wtorek, 18 października 2016

Wyzwanie — klasyka

Nie bardzo wiem, o co chodzi z wyzwaniami, więc reaguję na czuja. Moja kobieca intuicja podszeptuje, że trzeba odpowiedzieć na kilka pytań. Nie ufam jej zbytnio, ale spróbuję, bo nie widzę lepszego rozwiązania.

1. Popularna klasyka, która Ci się nie spodobała

Nie przepadam za literaturą pozytywistyczną. Nudzą mnie te wszystkie naturalistyczne opisy zwyczajnych ludzi, ich bieda, nieszczęścia... Powtórzenia, wałkowanie w kółko tego samego.
Praktycznie każde dzieło z okresu nadawałoby się na odpowiedź. A że ostatnio domęczam "Wojnę i pokój" (tak, za jakieś dwa, może trzy tygodnie należy spodziewać się wolnego od pochlebstw wpisu na ten temat), to niech będzie Tołstoj.
Chociaż "Cierpieniom młodego Wertera" też nic nie brakuje. Nie znoszę głupich bohaterów.

2. O którym okresie historycznym lubisz czytać najbardziej?

O przyszłości. :-) To, co jeszcze nieznane, wydaje mi się najciekawsze. Taki "Rok 1984" na przykład. Uważam, że można to dzieło uznać za powieść opowiadającą o tym, co dopiero może się wydarzyć. Ewentualnie za historię alternatywną — ta też mnie fascynuje.
Nijak natomiast nie pociąga mnie XX wiek. Dwie wojny światowe, paskudna rewolucja, faszyzm, broń maszynowa, bomba atomowa, wplątanie cywilów do działań wojennych, jedna ogromna jatka, miliony ofiar... Ble!
Pozostałe okresy mogą się podobać. Im bardziej dla mnie egzotyczne się okażą, z tym większym zainteresowaniem będę przewracać kartki.

3. Ulubiona baśń

"Nowe szaty cesarza" Andersena. W ogóle lubię wiedzę, a ta baśń w piękny sposób pokazuje, jak można ją wykorzystywać dla własnych, choćby i szalenie przyziemnych, celów. Wystarczy odrobina psychologii. Z drugiej strony dowiadujemy się, że nawet nie posiadające wielu informacji dziecko może mieć przewagę nad innymi. Budujący wniosek, jak na porządną bajkę przystało.

4. Klasyka, której nieznajomości wstydzisz się najbardziej

Uważam, że nie mam się czego wstydzić. Co w szkole kazali czytać w ramach lektur, to grzecznie przeczytałam. Teraz sama wyszukuję pozycje, z którymi chyba warto się zapoznać. Chociażby po to, żeby dowiedzieć się, czego człowiek nie znosi.

5. Pięć klasycznych powieści, które zamierzasz przeczytać w najbliższym czasie

Jako się napisało, kończę "Wojnę i pokój". Zerknijmy jeszcze na półkę z książkami w kolejce... "Wyspa skarbów" Stevensona, "Stara baśń" Kraszewskiego, potem jakaś pozycja rosyjskojęzyczna. Może Dostojewski dla odmiany? Do tego chciałabym przeczytać wszystkich noblistów. 1901 już zaliczony, teraz czaję się na "Historię Rzymu" Mommsena. Wprawdzie nie wygląda na powieść, ale czy może być coś bardziej klasycznego od dzieła, które zasłużyło na literackiego Nobla ponad sto lat temu? Piąte... Jeszcze nie wiem, ale na pewno coś się znajdzie.

6. Ulubiona współczesna powieść bazująca na klasyce

A co nie wykorzystuje wątków znanych już millenia temu? Z czystym sumieniem mogę opowiedzieć o mojej najukochańszej powieści — "Diunie" Herberta. Wojna epicka jak u Homera, proroctwa i wątki religijne godne Biblii, miłość, która namieszała w historii mocniej niż w "Romeo i Julii"... Potrzeba jeszcze jakichś klasyków do podpięcia?

7. Ulubiona ekranizacja filmowa/serialowa

Eeee... Ale co to ma wspólnego z klasyką? Filmów praktycznie nie oglądam. "Seksmisja" chyba nie powstała na bazie książki. Co ja w ogóle widziałam na ekranie? A, były jakieś ekranizacje Sienkiewicza w dzieciństwie. Otóż, spodobał mi się sposób zmiany nakryć zaprezentowany w "Krzyżakach".

8. Najgorsza adaptacja klasyki

Przy zaniedbywalnie małej próbie chyba nie ma sensu wybieranie najgorszej pozycji. Na upartego mogę wymienić "Przeminęło z wiatrem". Po przeczytaniu byłam w szoku, że można napisać taki manifest popierający niewolnictwo. Na filmie nic ideologicznego nie widziałam, ergo historia została straszliwie spłycona, do romansów Scarlett. Ale możliwe, że nie zapamiętałam — toż ja to w dzieciństwie oglądałam, na jakichś koloniach puścili... 
Z "Hrabiego Monte Christo" na ekranie też została połowa — dotycząca zemsty.

9. Ulubiona szata graficzna, którą chcesz mieć w kolekcji

Nie rozumiem pytania. Ja czytam w książkach literki, nie obrazki i okładki. 
Jeśli koniecznie mam coś odpowiedzieć, to dla książek w sypialni wolałabym kolory ciepłe — żółcie, pomarańcze, czerwienie. Na półki w salonie — zielenie i błękity. Pasowałoby do wystroju.

10. Mało znana klasyka, którą chcesz polecić

Bułhakow. On napisał nie tylko "Mistrza i Małgorzatę". Niekoniecznie polecałabym "Białą gwardię" — to powieść w dużym stopniu autobiograficzna, więc rozgrywa się w tym krwawym XX wieku. Ale opowiadania fantastyczne — do nich zachęcam. Szczególnie jeśli ktoś wybiera się do muzeum pisarza w Kijowie. Im więcej wiesz, tym więcej widzisz. :-)

9 komentarzy:

  1. Jak nie lubi osoba pozytywizmu - nawet Lalki? Pfff :D

    Bułhakowa mam po rosyjsku, ale jakoś zabieram się jak pies do jeża - Psie serce i Fatalne jaja w jednym woluminie... Chociaż czytałem Mistrza i Małgorzatę po rosyjsku i w oryginale było to bez porównania lepsze, niż w tłumaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osoba już w dzieciństwie nie lubiła bawić się lalkami. Były nudne i dawały za mało stopni swobody. Co innego klocki...
      O to, to! Uważam, że jeśli to tylko możliwe, literaturę należy czytać w oryginale. "Gawarit poet Bezdomnyj s sumaszedszewo doma" [że tak zacytuję z pamięci i fonetycznie] brzmi fenomenalnie. :-) No i bezpośrednie obcowanie z myślami Twórcy, a nie Tłumacza...

      Usuń
    2. NIe wiem czy dobrze zapamiętałem, ale sam początek M&M szedł chyba tak: Adnowo żarkowo zakata, pri Partiarszych Prudach wstrietlis dwa grażdanina... To zupełnie coś innego niż w tłumaczeniu. Ale z drygiej strony, mnie męczy czytanie bukw.

      Usuń
    3. A Lalka to świetny obraz XIX wiecznej Warszawy. Lalki też są fajne, jakoś wolę się bawić z lalkami niż samochodzikami :D

      Usuń
    4. Początku nie pamiętam (coś tam było o ławeczce?), a swój egzemplarz komuś pożyczyłam, więc nie ma czym wesprzeć pamięci...
      To prawda, grażdanka nie jest ergonomiczna i czyta się ją wolniej niż alfabety oparte na łacińskim.
      W "Lalce" Izka była ograniczona jak chłopska zagroda, a Wokulski, który takie coś gorąco kochał, też wydawał się dziwny. Jedyne, co mnie zainteresowało, to blaszka. Zachodziłam w głowę, z czego ją wykonano. Owszem, istnieją metale lżejsze od wody, ale one reagują z nią dość gwałtownie. Jedyny logiczny wniosek to taki, że Prus nie znał się na chemii. A pisał o niej, więc to jakby słaba reklama.
      Zgodzę się z Tobą o tyle, że samochodziki też są nudne. Tylko jeżdżą, tak jak lalki nadają się wyłącznie do odgrywania scenek obyczajowych. Zieeeew. ;-)

      Usuń
    5. Jak lalki? To zależy jakie lalki :D

      Usuń
    6. No dobrze: jakie lalki miałeś na myśli? Uch, pewnie pożałuję, że zapytałam... ;-)

      Usuń
    7. Myślałem nad inteligentną odpowiedzią i jakoś niczego nie wymyśliłem :D

      Usuń
    8. Kombinuj, kombinuj... Ja poczekam. ;-D

      Usuń