Tytuł: Europa jesienią
Tytuł oryginału: Europe in Autumn
Autor: Dave Hutchinson
Autor: Dave Hutchinson
Wydawnictwo: REBIS
Rok 1. wydania: 2014
Książka nie tyle szpiegowska, co o szpiegach — pokazuje ich mniej lub bardziej codzienną pracę, ze szczególnym uwzględnieniem porażek. Przez większość tekstu nie mamy pojęcia (wraz z protagonistą), czemu służą wykonywane zadania, po co dostarcza się te tajemnicze przesyłki i przemyca ludzi. "Dla idei" to żadne wyjaśnienie. Ja na miejscu bohatera dawno bym się zbuntowała. Sama lektura irytowała — skoro nie wiem, o jaką stawkę toczy się gra, wszystko mi jedno, jak się skończy. Losy jednego trybiku w wielkiej maszynie nie są zbytnio frapujące.
Powieść zawiera elementy SF. Objawiają się one w dwóch sferach: geopolitycznej i gadżetowej. Z powodów długo nie wyjaśnionych Unia Europejska się rozpadła, ale na tym proces dezintegracji się nie zatrzymał. Co i rusz powstają pańsewka, przy których Watykan sprawia wrażenie mocarstwa. Do tego garść wynalazków: doskonale kamuflujący (także w podczerwieni) strój, portfel rozpoznający DNA właściciela itp. Pod koniec książki pojawia się coś bardzo zbliżonego do magii.
Akcja niekiedy toczy w Polsce. I niestety to nie był plus. Zdaniem Autora tutaj wszystko jest złe. Nawet wiosna i lato. Co innego Londyn. Protagonista — chociaż właściwie jest w nim uwięziony i nie ma pensa przy duszy — od razu zauważa, że to niezwykłe i wspaniałe miasto.
Fabuła mnie nie wciągnęła — zbyt długo nie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Perspektywa szeregowego pracownika, którego nie wtajemnicza się w cele realizowanej operacji, mnie nie zainteresowała. Do tego bardzo dużo dzieje się w czarnych skrzynkach — poznajemy jedynie skutki, ale nie przyczyny ani szczegóły. I dość długo akcje pozostaje podzielona na odrębne fragmenty, które dopiero pod koniec zaczynają się łączyć. Rozumiem, że to pierwszy tom trylogii, ale to chyba jeszcze nie powód, żeby nie zamykać ani jednego wątku. Ale podejrzewam, że książka może się bardzo podobać zwolennikom teorii spiskowych.
Bardzo dużo bohaterów, przeważnie mężczyzn. Większość wprowadzana jest na chwilę, acz dowiadujemy się o nich dość wiele. Niekiedy sto stron później postacie nagle wracają i trzeba sobie przypominać, kim był dany człowiek. Mylili mi się ci wszyscy ludzie. Mętlik powiększały liczne — jak to wśród szpiegów — aliasy.
Z ciekawostek — Autor przedstawia pracę w kuchni restauracji w taki sposób, że aż dziwne, iż ktokolwiek chce tam się zatrudnić. Rozumiem, że skaleczenia i poparzenia to chleb powszedni kucharza. Ale żeby bić podwładnych? Dzicz jakaś...
Pod względem językowym mogło być dużo lepiej. Trafiają się zgubione podmioty, literówki, powtórzenia, liczby zapisywane cyframi w dialogach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz