poniedziałek, 19 października 2015

"Wielkie katastrofy i anomalie klimatyczne w dziejach" — kłamliwy tytuł

Tytuł:           Wielkie katastrofy i anomalie klimatyczne
                 w dziejach                               
Tytuł oryginału: Freaks of the Storm. From Flying Cows to 
                 Stealing Thunder. The World's Strangest  
                 True Weather Stories                     
Autor:           Randy Cerveny                            
Wydawnictwo:     Bellona                                  
Rok 1. wydania:  2005                                     

Tytuł kłamie, przynajmniej ten po polsku. Oryginalny jest bliższy do prawdy. Nie wielkie katastrofy, tylko bardzo rzadkie wydarzenia typu "wiatr porwał dziecko i przeniósł pół kilometra, nie robiąc mu żadnej krzywdy". No dobrze, tragedie spowodowane huraganami czy ekstremalnymi temperaturami też są wspomniane. Nie anomalie klimatyczne, tylko nietypowe zjawiska pogodowe — kolorowy deszcz czy gradziny o niezwykłym kształcie lub wielkości. Nie w dziejach, tylko w gazetach ukazujących się w Stanach Zjednoczonych. Reszta się zgadza.

W związku z powyższym książka bardzo rozczarowała. Spodziewałam się opisu wpływu pogody na historię, czegoś podobnego do kamikadze, który uratował Japonię przed inwazją Kubilaj-chana, a dostałam zbiór anegdotek z serii "w pewnym stanie jednej babie wiatr wsadził do oka grabie".

Myślałby kto, że inwazja Napoleona na Rosję to piękny przykład aury wpływającej na dzieje. Ale nie. Cerveny nie wspomina o Napoleonie. Widocznie wtedy jeszcze w Stanach nie mieli gazet. Ale przynajmniej niemiecki atak podczas drugiej wojny światowej już się załapał. A nawet jedno gradobicie opisane w Biblii czy Józef przedstawiony jako ceniony meteorolog. Jestem przeciwna traktowaniu Biblii jako w pełni wiarygodnego źródła naukowego.

Perspektywa przedstawiania zdarzeń stwarza wrażenie potwornie amerykańskiej. Co, zdaniem Autora, można zaliczyć do "najważniejszych odkryć w historii"? No jak to co? Odkrycie Bermudów! Huragan zepchnął statki z kursu i się wyspy znalazły. A jaka jest "największa przygoda w dziedzinie inżynierii wiatrowej"? Wiatraki, elektrownie wiatrowe, żaglowce, balony, sterowce, szybowce? Nieee. Przecież każdy wie, że musi chodzić o napędzany wiatrem wóz skonstruowany przez niejakiego Sama Pepparda. Pojazd przejechał ponad osiemset kilometrów.

Autor może i czytał wiele o pogodzie, ale na pozostałych dziedzinach często się nie zna. Przykłady? Strona 74:
W 1757 roku w Berlinie panowało ogromne podniecenie wywołane plotkami o nieuniknionej wojnie. [...] Fryderyk Wielki nakazał umieścić w gazecie fałszywą wiadomość o gradobiciu w Poczdamie. [...] Machina średniowiecznej propagandy zadziałała.
Nie wiem, jak to wyglądało z epokami w Ameryce, ale w Europie w połowie XVIII wieku już mieliśmy oświecenie. I nie uwierzę, że chodziło o metody propagandowe stosowane w średniowieczu, bo przed wynalezieniem druku raczej nie znano gazet.

Albo cytat ze strony 120: "przy zachodnim wybrzeżu Azji i wokół Japonii szaleją 'tajfuny'". Zachodnie wybrzeże Azji... Na Uralu te tajfuny zaobserwował? A może "zachodnie wybrzeże" to po prostu ten ląd na zachód od USA?

I biologiczna ciekawostka ze strony 170:
Kilka relacji dotyczy zamieci, która miała miejsce w marcu 1922 roku w Szwajcarii, gdzie setki owadów, w tym pająki, stonogi i ogromne mrówki spadły w Alpach.
Kiedy ostatnio sprawdzałam, owady miały po sześć nóg, a nie osiem lub więcej.

Żeby biologia nie czuła się osamotniona, anomalie fizyczne ze strony 228: "masę wody, błota i kamieni oceniano na osiemdziesiąt milionów metrów sześciennych" (taaak, a objętość tego wszystkiego to pewnie setki milionów ton...) i 230: "ilość pary w powietrzu zależy od temperatury. Im cieplej, tym więcej powietrze ma w sobie wilgoci". No proszę! Rolnicy tak często przejmują się suszą, a tu wystarczy ogrzać powietrze i pary wodnej od razu zrobi się więcej. Do licha, najprawdopodobniej Cerveny miał na myśli ciśnienie nasycenia. Czy tak trudno wyrażać się precyzyjnie?

A czasami Autor przeczy sam sobie albo jest na bakier z logiką. Strona 128:
Dosłownie stwierdziliśmy, że tropikalne cyklony wzdłuż wybrzeża Atlantyku były znacznie słabsze w weekendy niż w dni robocze. [...] [W]zrost zanieczyszczeń powietrza spowodowany przez przemysł i transport w ciągu pięciu roboczych dni wzdłuż wybrzeża Atlantyku działa tak, jak sobie tego życzyli twórcy projektu "Stormfury" — skumulowane zanieczyszczenia w znacznym stopniu osłabiają burze.
To w końcu burze w weekendy są słabsze czy silniejsze? Ja rozumiem, zwykła ludzka pomyłka. Ale ktoś mógłby ją wyłapać, bo czytelnik w końcu nie ma pojęcia, kiedy się burze nasilają...

Książka jest ozdobiona ilustracjami. Niestety, tak słabej jakości, aż nie rzuca się zbytnio w oczy, że jedna z nich (ta na stronie 102) została umieszczona do góry nogami.

Dzieło może się przydać jedynie jako zbiór ciekawostek pogodowych, które gdzieś, kiedyś się wydarzyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz