czwartek, 25 stycznia 2018

"Zaszyj oczy wilkom" — kontynuacja

Tytuł:          Zaszyj oczy wilkom
Autor:          Marta Krajewska   
Tom:            2                 
Wydawnictwo:    Genius Creations  
Rok 1. wydania: 2017              

Drugi tom opowieści rozpoczętej w "Idź i czekaj mrozów". Właściwie mamy zachowaną ciągłość czasu, miejsca i akcji. Wydarzenia nadal rozgrywają się w niewielkiej dolinie gdzieś w górach, również bohaterowie zasadniczo się nie zmienili — ot, ktoś umarł, ktoś się urodził, Autorka przedstawia kilka postaci wcześniej nie wprowadzonych, do wioski przywędrowało trzech obcych... Fabuła zaczyna się mniej więcej w tym momencie, gdzie skończyła się pierwsza część, znowu poznajemy rok z życia opiekunki i jej sąsiadów.

Bardzo interesująco rozwija się wątek Atry. To cieszy, bo sprawa zaciekawiła mnie w pierwszym tomie. Do tego Vendzie nie brakuje innych problemów. Złażą się całymi stadami i konkurują o uwagę. Cóż, opiekunka nie ma lekkiego życia, ale za to czytelnik dostaje wciągającą lekturę z wieloma zwrotami akcji.

Ciągle mocnym punktem historii są opisy zwyczajów. Tym bardziej interesujące, że niekoniecznie dotyczące znanych świąt (jak noc kupały w pierwszej części). Już na początku poznajemy rytuał wyjaśniający tytuł. Raczej obcy na ziemiach polskich, podobno inspirowany bułgarskimi tradycjami.

Za to słabszą stronę stanowi astronomia. Pojawia się dziwaczna pełnia za dnia. No, może się zdarzyć, że Księżyc w pełni wzejdzie, zanim jeszcze Słońce całkiem się schowa, ale bez przesady. Z definicji — pełnia następuje, kiedy Słońce, Ziemia i Księżyc znajdują się z grubsza w linii prostej. Wtedy cała widoczna strona naszego satelity jest oświetlona i widzimy okrągłą tarczę.

Książkę czyta się szybko i łatwo, ale odradzałabym sięganie po drugi tom przed zapoznaniem się z pierwszym — zbyt mocno powiązane wątki, zbyt wiele rzeczy wynika z wcześniejszych wydarzeń. W najlepszym wypadku człowiek pozbawi się przyjemności z poznawania przygód bohaterów pierwszej części.

Językowo całkiem dobrze, chociaż trafił się jakiś czasownik napisany łącznie z przeczeniem.

10 komentarzy:

  1. Finko, ależ oczywiście, że pełnia może być widoczna w dzień. Księżyc generalnie bywa bardzo często widoczny za dnia. Pełnia również. Obserwowałam to zjawisko wielokrotnie. Prowadzilam też risercz. Pelnie w Zaszyj są oparte o kalendarz faz księżyca roku 2017. A jeśli pogoda pozwoli pełnię za dnia będzie można zobaczyć już 31 marca.
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przekonałaś mnie. Owszem, Księżyc bywa widoczny za dnia, ale akurat nie podczas pełni. Według tej strony: http://ksiezyc.alternatywne.info/kalendarz/03_2018.html
      31 marca wschodzi o 18.03, a zachodzi o 5.38 (jeśli dobrze zrozumiałam dziwny nagłówek w tabeli). Słońce wschodzi o 6.16, a zachodzi o 19.05. Trochę się więc nałożą, ale nie nazywałabym tego pełnią za dnia, zdecydowana większość bytności Księżyca na niebie przypada na noc. Przyznaję, aż godzina mnie zaskoczyła, oczekiwałam czegoś bliżej 20 minut. Jednak obawiam się, że ta strona nie uwzględnia zmiany czasu (nie ma przeskoku między 24 a 25 marca), gdyby Księżycowi dodać godzinkę, to niemal się pokrywa ze Słońcem. I tak, IMO, podczas pełni wypada.
      Również pozdrawiam. :-)

      Usuń
  2. Czy patrzylas na link ode mnie?
    https://www.kalendarz-365.pl/ksiezyca/fazy-ksiezyca.html
    Czy pełnia o 14:37 to nie pelnia w dzień? Spojrz na sierpień, jest jeszcze wcześniej.
    I generalnie - wierz oczom. Spójrz wtedy na niebo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, o to chodzi. Widzisz, jeśli ktoś będzie patrzeć od strony Gwiazdy Polarnej lub Krzyża Południa, to 31 marca o 14.37 naszego czasu zobaczy, jak Słońce, Ziemia i Księżyc ustawiają się dokładnie w jednej linii. Ale to jest moment. Pyk i już. Szanujący się wilkołak nawet nie zdąży zakończyć przemiany. ;-)
      W tym momencie na Ziemi będą panować 24 (plus kilka wyjątków) różne godziny. Ale Księżyc będzie widoczny tylko z tej strony, która będzie do niego zwrócona. I albo ciemna, albo w pobliżu terminatora.
      Z Polski 31 marca o 14.37 Księżyc będzie niewidoczny, bo będzie schowany głęboko pod horyzontem.
      I czy Venda ma szanse ustalić, o której przypada kulminacyjny moment pełni? Sama piszesz, ona "na oko" nie potrafi określić dnia pełni --- już dzisiaj czy dopiero jutro. No i słusznie, też bym nie potrafiła. Nie znam się, ale do tak precyzyjnego obliczenia chyba potrzebowałaby obserwatorium z niezłym stażem (nie wspominając już o sposobie dokładnego mierzenia czasu). O coś takiego być może mogliby się pokusić Majowie. Jeśli wierzyć Prusowi, to kapłani egipscy też.

      Usuń
  3. Czyli zjawisko istnieje. Wilcza Dolina nie leży w Zakopanem. To fantastyczny świat. Zjawisko jest możliwe nawet w naszym. Uznawanie go za kuriozalne w fantastycznym jest chyba niepotrzebne. Czy Venda mogła wiedzieć, że pełnia wypadnie w dzień? Jasne. Tego typu kultury uważniej obserwują rytm natury, niż my. Zresztą nie oceniła godziny pełni tylko dzień. Zgadzam się z tobą, że pełnię musimy traktować w rozumieniu magicznym jako proces, nie moment. Inaczej wilkolakiem nie mogłyby istnieć. Kto wie, może właśnie znalazlysmy odpowiedź na pytanie dlaczego nie ma ich w naszym świecie ;-) Przejęły się momentem pełni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjawisko istnieje, razem z mnóstwem innych astronomicznych zjawisk. Problem w tym, że nie można go zaobserwować, tak jak nie można zapisać liczby pi na kartce. Oczywiście, można wyliczyć przybliżenie, jeżeli zna się teorię i dysponuje danymi.
      Pytanie, czy Venda spełnia oba warunki? Żeby wiedzieć, że prawdziwa pełnia to ta chwila, kiedy Słońce i Księżyc ustawiają się po przeciwnych stronach Ziemi, wypadałoby znać model heliocentryczny. Może zna, Ty, Marto, wiesz lepiej. Chociaż kłopoty z wilkołakami sugerują, że opiekunka raczej definiuje pełnię jako całą noc najbliższą temu wyjątkowemu momentowi.
      Żeby wyznaczyć dokładny czas pełni, Venda potrzebuje jeszcze dwóch rzeczy: znajomości długości miesiąca synodycznego (a on nie jest stały) i czasu poprzedniej pełni. Być może da się jedno i drugie wyznaczyć bez znajomości praw Keplera, na podstawie tablic astronomicznych --- z pół tysiąca lat obserwacji i może uda się określić rozmaite cykle, jak długo trwa miesiąc, i kiedy się skraca, a kiedy wydłuża, a w ogóle to podobny rok miał miejsce 315 lat temu. OK, może marne sto lat wystarczy, nie znam się. Teleskop do obserwowania, kiedy Księżyc jest najbardziej okrągły, też nie zaszkodzi. Czy Venda ma dostęp do takich danych? Nie wspominasz, rozmowy z DaWernem też na to nie wskazują.
      Nie ma znaczenia, gdzie leży Wilcza Dolina. Pełnia to po prostu zespół warunków, taki sam na Ziemi, Saturnie i w układzie Aldebarana. Zawsze księżyc musi być po przeciwnej stronie niż gwiazda.
      Jasne, że pierwotne kultury częściej i uważniej patrzyły w niebo niż my. Dobrze wiedzieć, czy już nastała pora roku odpowiednia do siewu, czy to tylko chwilowa zmiana pogody i ziarno szlag trafi. Ale wątpię, żeby wyznaczali precyzyjny moment pełni.
      Nie zmienia to jednak faktu, że opisujesz, jak "Okrągły księżyc wisiał na niebie w biały dzień". A stronę dalej --- "Może księżyc zajdzie, nim dostatecznie się ściemni". A to tak nie działa, sprawdź 31 marca.
      Biedne wilkołaki. Nikt ich nie lubi, przemiana zazwyczaj boli, srebro jeszcze bardziej, a do tego jakiś wredny jajogłowy skrócił pełnię do chwili. ;-)

      Usuń
  4. Hej, trochę to trwało, ale dorwałam pełnię w dzień :) 24.10.2018 Fakt, to dość szczególna pełnia, ale udowadnia, że nie jest niemożliwym, żeby księżyc był widoczny w dzień. Przepraszam, ale nurtowało mnie to, chciałam wiedzieć dla siebie samej :) Co do wiedzy Vendy o pełniach itp, to zakładam, że skoro większość świąt w starych kulturach oparta jest na słońcu i księżycu, dodatkowo świetnie wyliczano ich moment, to musieli wiedzieć sporo. Nie ujmowali tego w naukowe ramy, którymi my się posługujemy, natomiast nie działali na ślepo. Skąd wiedzieli, kiedy wypada najkrótsza noc w roku, żeby zaświętować kupalnockę i wspomóc Swaroga w walce z ciemnością? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale ufam, że wiedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm. Dane dla Warszawy: wschód księżyca -- 17.50, zachód słońca -- 17.25.
      Z grubsza znajdują się po przeciwnych stronach nieba. Nie może być tak, że jedno jest w zenicie, a drugie już na niebie. No, w okolicy bieguna może się zdarzyć, że słońce i księżyc jednocześnie turlają się po horyzoncie. Ale ciągle po przeciwnych stronach, jak staniesz twarzą do jednego, drugie masz za plecami.
      Wyznaczenie najkrótszej i najdłuższej nocy jest banalnie proste, nawet zegarka nie potrzeba. Słońce zazwyczaj nie wschodzi dokładnie na wschodzie (tylko w przesilenie tak się dzieje). Im dłuższy dzień, tym bardziej się ten punkt przesuwa na południe. Wystarczy zaobserwować, kiedy jest wysunięty na maksa. Fakt, w okolicy solstycjum zmiany nie są duże, ale to da się zrobić (przynajmniej jeśli pogoda nie jest paskudna), a w najgorszym wypadku można wyliczyć, że jeśli słońce przez pięć dni wschodzi tuż przy chałupie kowala, to najdłuższy będzie ten trzeci dzień. Istnieje hipoteza, że miejsca typu Stonehenge do tego między innymi służyły. Można wspomóc się gwiazdami stałymi.
      No, jeśli wychodzisz z założenia, że świetnie wyliczano wyjątkowe momenty w astronomii, to oczywiście dojdziesz do wniosku, że sporo wiedzieli.

      Usuń
  5. Oj, łapiesz mnie za słówka w tym ostatnim akapitem ;)
    Dane dla Warszawy z netu mnie jakoś nie przekonały, wiem, co widziałam.
    https://pomorska.pl/pelnia-ksiezyca-pazdziernik-2018-niezwykla-pelnia-ksiezyca-mysliwych-hunters-moon/ar/13611074

    OdpowiedzUsuń
  6. Owszem, łapałam za słówka. :-)
    Ja tam nie wiem, co widziałaś i o której. ;-)
    Ciebie nie przekonały moje, mnie nie przekonał Twój link. Nie wyjaśnia, co w tej pełni niezwykłego, nie wyjaśnia, dlaczego najlepiej o 16.45, nie podaje, w którym miejscu, bo przecież Przemyśl to nie to samo, co Zielona Góra. Ale może o tej 16.45 na Księżycu coś się działo --- lądowanie Chińczyków albo co...
    Poza tym --- na wszystkich załączonych zdjęciach i filmikach z pełnią jest już dość ciemno. Czyli nie biały dzień.
    No, ale podam jeszcze swoje źródła:
    Księżyc: http://ksiezyc.alternatywne.info/kalendarz/
    Słońce: https://calendar.zoznam.sk/sunset-pl.php?city=756135
    Tę drugą stronkę polecam, przydaje się, kiedy człowiek chce wiedzieć, o której słonko wstaje w danym miejscu.
    Owszem, bytność Słońca i Księżyca w pełni na niebie może się nieco zazębiać. Ale trochę (to pewnie zależy od szerokości geograficznej --- patrz biegun). A Wenda oglądała go w biały dzień...

    OdpowiedzUsuń