Tytuł: Dreszcze
Tytuł oryginału: Shiver
Autor: Lisa Jackson
Autor: Lisa Jackson
Wydawnictwo: Amber
Rok 1. wydania: 2006
Połączenie kryminału z romansem. Sądzę, że bez miłosnego wątku książka byłaby lepsza (wszyscy wiedzą, jak kończą się gwałtowne porywy wielkich uczuć na kartach książek, prawda?), ale ta tematyka zdaje się nierozerwalnie związana z Autorką, która napisała już kilkadziesiąt powieści z erotyką w tle. Albo i w roli głównej.
Wątek kryminalny poprowadzony o tyle ciekawie, że patrzymy mordercy na ręce, acz jego tożsamość zostaje tajemnicą aż do końca. Niby kluczowe dane gdzieś tam dostajemy, jednak nie rzucają się w oczy. Ta strona została dobrze rozegrana.
Pani posługująca się pseudonimem "Lisa Jackson" zręcznie steruje emocjami czytelników; główna bohaterka, córka kobiety uznanej za samobójczynię, publicznie szkalowana przez byłego męża, niesłusznie podejrzewana o zabójstwo, z miejsca zaskarbia sobie sympatię. Biedny, zakochany po uszy policjant też nie ma zbytnio z górki...
Bohaterowie nieco schematyczni: ona piękna, eks-on podły, następny on przystojny i silny, nikt ich nie rozumie, chociaż mają rację... Ale przynajmniej zachowują się logicznie — każdy ma jakieś pobudki działania. Co ciekawsze, postacie nie korzystają ze wspólnego zestawu bodźców, mają własne hierarchie ważności.
Nie da się ukryć amerykańskości książki; akcja toczy się w Luizjanie, rozdzielone całym kontynentem siostry gadają przez telefon, wszyscy piękni i bogaci, olbrzymia większość religijna... Z ciekawostek warto wymienić, że w powieści pojawia się Donald Trump. Ale jeszcze bez związku z polityką.
Czytało się przyjemnie, wręcz trudno mi było odłożyć książkę. Uznaję, że to zasługa zaangażowania emocjonalnego. W końcu psychopata na wolności to ktoś, kim należałoby się przejąć...
Język niezły, chociaż mogło być lepiej. Ubódł mnie jeden "kwiatek" z 63 strony — zmiana podmiotu, mimo że to zdanie złożone z imiesłowowym równoważnikiem zdania. Szkolny błąd i wychodzi, że to żądza myślała o młodym ciele...
Fajnie się czyta Finklowe wrażenia, ale dziś...
OdpowiedzUsuń"(...)korzystają ze wspólnego zestawu" - czego?
I jeszcze - "Ubodło mnie (...) jeden kawałek".
A poza tym - niech Finkla wybiera książki które ja też czytałem, bo tak jestem tylko biernym (acz wiernym) czytelnikiem ;).
Ze wspólnego zestawu pobudek. ;-) Ubodnięcie zaraz poprawię.
Usuń"Dreszcze" akurat są z biblioteki. To biorę, co dają. ;-)