niedziela, 17 kwietnia 2016

"Tron z czaszek" 2 — sporo trupów

Tytuł:           Tron z czaszek  
Tytuł oryginału: The Skull Throne
Tom              II              
Autor:           Peter V. Brett  
Wydawnictwo:     Fabryka Słów    
Rok 1. wydania:  2015            

Drugi tom czwartej części Cyklu Demonicznego (opinię na temat pierwszego można znaleźć tutaj). Cykl chyba powoli zbliża się do końca, bo trup ściele się gęsto i lada moment zabraknie bohaterów. Chociaż pojawiła się nowa postać — chłopak śmierdzący lubczykiem.

W tej książce pierwsze skrzypce grają intrygi pałacowe na różnych dworach. Wszyscy knują, a szczególnie chętnie — brat przeciwko bratu. Demony pojawiają się sporadycznie, raczej pełnią role statystów. Nawet w Nów nikt się nimi zbytnio nie przejmuje. Stanowi to ostry kontrast z poprzednimi książkami. Spowszedniały czy jak?

Dużo opisów walk, które szybko zaczęły mnie nudzić. Ale z pewnym zaskoczeniem dowiedziałam się, że kopnięcie kobiety w krocze jest bolesnym i szkodliwym ciosem. W porównaniu z tym masakrycznym uderzeniem, kopnięcie w nerkę to pikuś, ledwie wart wzmianki. Kto by pomyślał...

W tomie znalazło się również miejsce dla nieco głębszych przemyśleń. Spodobał mi się wątek o angieriańskich kurtyzanach. Damy lekkich obyczajów zostały potraktowane wyjątkowo rozsądnie. Przypadło do gustu także mądre zdanie o panujących:
"[...] kiedy straci się szacunek, tron przestaje się różnić od zwykłego krzesła."
Oj, nie tylko do koronowanych głów można to odnieść.

W jednej scenie Jayan (przywódca wojsk podbijających żyzne krainy północy) nieoczekiwanie pojawia się w Krasji. Czytelnik musi się domyślać, że to retrospekcja.

Pod względem językowym — nie jest źle, ale szału też nie ma. Znalazłam kilka dziwacznych zdań, pomedytowałam chwilę nad śladem po garocie, który ciągnął się wzdłuż gardła...

Ogólnie — książka z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Czyta się szybko, nie wynosi się zbyt wiele z lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz