czwartek, 13 października 2022

"Morderstwo na 31 piętrze" — o społeczństwie szwedzkim

Tytuł:           Morderstwo na 31 piętrze
Tytuł oryginału: Mord på 31:a våningen   
Autor:           Per Wahlöö              
Tłumacz:         Wojciech Łygas          
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Albatros    
Rok 1. wydania:  1964                    

Książka w Polsce ukazała się stosunkowo niedawno, ale opowiada o świecie, który już dawno zniknął. Chociaż nie widać tego po papierze, wkrótce coś się zaczyna nie zgadzać — nikt nie używa telefonu komórkowego, trzydziestopiętrowy wieżowiec szokuje (a straż pożarna nie bardzo może dotrzeć do górnych pięter, ojojoj)... No i firma skupiająca praktycznie wszystkie ważniejsze gazety w kraju mieści się w jednym miejscu. Dla mnie to dopiero jest niezwykłe, a problemy sprawiają wrażenie wydumanych. Całkiem inna epoka.

Powieść z rozbudowanym tłem. Bardzo dużo narzekania na coś, co obecnie nazywa się poprawnością polityczną. Że wszyscy dostają tę samą papkę informacyjną, że narzuca im się jeden przekaz, jeden styl, że nie wolno krytykować, że samobójstw za dużo... Za to w ogóle nie widać powojennej traumy (niecałe dziesięć lat po zakończeniu drugiej światowej). Niektórym neutralność wychodzi na dobre. Cóż, chcielibyśmy mieć takie problemy.

Momentami czułam się nieprzekonana. Bohaterowi się śpieszy, ale nakaz rozwiązania problemu w tydzień zdaje się narzucony odgórnie, a nie wynika z fabuły. A w ogóle mam wrażenie, że tak zadecydował Autor, żeby podnieść dramaturgię. Kto stawia całkiem dobremu policjantowi takie ograniczenia? Dziwne, że facet przy tym przesłuchuje osobiście każdego z kilkunastu podejrzanych, zamiast posłać ludzi z nakazem rewizji. A do tego firma ma podejrzanie dużo do powiedzenia w sprawie śledztwa.

Pod względem językowym też nie jest ani źle, ani nadspodziewanie dobrze. Czasem miałam wątpliwości, kto wypowiada daną kwestię, ale innych usterek nie pamiętam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz