czwartek, 8 lipca 2021

"Noc z czwartku na niedzielę" — dużo romansu

Tytuł:          Noc z czwartku na niedzielę
Autor:          Gaja Grzegorzewska         
Wydawnictwo:    Wydawnictwo Literackie     
Rok 1. wydania: 2007                       

Dwoje ludzi ma się ku sobie, a tu nagle telefon, że trzeba rzucić wszystko i lecieć na pomoc/w interesach. Bo w klubie zadźgano człowieka. No to rzucają i lecą, a tam akcja dopiero się rozkręca.

Książka stała na półce z kryminałami, ale podejrzanie dużo tu romansowania. Troje bohaterów bzyka się we wszystkich konfiguracjach. Poza tym obściskują się przy każdej okazji, całują i robią sceny zazdrości któremuś z tej dwójki, która kochała się ostatnio. W przerwach piją, palą i wciągają kreski. Jeśli żadna z tych rozrywek nie jest akurat dostępna (rzadkie chwile), zastanawiają się, kto zabił. Kryminalna część fabuły jest w gruncie rzeczy prosta, wszelkie komplikacje wynikają z uczuć i śledczy sami je sobie organizują.

Wiele rzeczy w powieści wydaje mi się niewiarygodne. Na przykład, że policja zgadza się na udział w śledztwie telewizyjnego detektywa (niezbyt rozgarniętego i pożytecznego). Że w ogóle można prowadzić śledztwo przed kamerami. Że prowadzenie śledztwa powierza się bratu właściciela lokalu. Że wypindrzona i pijana pani detektyw pokona w walce kilku napastników. Że można w jednym miejscu (choćby i klubie) zgromadzić taką grupę idiotów. Chyba najłatwiej mi uwierzyć w istnienie kamienicy na tyle dużej i skomplikowanej, że zawiera dwa ogromne kluby z wieloma salami i labirynt godny Dedala.

Bohaterowie nie wzbudzili mojej sympatii. Myślą genitaliami, a w najlepszym wypadku portfelem. Nawet ofiary zbrodni jakoś nie wywołały współczucia (oprócz jednej, której Autorka poświęciła najmniej miejsca). Gżą się ze sobą na przywitanie, na przeprosiny, dla rozładowania napięcia... Całkiem jak małpki bonobo.

Nie podoba mi się również przedstawienie narkotyków w książce. Nie dosyć, że postacie nie mają nic przeciwko kresce kokainy na poprawę jasności myślenia lub humoru, to jedyny policjant, który nie pochwala takiego zachowania, zostaje przedstawiony jako postać bardzo negatywna. Faszysta właściwie.

Pod względem językowym całkiem nieźle, zauważyłam tylko jeden błąd interpunkcyjny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz