Tytuł: Kłamca. Papież sztuk
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Rok 1. wydania: 2015
Spodziewałam się kontynuacji losów bohaterów, porzuconych w naprawdę kiepskiej sytuacji. A tu nic z tych rzeczy — "Papież sztuk" nie jest sequelem, lecz interquelem.
Czytało się — jak zwykle — lekko, łatwo i przyjemnie, ale jednak przez dłuższy czas oczekiwałam nawiązania do ostatnich przygód. Z czwartym tomem "Kłamcy" miałam do czynienia dawno temu (w końcu "Papież sztuk" to dzieło jubileuszowe) i może przez to nie bardzo widzę na osi czasu miejsce, w które można by wcisnąć wydarzenia z niniejszej książki.
Mimo wszystko przyjemnie było odnowić znajomości ze starymi bohaterami. Zwłaszcza Lokiego lubię. Co takiego jest w tych niegrzecznych i kpiarskich bogach?
Przypadły mi do gustu niektóre pomysły — na przykład na antagonistę (ze szczególnym uwzględnieniem jego genealogii) i starcie dwóch narracji. Za to nie bardzo zrozumiałam, co stało się z ojcem pewnego chłopca.
Nie spodobało mi się natomiast to, że książka liczy sobie odrobinkę ponad trzysta stron, ale słowo "koniec" pojawia się na dwieście dwudziestej dziewiątej. Później następują krótkie alternatywne wersje kilku scen (OK, to nawet ma swój urok), komiks (hmmm, ostatnie komiksy czytałam w dzieciństwie, zdecydowanie wolę książki) i coś w rodzaju autowywiadu Ćwieka. Tak się nie robi!
Pod względem językowym bywa różnie — zdarzały się zarówno zabawne perełki, jak i jakieś drobne usterki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz