poniedziałek, 20 czerwca 2016

"Zderzenie cywilizacji" — historia wcale się nie skończyła

Tytuł:           Zderzenie cywilizacji     
Tytuł oryginału: The Clash of Civilizations
Autor:           Samuel Huntington         
Wydawnictwo:     MUZA SA                   
Rok 1. wydania:  1996                      

Podtytuł: "I nowy kształt ładu światowego". Nowy, czyli ten, który wyłonił się po upadku ZSRR. Książka podważa słynną tezę Fukuyamy o końcu historii. Cóż, mam wrażenie, że na świecie po zakończeniu zimnej wojny ciągle coś się dzieje, byłabym więc skłonna zgodzić się z Huntingtonem. Jego twierdzenia, iż zamiast dwóch konkurujących mocarstw mamy obecnie kilka lub kilkanaście cywilizacji (zazwyczaj wyrastających z jakiejś religii), wydają się nieźle pasować do sytuacji w polityce.

O ile nie zawsze zgadzam się ze szczegółami (na przykład cywilizacja afrykańska i latynoamerykańska wydają mi się workami, do których Autor wrzuca niemal wszystkie państwa w danym regionie), o tyle ogólne tezy przemawiają do mnie gromkim głosem.

Szczególnie podoba mi się koncepcja wojen kresowych. Obawiam się, że bardzo wiele współczesnych konfliktów spełnia założenia podane przez Huntingtona. W sumie i nasze, polskie kresy przez całe wieki wyglądały podobnie.

Sporo się z tej książki dowiedziałam, jeszcze więcej znalazłam okazji do refleksji, niekoniecznie wesołych. Taaak, moja cywilizacja nie ma się najlepiej, a prognozy nie wyglądają różowo.

Jeśli pracy coś można zarzucić, to nieczytelność rysunków. Uważam, że każda tabela czy schemat powinny być zrozumiałe wyłącznie na podstawie podpisu, legendy i innych swoich integralnych części. Bez konieczności szukania wyjaśnień w tekście. Niestety, Autor (a może wydawca mojej edycji?) nie zawsze zapewnia ten luksus.

Język raczej nasycony terminami naukowymi. Nie nazwałabym go przystępnym. Lektura wymaga koncentracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz