poniedziałek, 27 grudnia 2021

"Jak pachnie deszcz?" — o meteorologii

Tytuł:           Jak pachnie deszcz?       
Tytuł oryginału: What Does Rain Smell Like?
Autor:           Simon King, Clare Nasir   
Wydawnictwo:     REBIS                     
Rok 1. wydania:  2019                      

Pytania z krótkimi (rzadko więcej niż dwie strony, częściej pół) odpowiedziami. Pytania różnorodne — od wielokrotnie powtarzanych i dziecinnych (dlaczego niebo jest niebieskie?) do bardzo szczegółowych i rzadko spotykanych (jak często stosuje się zasiewanie chmur w skali globalnej?). Czasami odpowiedzi są bardzo oczywiste, acz ich rozwinięcia już niekoniecznie (czy pogoda może zabić?).

Rzuciła mi się w oczy pewna niechlujność podczas przygotowywania książki — pełno w niej różnych błędzików. "Skroplone powietrze", "kryształy w kształcie diamentów" (kiedy rysunek pokazuje graniastosłupy o sześciokątnej podstawie), przyrost śniegu "od pięćdziesięciu jeden milimetrów do pięciu centymetrów"... Albo opis eksperymentu, w którym do połowy szklanki wody wrzucamy lód, a po jego stopieniu poziom cieczy się nie zmieni. Owszem, samo stopienie pływającego lodu nie zmieni poziomu płynu, ale wrzucenie lodu — już tak.

I tak na każdym kroku. Asteroida, która zabiła dinozaury, raz spadła 65 milionów lat temu, innym razem —  66. Ja wiem, że to właściwie nie robi żadnej różnicy, ale można by się na którąś wersję zdecydować. Jeśli rozpoznaję byki w tych kwestiach, na które znam prawidłowe odpowiedzi, to nie bardzo mogę ufać opisom przedstawianym w pozostałych miejscach.

Książka została napisana przez dwoje brytyjskich meteorologów i to widać. Mnóstwo odniesień do brytyjskiego klimatu, pamiętanych na Wyspach huraganów i innych zjawisk, żadnych ukłonów w stronę polskiego czytelnika. Czy my nie mamy własnych meteorologów? Nawet do zredagowania książki i dorzucenia paru przypisów nikt się nie znajdzie?

Podobał mi się rozdzialik poświęcony pogodzie na innych planetach Układu Słonecznego. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam.

Jest garstka czarno-białych rysunków i zdjęć, ale zamieszczono ich bardzo mało i chyba nie w tych miejscach, w których były najbardziej potrzebne. Aż się prosiło, żeby pewne wyjaśnienia zilustrować schematem. Bez tego tłumaczenia wypadły sucho i niejasno. Zwłaszcza, jeśli nie ufa się wszystkim użytym słówkom.

Na końcu książki znajduje się słowniczek trudniejszych pojęć. Nie ma indeksu ani bibliografii. Spis treści raczej skąpy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz