sobota, 15 października 2016

"Żywienie człowieka zdrowego i chorego" — dużo faktów, mało przyjemności

Tytuł:          Żywienie człowieka zdrowego i chorego
Redakcja:       Jan Hasik, Jan Gawęcki               
Tom:            2                                    
Wydawnictwo:    PWN                                  
Rok 1. wydania: 2000                                 

Cztery rozdziały, zazwyczaj podzielone na podrozdziały, pisane przez różnych autorów. W sumie nad książką pracowało niemal trzydzieścioro lekarzy z różnych uczelni i klinik. Większość miejsca poświęcono zaleceniom żywieniowym przy poszczególnych grupach schorzeń (choroby serca, układu pokarmowego, wątroby, trzustki, nerek, cukrzyca, otyłość i wiele innych), ale znalazły się również strony na informacje o diecie dla dzieci, kobiet w ciąży i karmiących oraz osób starszych. Umieszczono też dodatki typu żywienia pozajelitowego i dojelitowego czy omówienia żywienia w szpitalach (nie ma rewelacji, kto był, wie najlepiej).

Autorzy stwierdzają w przedmowie, że to podręcznik przeznaczony dla "studentów akademii rolniczych i medycznych". Nie należę do grupy docelowej, ale przeczytałam. Nie bardzo rozumiem, dlaczego dla akademii rolniczych. Na pewno twórcy założyli, że odbiorca zna co najmniej podstawy medycyny. Solidny podkład chemiczny też nie zaszkodzi.

Książka bardzo bogata w wiadomości (często podane w postaci tabel), ale niezbyt interesująca w czytaniu. Za to jeśli komuś organizm zacznie się sypać, może okazać się niezmiernie przydatna, a odpowiedni fragment nietrudno będzie znaleźć. Tym bardziej, że na końcu zamieszczono skorowidz.

Praca dostarcza mnóstwa konkretnych informacji (co powinny jeść osoby z jakimś tam schorzeniem, czego mają się wystrzegać), ale nie pomaga zbytnio w zrozumieniu procesów zachodzących w naszych organizmach. Raczej zakłada się, że czytelnicy już te rzeczy mają opanowane.

Język bardzo formalny, pełen żargonu medycznego i skrótów. Rzeczy jak "suplementacja białkowo-kaloryczna" czy "zwężenie odźwiernika" jeszcze potrafię rozszyfrować. Co oznacza na przykład "ketogenne, hipoglikemizujące" działanie alkoholu, mogę tylko zgadywać, ale podejrzewam, że wóda szkodzi.

2 komentarze:

  1. Droga Finklo - czyli alkohol zbija poziom cukru, a do tego wywołuje powstawanie nadmiaru ciał ketonowych. Z czego pierwsze jest dla cukrzyków dobre (ale trzeba uważać aby nie przeholować), a dugire nie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :-)
      Czyli nadal nie wiem, czy biedni diabetycy mogą zalewać robaki, czy powinni tego unikać. ;-)
      Ale to tylko przykład, wybrany podczas pobieżnego kartkowania książki, żeby dać jakieś pojęcie, czego można się spodziewać po lekturze.
      Nie przywykłam, że ze słowa w książce (i to w ojczystym języku!) rozumiem mniej więcej połowę. Trochę mnie to irytuje.

      Usuń