środa, 22 lutego 2023

"Wyliczanka" — kryminał z zagadką

Tytuł:           Wyliczanka         
Tytuł oryginału: Think of a Number  
Autor:           John Verdon        
Tłumacz:         Krzysztof Mazurek  
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Otwarte
Rok 1. wydania:  2010               

Nawet ciekawy kryminał. Zaczyna się wciągająco, bo od tajemnicy — skąd nadawca listu mógł wiedzieć, którą liczbę od jednego do tysiąca wybierze przyjaciel detektywa? Chęć poznania rozwiązania skłania do czytania. I owszem, dowiadujemy się, jak do tego doszło. A potem robi się jeszcze dziwniej, nic na scenie zbrodni nie trzyma się kupy.

Acz nie wszystkie zagadki zostają wyjaśnione — na przykład białe krzesło nie doczekuje specjalnego wytłumaczenia (a miałam taką interesującą koncepcję na ten temat). Jednak trzeba przyznać, że większość doczekuje sensownego finału, nie ma co narzekać.

Niekiedy udawało mi się wyprzedzać głównego detektywa. Co pewnie prowadzi do pochlebnych wniosków, bo protagonista kreowany jest na geniusza. Nic nie przegapia (no, bez przesady, z zauważeniem niektórych rzeczy czeka aż do kluczowego momentu).

Denerwowały mnie niektóre elementy obyczajowe. Małżonka protagonisty ma do niego pretensje nie wiadom właściwie, o co. Nikt jej nie powiedział, że poślubia policjanta? I nie chce mi się wierzyć, że główny bohater przez kilka tygodni nie zdołał oddzwonić do syna i zawsze był nieodpowiedni moment. No nie.

Zaskoczyło, że chociaż akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, wszyscy używają (kilo)metrów, a nie stóp i mil. Ale przy objętościach już posługują się galonami. Jakoś dziwnie to wygląda — ani amerykańsko, ani nawet konsekwentnie metrycznie... Ze dwie postacie noszą polsko brzmiące nazwiska, ale może to interwencja tłumacza, jak i (podejrzewam) metry.

Zauważyłam jakieś powtórzenie, gdzieś "na prawdę" wepchnęło się na miejsce "naprawdę".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz