środa, 8 czerwca 2016

"Blask fantastyczny" — turyści i bohaterowie

Tytuł:             The Light Fantastic
Tytuł tłumaczenia: Blask fantastyczny 
Autor:             Terry Pratchett    
Wydawnictwo:       Corgi Books        
Rok 1. wydania:    1986               

Drugi tom Świata Dysku, kontynuacja przygód Rincewinda i Dwukwiata z "Koloru magii".

Autor nadal nabija się z turystów, ale teraz oberwało się również bohaterom — do pary przyjaciół (załóżmy) dołącza Cohen Barbarzyńca, parodia Conana. Czy ktoś przed nieodżałowanym Pratchettem zastanawiał się, jak wygląda dzielny mięśniak, wielokrotny zbawca świata, kiedy już przestanie być piękny i młody? Czym się wtedy zajmuje? W końcu gubernator Kalifornii może być tylko jeden... Rykoszetem dostali także komuniści. A może to we wszystkich fanatyków celował Terry?

Fabuła już lepiej rozwinięta niż w jedynce, chociaż akcja raczej sztampowa. Ale przecież to nie dla wydarzeń czyta się Pratchetta! Humor, ach, humor... Cudowna zabawa słowami. Nieodmiennie podziwiam tłumacza książek z cyklu Świata Dysku. Jakakolwiek próba oddania tych wszystkich gierek słownych musi przyprawiać o niezły ból głowy. Jak przełożyć fragmencik "[...] there is such a thing as free launch"?

Na szczęście Autor nie ogranicza się do semantyki i niektóre kwestie da się przetłumaczyć bez aż takich problemów. Do moich ulubionych cytatów dołączył poniższy (to o zmuszaniu pisarzy do trzymania się prawdy w opisach):
Każda przypadkowa uwaga o pięknolicej, której twarz tysiąc okrętów wyprawiła w morze, musiała zostać poparta dowodem, że obiekt pożądania istotnie przypomina butelkę szampana.
Prawda, że dosłowne interpretowanie niektórych zwrotów może prowadzić do zabawnych wniosków? Scenie, w której Śmierć poznaje tajniki brydża, również niczego nie brakuje. Jednym zdaniem — komizm bogaty i zróżnicowany, łatwo znaleźć coś, co podniesie nawet wyjątkowo oporne kąciki ust.
Każda przypadkowa uwaga o pięknolicej, której twarz tysiąc okrętów wyprawiła w morze, musiała zostać poparta dowodem, że obiekt pożądania istotnie przypomina butelkę szampana.
Każda przypadkowa uwaga o pięknolicej, której twarz tysiąc okrętów wyprawiła w morze, musiała zostać poparta dowodem, że obiekt pożądania istotnie przypomina butelkę szampana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz