czwartek, 6 października 2016

"Nowi guslarczycy" — sympatyczne opowiastki

Tytuł:             Gospoda guslarcy      
Tytuł tłumaczenia: Nowi guslarczycy      
Autor:             Kir Bułyczow          
Wydawnictwo:       Izdatielstwo AST      
Rok 1. wydania:    1987, 2000, 2001, 2002

Rosyjski zbiór "Gospoda guslarcy" nie odpowiada w zupełności polskim "Nowym guslarczykom" — do polskiego wydania nie załapały się trzy pierwsze teksty: "Cena krokodyla", "Kosmografia zazdrości" oraz "Instrument dla cudownego dziecka". Ale nasi czytelnicy dużo nie tracą: dwa pierwsze wydają mi się najsłabsze w książce, a trzecie jest dość specyficznie lokalne — doniosłą rolę odgrywa nowy rusek, u nas na szczęście znany głównie z dowcipów.

Czternaście opowiadań (w tym jedno będące właściwie minipowieścią) poświęconych przede wszystkim wynalazkom profesora Minca. Ale i o rodzinie Udałowów można poczytać, emeryt Łużkin wiecznie przeszkadza, sporadycznie pojawiają się inni mieszkańcy. W Guslarze nadal lądują ufoludki, lecz w większości opowiadań ludzie sami stwarzają sobie problemy, a następnie je rozwiązują, co prowadzi do jeszcze gorszych kłopotów.

Teksty lekkie, może niekoniecznie humorystyczne, bo dowcip bywa podszyty poważniejszą refleksją. Wykpiwają rzeczywistość. Ogólnoludzką, lecz przede wszystkim rosyjską. To fascynujące, jak wiele o narodzie można dowiedzieć się z jego fantastyki. Jednak wiele problemów, z którymi zmaga się genialny wynalazca wiecznie o krok od nagrody Nobla, występuje także u nas. Cieszę się, że nie wszystkie. W Wielkim Guślarze dobrze, ale u nas najlepiej. ;-)

Z przyjemnością odnalazłam w zbiorze polskie akcenty: a to Guslar planował połączyć się przyjaźnią z Zieloną Górą (ciekawe, dlaczego Autor wybrał akurat miasto przy zachodniej granicy?), a to gdzieś w Stanach zatrudniono Hankę z Katowic...

Ogólnie — lektura lekka i przyjemna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz