środa, 5 października 2022

"Dzieje Ziemi i rozwój życia" — jak w tytule

Tytuł:          Dzieje Ziemi i rozwój życia
Autor:          Ryszard Borówka            
Wydawnictwo:    Wydawnictwo Kurpisz        
Rok 1. wydania: 2001                       

Książka opowiada o historii Ziemi jako planety (ledwo, ledwo zahacza o takie efemerydy jak Homo sapiens). Przypomina podręcznik, zwłaszcza te wyróżnione kolorowym nagłówkiem definicje i ciekawostki na szerokich marginesach. Ale jak na podręcznik, ma zbyt wysoki próg wejścia.

Praca podzielona została na trzy nierówne części: Pierwsza to właściwie wprowadzenie. Druga, najdłuższa i zajmująca większość książki, opowiada o ewolucji litosfery, hydrosfery i atmosfery (tu właściwie więcej miejsca poświęcono klimatowi, bo i co można mówić o historii atmosfery, jeśli już się opisało zmiany składu powietrza?). Trzecia część pokrótce omawia ewolucję życia.

Całość ogranicza się do podania, jak wyglądały zmiany zachodzące w różnych składowych planety. Trochę brakowało mi dokładniejszego opisu tych procesów, zasad nimi kierujących, być może dochodzenia do aktualnie obowiązujących teorii... Może nawet kosztem suchych faktów. Na przykład, chętnie dowiedziałabym się, czym charakteryzują się poszczególne skały, w jakich warunkach powstają, a nie tylko, że w triasie często tworzyły się trapy bazaltowe, a w sylurze miała miejsce kolizja Laurentii i Fennoskandii.

Książka zawiera wiele kolorowych ilustracji — niemal na każdej stronie zamieszczono mapkę, rysunek czy zdjęcie satelitarne. I znowu — nie obraziłabym się za bardziej szczegółowe i więcej wyjaśniające podpisy pod nimi. Przydałby się również jakiś słowniczek na końcu. Albo chociaż indeks. Bibliografii też nie ma. :-(

Styl dość nasycony żargonem (może stąd moje narzekania na brak słowniczka). Niektóre pojęcia dałam radę odgadnąć z kontekstu albo wiedzy z innych dziedzin (na przykład eoliczny — całkiem ładne słowo), ale przy innych musiałam wywiesić białą flagę.

Z usterek wyłapałam metan opisany jako NH4 (s. 154) i dwugrzybkowe "bardziej chłodniejsze" (s. 158). Poza tym odrobinę przeszkadzało mi słowo "miąższy" użyte jako przymiotnik. Niby słownik Doroszewskiego podaje coś takiego, ale raczej jako archaizm. Może geologiczny żargon absolutnie dopuszcza...

2 komentarze:

  1. Tak na szybko, miąższy chyba faktycznie jest często używany przez geologów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zaczęłam podejrzewać, bo ciągle się pojawiało.

      Usuń