poniedziałek, 12 lipca 2021

"Jak wirusy i bakterie rządzą naszym życiem" — mikrobiologia

Tytuł:      Jak wirusy i bakterie rządzą naszym życiem
Tyt. oryg.: Zu Risiken und Nebenwirkungen fragen Sie  
            ihre Türklinke                            
Autor:      Susanne Thiele                            
Wydawn.:    Prószyński i S-ka                         
Rok 1. wyd: 2019                                      

Polski tytuł odbiega i od oryginału (parodia reklamowo-ulotkowej frazy — o ryzyka i skutki uboczne spytaj swojej klamki), i od treści książki. Książka opowiada, że mikroby są wszechobecne w naszym życiu, ale akurat o rządzeniu nie wspomina. Chociaż mogłaby, bo mikrobiom chyba potrafi wpływać na nasze decyzje.

Nie jestem pewna, jak miało brzmieć główne przesłanie. Z jednej strony Autorka ciągle powtarza, że kontakt z wieloma różnymi bakteriami jest dla nas korzystny (tylko znikoma część drobnoustrojów wywołuje choroby, a dobrze, żeby układ immunologiczny na czymś potrenował, zamiast wszczynać alergiczny alarm z powodu niewinnych czynników). Z drugiej — co chwila podaje jakieś zalecenie, które wydaje mi się przesadne (prać ręcznik po trzech użyciach?). Całość wypada raczej schizofrenicznie.

Książka dzieli się na osiem rozdziałów, prawie każdy poświęcony jakiemuś pomieszczeniu w domu i znajdujących się w nim przedmiotach najgęściej zasiedlonych przez mikroby — gąbki w kuchni, pilot do telewizora w salonie, materac w sypialni... Nie brakuje takich miejsc, w żadnym pokoju.

Język bardzo lekki, wręcz zbyt lekki. Wolałabym więcej wiedzy, a mniej powtarzania w kółko tego samego. Niekiedy odnosiłam wrażenie, że dziełko adresowane jest do gimnazjalistów. To odczucie potęgują rysunki — różnokształtne bakterie z oczami, często z rączkami w akurat opisywanym miejscu.

Zabrakło mi dostosowania książki do polskiego czytelnika. Większość danych i statystyk odnosi się do Niemców, niekiedy do innych zachodnich Europejczyków lub Amerykanów. Słowian, w tym również Polaków, nie ma. A nie wierzę, że tak trudne jest dotarcie do chociażby danych na temat liczby psów i kotów. Wystarczyłoby podać je w przypisie i już czytałoby się przyjemniej.

Książka niby zawiera bibliografię, ale tak naprawdę to przypisy końcowe ze źródłami badań. Są polecane lektury, całe siedem sztuk, w tym większość obcojęzycznych. Nie ma indeksu, zresztą za mało tu konkretnej wiedzy, żeby dało się go zbudować. Chyba że z nazwami bakterii. A Curvibacter delicatus to taka piękna nazwa, aż żal musieć ją wyłuskiwać z treści.

Nie zauważyłam wpadek językowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz