Jak zwykle w takich przypadkach, muszą wystąpić jakieś przeszkody, żeby fabuła nie była zbyt banalna. Tym razem bohaterka nie może wdawać się w żadne flirty, bo jest Panną — wybranką przeznaczoną dla bogów, którą wiąże mnóstwo zakazów. Między innymi nie wolno jej rozmawiać ze zwykłymi ludźmi.

Nie jest jednak dobra w przestrzeganiu tych zakazów, bo już na początku książki odwiedza dom uciech. Nie dom publiczny sensu stricto, bo można tam również pograć w karty. Musi uciekać na pięterko, żeby uniknąć rozpoznania. Tam spotyka swój obiekt westchnień i od razu zaczyna między nimi iskrzyć. I tak już iskrzy przez resztę powieści.

Mnóstwo opisów, jakie doznania wzbudza w dziewczynie każde dotknięcie, każdy pocałunek. No, chyba jest jakaś nadpobudliwa. A przy tym częściej kieruje się zwierzęcą żądzą niż jakąkolwiek namiastką rozsądku. Aż robiło się strasznie nudno.

Teoretycznie gdzieś tam w tle mamy świat fantasy. Nie jakiś przesadnie oryginalny, bo występują w nim wilkołaki i dwa rodzaje wampirów. Dla niepoznaki nazywają się wilkłakami, sysunami i wamprami. Są jeszcze inne, na wpół mityczne istoty. Odnoszę jednak wrażenie, że wszystko to odgrywa drugoplanową rolę i podporządkowane zostało romansowi.

Pod względem wyjątkowej bohaterki, jej doskonałego partnera i prostej fabuły książka wydaje się być przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Ale zawiera sporo scen seksu, a i garść wulgaryzmów by się znalazła, więc mam wątpliwości co do adresata.

Pod względem językowym prosto, ale przynajmniej bez rażących błędów. Tylko jakaś literówka mi mignęła.

środa, 22 marca 2023

"Jeść!!!" — o języku

Tytuł:          Jeść!!!       
Autor:          Jerzy Bralczyk
Wydawnictwo:    Bosz          
Rok 1. wydania: 2014          

To bynajmniej nie jest książka kucharska, tylko praca poświęcona polszczyźnie. A dokładniej tego jej wycinka, który wiąże się z jedzeniem. Obejmuje niecałe dwieście haseł. W większości nazw potraw, ale trafia się kilka innych — kuchnia, obiad, patelnia itp.

Typowe hasło zajmuje stronę (tylko wyjątkowo ważne pojęcia dostały dwie) i obejmuje pochodzenie danego terminu oraz zwroty go zawierające. Każdemu opisowi towarzyszy co najmniej jedna kolorowa (na ogół) ilustracja. Jeśli są dwie, to często pokazują różne znaczenia, na przykład figa jako owoc i jako układ palców. Niekiedy Autor dodaje własną opinię na temat smaku dania. Tu już kwestia gustu i nie musimy się zgadzać.

Lektura przyjemna (nasuwa się słowo "smakowita"), acz raczej nie na głodniaka. Fascynuje mnie obserwowanie, jakimi dziwnymi ścieżkami meandrował język, zanim dotarł do obecnych pojęć. Niby na ogół jest to logiczne, ale zawsze mogło pójść inaczej.

Nie ma indeksu ani właściwie nic oprócz źródeł ilustracji, ale przy alfabetycznym układzie haseł indeks nie jest właściwie potrzebny.

Przyjemność zwiększa estetyczne wydanie — papier dobrej jakości, apetyczne zdjęcia...

Nie zauważyłam usterek językowych, zapewne ich tam nie ma.

sobota, 18 marca 2023

"Inspektor Kres i zaginiona" — nieporadnie

Tytuł:          Inspektor Kres i zaginiona
Autor:          Agnieszka Turzyniecka     
Wydawnictwo:    Szara Godzina             
Rok 1. wydania: 2013                      

Powieściowy debiut Autorki i obawiam się, że to widać. Czasami wręcz odnosiłam wrażenie, że tę książkę napisała nastolatka. Ogółem — pozostałam nieprzekonana na wielu płaszczyznach.

Akcja rozgrywa się głównie w Piotrkowie. Protagonista — tytułowy inspektor — dostaje sprawę zaginięcia młodej dziewczyny. Szybko odkrywa, że była inna niż wydawało się rodzinie i znajomym. Kres nie zajmuje się sprawą bez przerwy, toczy także inne śledztwa.

Główny bohater jako żywo kojarzył mi się z inspektorem Clouseau z serii o Różowej Panterze. To samo stawianie nieuzasadnionych hipotez i kurczowe trzymanie się ich wbrew faktom, rozmach przy prowadzeniu śledztwa. Pierwszy z brzegu przykład — pomyślał sobie, że zaginiona dziewczyna znajduje się w lesie, więc zaczął przeszukiwać lasy. Z wojskiem, psami, a za to bez żadnego tropu, bez punktu wyjścia, z którego się te psy wypuszcza.

Przedstawiany jest jako policyjny geniusz (i wiele postaci zdaje się w to głęboko wierzyć), ale zachowuje się jako kretyn. Przesłuchania prowadzi jak komediowy tępy mięśniak, wcielenie słabego gliniarza. Tylko że to nie jest komedia.

A jak już hak od zawieszania niewiary upadł mi na podłogę, to nie mogłam uwierzyć w nic — rodzinę tak bardzo mylącą się co do zwyczajów zaginionej dziewczyny, beznadziejnie złego nauczyciela, którego lubi i szanuje dyrektor itp.

Na poziomie języka bywało różnie. Na początku zauważyłam proste błędy — "posiadać", gdzie powinno stać "mieć", "doń", które w zamierzeniu Autorki nie znaczy "do niego"... Potem te niemal szkolne byki zniknęły albo przestałam je dostrzegać. Przynajmniej literówek mało.

poniedziałek, 13 marca 2023

"Rozmowy pokojowe" — odcinek

Tytuł:           Rozmowy pokojowe
Tytuł oryginału: Peace Talks     
Autor:           Jim Butcher     
Tłumacz:         Robert Waliś    
Wydawnictwo:     Wydawnictwo MAG 
Rok 1. wydania:  2020            

Urban fantasy rozgrywające się w Chicago (acz właściwie do tego stopnia w świecie magii, że lokacja rozpoznawalna dla śmiertelników nie ma wielkiego znaczenia), w miarę współcześnie. Protagonista jest detektywem (podobno, w książce tego nie widać), magiem i rycerzem jednocześnie. I ma bardzo skomplikowane relacje z niedobitkami rodziny. Książka raczej dla nastoletnich chłopców niż dla reszty świata.

Myślałam, że “Akta Dresdena” to tytuł, a to nazwa cyklu. Trafiłam na szesnasty tom (bo tak trudno umieścić informację na okładce, prawda?), póki co przedostatni i czułam się, jakbym oglądała enty odcinek serialu – mnóstwo postaci, których wcześniej nie spotkałam, ale twórcy oczekują, że to moi świetni znajomi i rozpoznam ich po imieniu/nazwisku/funkcji.

Bardzo męska książka, właściwie chłopięca, z kartkami przesyconymi testosteronem. Rzuciła mi się w oczy obfitość intryg. Każdy knuje przeciwko wszystkim pozostałym. Bohaterowie płci obojga bawią się w gierki o władzę i starannie obsikują teren. Tak starannie, że nie mają czasu ustalić, o co właściwie walczą. Dużo seksu (chociaż może nie pokazanego wprost, tylko napomykanego) i jeszcze więcej pożądania.

Protagonista jest tak wypasiony, że trudno mu podskoczyć. Dość rzec, że na samym początku biega w kamizelce obciążeniowej o wadze stu kilogramów. Dla mnie podejrzanie przypomina marzenie chudego nerda. Niby w pierwszych scenach wygląda na to, że ma mnóstwo wrogów, którzy próbują go wykończyć, ale szybko okazuje się, że to nie on jest najbardziej zagrożony.

Na plus brak wyrazistych podziałów na dobrych i złych. Na przykład dziadek głównego bohatera niby gra po właściwej stronie, ale przy tym jest uparty jak osioł i zachowuje się apodyktycznie. Brat popełnia coś bardzo dziwnego i złego. W sumie szkoda, że nie poznajemy jego motywów.

Nie zauważyłam usterek językowych.

czwartek, 9 marca 2023

"What if?" — odpowiedzi na dziwne pytania

Tytuł:           What if?            
Tytuł oryginału: What if?            
Autor:           Randall Munroe      
Tłumacz:         Sławomir Paruszewski
Wydawnictwo:     Czarna Owca         
Rok 1. wydania:  2014                

Podtytuł brzmi "A co, gdyby?" i właściwie stanowi tłumaczenie oryginalnego tytułu. Angielski podtytuł "Serious Scientific Answers to Absurd Hypothetical Questions" nieźle oddaje treść książki. Autor, z wykształcenia fizyk i były pracownik NASA, prowadzi bloga, w którym odpowiada na pytania internautów często zaczynające się właśnie od "What if...". Praca to zbiór wybranych pytań i odpowiedzi.

Zagadnienia są naprawdę dziwaczne. Na przykład o rzucaniu piłką baseballową z prędkością porównywalną do świetlnej, z jakiej wysokości trzeba zrzucić kawałek mięsa, żeby upiekł się, spadając, jak zachowywałaby się cessna latająca nad różnymi ciałami w naszym Układzie Słonecznym itp. Pytania na ogół zahaczają o fizykę. I często prowadzą do spektakularnych katastrof.

Są trzy rodzaje odpowiedzi: długie, krótkie i wymijające. Przy długich Munroe analizuje problem z różnych stron, zastanawia się, jak zmieni się odpowiedź, jeśli wymyślimy warunki jeszcze bardziej absurdalne niż wyjściowe... Niezniszczalne materiały i prędkości zbliżone do świetlnych są na porządku dziennym.

Krótkie to w miarę proste odpowiedzi na jedną stronę (jest im poświęcony jeden rozdział). A wymijające odpowiedzi padają w reakcji na te pytania, które Munroe nazywa niepokojącymi i wcale nie chce na nie odpowiadać. Na ogół dlatego, że ktoś mógłby tę wiedzę wykorzystać do zrobienia czegoś naprawdę głupiego.

Trochę przeszkadzała mi amerykańskość książki, ale tylko w niektórych częściach. Na przykład przy pytaniu o stany, nad którymi najrzadziej latają samoloty. Potrafię wskazać na mapie ze trzy stany na krzyż, więc ani ich nazwy niewiele mi mówiły, ani wyjaśnienia, że nad tym terenem, to się lata często, bo prowadzą tamtędy trasy skądś tam... Na szczęście zagadnienia fizyczne, chemiczne czy astronomiczne były już bardziej uniwersalne.

Książkę zdobią zabawne rysunki Autora (który zajmuje się również rysowaniem komiksów). Na końcu zamieszczono kilkustronicową bibliografię. 

Ogólnie — lektura przyjemna i pożyteczna. Dzięki rysunkom także lekka.

Nie zauważyłam usterek językowych.

poniedziałek, 6 marca 2023

"Zamieć" — medycznie

Tytuł:           Zamieć                            
Tytuł oryginału: Ett litet korn av sanning         
Autor:           Christian Unge                    
Tłumacz:         Agata Teperek, Diana Hasooni-Abood
Wydawnictwo:     Wielka Litera                     
Rok 1. wydania:  2020                              

Raczej nie jest to kryminał, chociaż dochodzi do morderstwa — wiadomo, kto je popełnił. Trzeba tylko ustalić dlaczego. A po drodze jeszcze uratować, kogo się da. Uznałabym, że to bardziej medyczny  thriller z drobnym odchyleniem sensacyjnym. Polski tytuł wydaje się dość przypadkowy. "Szpital" albo "Chłopiec" pasowałyby równie dobrze.

Akcja bardzo wolno się rozkręca. Na początku jesteśmy w szpitalu. Lekarze walczą o życie ludzi poturbowanych w wypadku, po korytarzach błąka się zdezorientowana kobieta z dzieckiem. Dużo medycyny, trochę intryg środowiskowych i przedstawiania personelu, mało ciekawych zdarzeń. Dopiero po setce stron coś się dzieje, a jeszcze później nabiera tempa. Druga połowa nawet interesująca.

Brakowało mi bohatera, którego mogłabym polubić. Protagonistka niby zachowuje się przyzwoicie i staje na rzęsach, żeby uratować kolejne życie. Ale przy tym odżywia się głównie amfetaminą i energetykami, co raczej dyskwalifikuje ją jako wzór do naśladowania (Sherlock Holmes też ćpał, ale tylko w chwilach nudy). I priorytety ma dziwaczne.

Trudno też znaleźć zwyczajnych ludzi w naturalnym stężeniu. Rozumiem, że to w dużej części szpital, ale jednak za dużo tu egzotycznych chorób i ciężkich przypadków. Ciężkich nie w tym sensie, że wszystko mają połamane, ale w tym, że przeprowadza się całą baterię badań i nadal nie wiadomo, co człowiekowi dolega. Protagonistka ma pamięć fotograficzną, która czasami pozwala jej dostrzec rozwiązania. Ale jeśli to tylko kwestia dopasowania zespołu objawów do schorzenia, to dlaczego jeszcze nie mają tam programu komputerowego, który by to robił?

Coś się posypało w składzie na 44 stronie. Coś tam jeszcze było, ale nie mogę sobie przypomnieć, co takiego. Ogólnie — pod względem językowym książka nieźle się prezentuje.

czwartek, 2 marca 2023

"Jestem przy tobie" — fantasy z psychoterapeutą

Tytuł:          Jestem przy tobie
Autor:          Michał Wyzga     
Wydawnictwo:    Genius Creations 
Rok 1. wydania: 2021             

Urban fantasy z psychoterapią w tle. Akcja rozgrywa się w Polsce, w czasach mniej więcej współczesnych. Głównym bohaterem jest psychoterapeuta Sławek. Nie do końca człowiek, o czym dość długo nie wie. Na skutek serii zdarzeń nie do przewidzenia traci wszystko i spotyka fantastyczne stworzenia, poczynając od domowika i kikimory. Chociaż... pierwsza była wiedźma.

Stwory nie różnią się od ludzi pod względem problemów. Może nawet cierpią bardziej — nowy, w ogóle nie wyeksplorowany rynek. Za to poprawa następuje błyskawicznie, często już po pierwszej sesji. Protagonista zaczyna więc im pomagać. Autor wykazuje się przy tym niezłą znajomością tematu. Aż się zastanawiam, czy sam nie jest psychoterapeutą.

Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. O ile odbiorcy nie przeszkadzają trupy (wprawdzie nie do końca martwe). Postacie dobrze zbudowane pod względem psychologicznym — szlachectwo zobowiązuje. Plus za oryginalne podejście do urban fantasy.

W warstwie językowej przeszkadzało mi małe zamieszanie z rodzajami. Licho wygląda jak kobieta, po odkryciu jego tożsamości narrator wyraża się o nim "ono", a samo mówi o sobie jak mężczyzna. Kisiel rozwiązała ten problem lepiej, konsekwentnie stosując rodzaj nijaki (chociaż bardzo rzadki w polszczyźnie w pierwszej osobie).