wtorek, 25 maja 2021

"Dobra zmiana" — o języku

Tytuł:          dobra zmiana                       
Autor:          Michał Rusinek, Katarzyna Kłosińska
Wydawnictwo:    Znak                               
Rok 1. wydania: 2019                               

Książka opowiada o języku partii obecnie rządzącej. Wszelkie wątpliwości co do tematyki rozwiewa podtytuł: "Czyli jak się rządzi światem za pomocą słów". Pouczająca lektura, tym bardziej, że już od dawna dzieci i młodzi ludzie nie przerabiają w szkole retoryki, w większości przypadków jesteśmy skazani na instynkt i jakieś okruchy wiedzy.

Pracę podzielono na kilkadziesiąt rozdziałów. Uporządkowane alfabetycznie, każdy dotyczy jednego hasła chętnie używanego przez ekipę u władzy. Od "afer" do "życia". Typowy rozdzialik liczy kilka stron. Zaczyna się od genezy (niektóre mają naprawdę ciekawe korzenie), a kończy na starannie podanych źródłach wszystkich (na ogół licznych) cytatów. Środek to analiza danego zwrotu z punktu widzenia językoznawcy.

To zaskakujące, jak często rządzący sięgają do metafor militarnych. Jak na dłoni widać, że hasła dzielą ludzi (i mam tu na myśli nie tylko "sort"). Autorzy zwracają uwagę również na upraszczanie złożonych zjawisk, odmawianie przeciwnikom cech ludzkich itp.

To nie jest lekka ani przyjemna lektura, potrafi nieźle podnieść ciśnienie. Nie wykluczam, że zwolennikom obu stron sceny politycznej.

Niestety, analiza kończy się na 2019 (wtedy opublikowano książkę, trudno wymagać cudów). A mam wrażenie, że od tej pory sporo się pozmieniało i powstało wiele nowych haseł.

Publikację zdobią kolorowe ilustracje — zazwyczaj zrzuty ekranu z tweetami lub kadry telewizyjne z paskami informacyjnymi. Wydaje mi się, że przydałyby się im podpisy.

Na końcu znajduje się indeks. Zawiera nie tylko hasła omawiane w rozdziałach, ale również wiele mniej ważnych, które nie zasłużyły na własne kilka stron.

Nie zauważyłam błędów językowych. Za wyjątkiem tych w cytatach, opatrywanych komentarzem "sic!". Acz dziwi mnie wytknięcie błędu ortograficznego w wypowiedzi dla radia.

4 komentarze:

  1. >. Autorzy zwracają uwagę również na upraszczanie złożonych zjawisk, odmawianie przeciwnikom cech ludzkich itp.<

    Płatna POwska trollownia wyborców PiS zwie biomasą. Ale ta strona sceny politycznej ma immunitet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tu nie mówimy o trollach, tylko o wypowiedziach polityków; "wilcze oczy Tuska", "gorszy sort" czy "zdradzieckie mordy". Wiadomo z imienia i nazwiska, kto to powiedział, kiedy i w jakich okolicznościach. Trolle dowolnej maści (tak, to też element dehumanizacji) to inna para kaloszy.

      Usuń
    2. To co wymieniasz to poziom "dorżnąć watahę" (made in Radek Sikorski), "mohery" (made in Donald Tusk).,A tu bluzg niejakiego Andrzeja Butry (PSL, wiceminister w rządzie Tuska) o wyborcach PiS:

      "Co za jebnięty durny naród (...)
      No i z pomocą niedouczonych wschodniodebili anal [Duda] wygrał (...)
      ci ludzie są dnem tego narodu! (...) ci wyborcy ze Wschodu, którzy zdecydowali o wynikach tych wyborów, to ciule i niech spierdalają na Białoruś!"

      Róża Thun von und zu itd. (PO, od paru dni chyba Hołownia):

      "jechałam wczoraj z lotniska taksówką i kierowca miał różaniec na lusterku zawieszony i ja od razu myślę, że pisior".

      Walter Chełstowski (współzałożyciel KOD) o wyborcach PiS:

      "Biomasa nie czyta, nie słucha.
      Normalna Polska czy biomasy?"

      I to można ciągnąć. Oczywiście, w TVN o takich wybrykach w wykonaniu opozycji, nie usłyszysz. Inna rzecz, że płatna trollownia jest głosem partii. Przy czym osoba zarządzająca tym segmentem w PO jest wyjątkowo debilna, bo POwska trollownia raczej odrzuca od PO, niż przyciąga.

      Usuń
    3. O, no to faktycznie PO też ma swoje za uszami. PiS-owi pozostaje skaptować/wykreować własnego Rusinka.
      Nie żebym pasjami oglądała TVN...

      Usuń