środa, 25 maja 2022

"Drzewo wspomnień" — urwane zakończenie

Tytuł:          Drzewo wspomnień                             
Autor:          Magdalena Lewandowska, Małgorzata Lewandowska
Tom:            1                                            
Wydawnictwo:    Genius Creations                             
Rok 1. wydania: 2018                                         

Zirytowało mnie zakończenie, które kończy się dwoma cliffhangerami. Po czymś takim powinien następować kolejny rozdział, a nie napisy końcowe (czy tam reklamy innych książek). Zdaję sobie sprawę, że to dopiero pierwszy tom (acz na okładce nie ma o tym wzmianki), ale pewnie dałoby się domknąć chociaż niektóre wątki. W Trylogii Sienkiewicza każda część stanowi zamkniętą opowieść — bohater albo odzyskuje narzeczoną wraz z perspektywą długiego i szczęśliwego życia, albo ginie, rozwiewając wątpliwości. Można?

A tu w końcówce dwa tajemnicze plany dochodzą do punktów kulminacyjnych, w dwóch krajach zbierają się dwa tłumy na krawędzi przełomowej decyzji i... I zostajemy z licznymi tajemnicami. Znaczy, można z dużą dozą pewności obstawiać, kto przeżyje i jakie decyzje zostaną podjęte, ale nie o to chodzi, żeby czytelnik przewidywał akcję, zanim sięgnie po następny tom.

Interesująca koncepcja rodzinnych zaświatów. Podobało mi się również osadzenie fabuły w słowiańskim świecie (niezupełnie, bo religia inna, a magia rządzi, jednak skojarzenia bardzo liczne). Zawsze ta koszula jest mi jakoś bliższa. Niby mapka nie wykazuje uderzającego podobieństwa, ale nietrudno się domyślić, jaki kraj należy utożsamiać z Daborem.

Młodociana i wybitnie utalentowana bohaterka nadaje powieści cechy YA. Cóż, przeważnie czyta się przyjemnie. Chociaż Saja zbliża się niebezpiecznie blisko do bycia Mary Sue.

Zgrzytnęło mi, że kobieta, której córka zmarła wkrótce po narodzinach i która nie miała więcej dzieci, jest czyjąś przodkinią. 

Trafiają się literówki, ale nie jakoś nagminnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz