sobota, 23 kwietnia 2016

"Anatomia zbrodni" — przełomy w kryminalistyce

Tytuł:           Anatomia zbrodni. Sekrety kryminalistyki
Tytuł oryginału: Forensic. The Anatomy of Crime          
Autor:           Val McDermid                            
Wydawnictwo:     Wydawnictwo W.A.B.                      
Rok 1. wydania:  2014                                    

McDermid, autorka poczytnych kryminałów, tym razem porzuca fikcję i opowiada o postępie w badaniach kryminalistycznych. Zaczyna się dosyć wcześnie — najstarszy opisywany przypadek (pomijając wzmianki o śledztwach biblijnych) pochodzi z chińskiego podręcznika medycyny sądowej spisanego w XIII wieku.

Książka składa się z tuzina tematycznych rozdziałów: miejsce zbrodni, pożary, owady, medycyna sądowa, toksykologia, daktyloskopia, rozbryzgi krwi, antropologia, rekonstrukcja twarzy, informatyka, psychologia i sala sądowa.

Jak na mój gust, McDermid zbyt wiele uwagi poświęca poszczególnym zbrodniom i osobom, które przyczyniły się do odkrycia sprawcy, a za mało metodom pracy ekspertów. Na przykład przy słynnej w Wielkiej Brytanii (rozdział o entomologii) sprawie Bucka Ruxtona poznajemy wiele szczegółów biografii zafascynowanego owadami Martina Halla, przebieg śledztwa, wyrok, ale o samej metodologii nie dowiadujemy się niemal nic. Nawet o larwach, które pozwoliły na wskazanie mordercy, Autorka pisze jedynie, iż "należą one do pewnego gatunku muchy plujki", a obecnie znajdują się w Muzeum Historii Naturalnej.

Więcej w książce sławnych nazwisk niż obiecanych sekretów kryminalistyki, jakby miała bardziej olśniewać i przyciągać uwagę zblazowanego telewidza, niż uczyć dociekliwego czytelnika.

To, że Autorka nie jest naukowcem, lecz amatorem, widać również po niektórych nieprecyzyjnych sformułowaniach; że podczas eksplozji powstaje próżnia, itp.

Czyta się przyjemnie, język pozbawiony naukowego żargonu, ale nie polecam jako źródła informacji o kryminalistyce. Raczej jako lekką, mimo ciężkiej tematyki, lekturę. Chociaż może niekoniecznie do poduszki, bo jeszcze się przyśni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz