Tytuł: Piąty wymiar
Autor: Krystyna Rachwał
Wydawnictwo: Ossolineum
Autor: Krystyna Rachwał
Wydawnictwo: Ossolineum
Rok 1. wydania: 2008
Książka raczej dla młodzieży — główny bohater ma siedemnaście lat, przyjaźni się z trzynastolatkiem. Ten młodszy to dopiero niezwykły chłopak. Chyba nie ma w nim nic typowego. Dość szybko dowiadujemy się, że jest głuchoniemy, nie ma rodziców i woli tygodniami włóczyć się po lesie zamiast siedzieć w szkole. A to jeszcze nie koniec...
Początkowo powieść wciąga — dzieją się niezwykłe rzeczy, bohaterom ciągle grozi jakieś niebezpieczeństwo... Ale potem moje zainteresowanie opadło. Za dużo cudów na drągu, które ostatecznie nie zostają wyjaśnione. Magia się dzieje, bo tak. W takim wypadkach nie potrafię się pozbyć podejrzenia, że autor nawymyślał efektów specjalnych, ale nie ma żadnej koncepcji, czym by je uzasadnić.
W pewnym momencie tyle pozytywnych postaci jest zagrożonych (oczywiście wszyscy zainteresowani zostali ściągnięci magicznie lub w inny sposób w jedno miejsce), że system kibicowania ulubieńcom zostaje przeciążony. Od tego etapu czytałam już raczej z obowiązku niż ciekawości.
Bohaterowie raczej czarno-biali. Jeśli ktoś jest zły, to handluje narkotykami, bije innych i/lub gwałci. Jeśli dobry, to jest miły, uprzejmy i szlachetny do przesady. Do tego urodziwy, a często jeszcze bogaty i ma świetne stopnie. Istoty obdarzone nadnaturalną mocą są według mnie przekokszone. Czego one nie potrafią!
Niekiedy miałam wrażenie, że bohaterowie wypadają ze swojej roli. Dotychczas rozsądny i zakochany chłopak po zniknięciu dziewczyny nagle wariuje i zamiast wrzeszczeć na całe miasteczko, że potrzebuje pomocy, wszystkich okłamuje. Sześciolatek czasem zachowuje się jak normalny, upierdliwy przedszkolak, a czasem jak poważny trzydziestolatek, który szaleństwa czasu liceum i studiów ma już dawno za sobą.
Zwyczajny świat małego miasteczka. Tylko ludzie od czasu do czasu nagle się zapalają. A potem zaczynają się dziać jeszcze dziwniejsze rzeczy.
Pod względem warsztatowym jest nieźle, ale mogło być lepiej — często podmioty gdzieś się gubią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz