Autor: Jennifer Estep
Początek długiego cyklu o zabójczyni i magii żywiołów. Urban fantasy,
akcja rozgrywa się w amerykańskim miasteczku do cna przeżartym
korupcją. Miasto o takiej nazwie istnieje, bodajże w Oregonie. Nie mam pojęcia, jak bardzo przypomina powieściową miejscowość. Czasy współczesne — bohaterowie posługują się mailami
i telefonami komórkowymi.
Protagonistka to młoda dziewczyna,
władająca magią płatna zabójczyni (hmmm, to już druga z rzędu, czyżby
jakiś znak?). Realizuje jedno zlecenie, w nietypowym pośpiechu dostaje
drugie i wtedy wszystko zaczyna się sypać… Reszta książki to już próba
posklejania do kupy tych rzeczy, które się rozsypały i popsuły. Oraz romans z chyba jedynym uczciwym policjantem w okolicy. Bohaterka
niby morduje ludzi, ale ma swoje zasady i można jej kibicować.
Kreacja
świata o tyle interesująca, że zamiast klasycznej magii żywiołów mamy
ludzi władających magią powietrza, ognia, lodu i kamienia. Oraz
pomniejszymi kombinacjami powyższych, na przykład metalu. Ta magia ma
oryginalne zastosowania — ktoś władający powietrzem może torturować
ludzi, wpychając im pęcherzyki tlenu do organizmu, albo leczyć…
Fabuła wciąga (nieustające zagrożenie życia), więc czyta się szybko i przyjemnie. Tylko końcówka wydaje mi się nadmiernie przeciągnięta – za dużo opisów, jak jest już po wszystkim, a ludzie żyją szczęśliwie. OK, to budowanie punktu wyjścia do następnej książki, ale nie czuję się w pełni przekonana.
Nie zauważyłam usterek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz