środa, 17 stycznia 2018

"Zero" — straszno

Tytuł:           Zero: Oni wiedzą, co robisz   
Tytuł oryginału: Zero - Sie wissen, was du tust
Autor:           Marc Elsberg                  
Wydawnictwo:     Wydawnictwo W.A.B.            
Rok 1. wydania:  2014                          

Chciałoby się wierzyć, że to tylko fantastyka. Ale nie — Autor i wydawca upierają się, że to wszystko jest możliwe i teoretycznie ma szansę się wydarzyć. Potrzebne urządzenia już dawno istnieją. Ludzie gotowi ich użyć pewnie też.

Przede wszystkim rzuca się w oczy świat, w którym ludzie z własnej woli są śledzeni na każdym kroku. Telefon zawsze wie, gdzie jesteś, Facebook i Instagram też często dostają aktualizacje. Inteligentne okulary rozpoznają ludzi w metrze, wyświetlają podpowiedzi — jak się nazywa ten nieznajomy, którędy pójść... Smartfon podpowiada, w którym sklepie jest promocja i jak żyć. Karta lojalnościowa wie, co kupisz za dwa dni, a zegarek — mierzący tętno i kilka innych parametrów — w kim się właśnie zakochujesz. A informacje płyną sobie szerokim strumieniem do instytucji, które już się nie mogą doczekać, kiedy je wykorzystają. Dla twojego dobra, oczywiście. Żebyś nie musiał tracić czasu na szukanie. Strach zapłacić kartą za bilet tramwajowy.

Elsberg ustawia sympatię odbiorcy w sposób stary, lecz ciągle skuteczny: z jednej strony wredna korporacja, która dla zysku nie zawaha się przed niczym, z drugiej — garść idealistów walczących o wolność od inwigilacji. I od razu wiadomo, komu należy kibicować.

Jak już czytelnik zaangażuje się emocjonalnie w lekturę, zaczyna ona bardzo wciągać. Idzie jej tym łatwiej, że fabuła wartka, trup ściele się gęsto, główni bohaterowie też nieustannie zagrożeni. Niby wiadomo, kto ma wygrać, ale wystarczająco dużo szczegółów pozostaje nieznanych.

Dzięki tym zabiegom czyta się szybko, a kartki same się przewracają. Około pół tysiąca stron, a mija nie wiadomo kiedy. Dla słabiej zorientowanych na końcu zamieszczono słowniczek z dwudziestoma kilkoma terminami.

Postacie nieco czarno-białe, ale bywa, że niedobry wilk udaje sympatyczną owieczkę albo na odwrót. Bohaterów jest wielu i akcja notorycznie przeskakuje z jednego zaułka globalnej wioski do drugiego, od wątku do wątku. Niekiedy potrzebowałam chwili, żeby przypomnieć sobie, kim właściwie jest dana osoba. Naprawdę dobrze zarysowana jest chyba tylko główna bohaterka, reszta — nieco po łebkach.

Wpadek językowych nie zauważyłam albo nie zapamiętałam.

8 komentarzy:

  1. To chyba proces nieodwracalny - codziennym życiem rządzić będzie AI. Pytanie, czy będą ludzie na tyle inteligentni, by zasady działania AI pojąć i kontrolować?
    I tak z wrodzonej czepliwości - trup się "ściele", a nie "sieje" ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm. AI jest inteligentna z definicji, a z ludźmi różnie bywa. A żeby pojąć i kontrolować... Czyli wydaje mi się to wątpliwe. Zwłaszcza, jeśli AI będzie potrafiła się uczyć.
      A trupy zaraz poprawię i rozścielę. Dzięki. :-)

      Usuń
  2. Marnie widzę przyszłość rodzaju ludzkiego... Szczególnie patrząc na dzisiejszą młodzież. Ale że narzekanie na młodzież jest modne co najmniej od 4 tysięcy lat, jakaś nikła iskierka nadziei się tli :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, tradycja imponująca. Łatwiej pomarudzić niż dać dobry przykład. ;-)

      Usuń
  3. A dajesz ;)? Bo to wyjątkowo ciężki kawałek chleba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ciężki. Ale jak już młodzież patrzy, to staram się dawać. ;-) I książki podsuwam przy różnych okazjach...

      Usuń
  4. Uuuu... Też próbuję, ale z marnym skutkiem. Jakie spektrum wiekowe i jakie książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnych nie mam, a w dalszych kręgach trafiają się różne. Książki --- te, które podobały mi się kiedyś i ciekawe popularyzatorskie dla dzieciaków.

      Usuń