wtorek, 2 stycznia 2018

"Ty umrzesz pierwszy" — kryminał z seksem

Tytuł:           Ty umrzesz pierwszy
Tytuł oryginału: 1st to Die         
Autor:           James Patterson    
Wydawnictwo:     Świat Książki      
Rok 1. wydania:  2001               

Pierwsza książka cyklu "Kobiecy Klub Zbrodni". Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, bezwzględny morderca zabija pary młode w słonecznej Kalifornii. Bez wyraźnego motywu, za to tydzień po tygodniu.

Sama kryminalna intryga skonstruowana ciekawie. Niby od początku coś wiemy o mordercy, ale być może tylko nam się tak wydaje i do samego końca można liczyć na zaskoczenia — co trochę nowe odkrycie zmienia perspektywę.

Gorzej z całą resztą. Wydaje się a to niekonsekwentna, a to wydumana, a to zbytnio skupiona na seksie. Pani inspektor koncentruje się głównie na nowym i przystojnym partnerze. Chociaż wydawałoby się, że nie brakuje jej poważniejszych problemów. W którymś momencie kłopoty ze zdrowiem, wymagające trzech transfuzji tygodniowo, nie przeszkadzają jej wyjechać z kochasiem na dłuższy weekend (ulubiony pies to też nie przeszkoda — sąsiedzi się zaopiekują)... W piciu licznych margarit w gronie przyjaciółek również nie przeszkadzają. Balangowanie z kolei nie przeszkadza we wracaniu samochodem do domu... Żelazna kobieta.

Na spotkaniach kobitki też często rozmawiają o seksie. Chociaż podobno zajmują się tropieniem mordercy. Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że tak właśnie napalony samiec może wyobrażać sobie babskie imprezki. Może się mylę, może jestem dziwna, a może to w Stanach ludzie są inni.

Do tego dochodzą różne drobiazgi — na początku książki bohaterka ma pager, a pod koniec już komórkę. Rozumiem, że powieść ma kilkanaście lat, ale trzeba było na coś się zdecydować. Załamanej diagnozą kobiecie płaczącej w damskiej toalecie wystarczy powiedzieć, że ma ładne ubranie, i już humor jej się poprawia, a pocieszycielka zostaje przyjaciółką... Motyw mordercy również wydaje mi się dziwaczny i mało wiarygodny.

Na plus zróżnicowana narracja: pani śledcza opowiada w pierwszej osobie. W rozdziałach bez jej udziału pałeczkę przejmuje wszystkowiedzący narrator.

Ta kryminalna część fabuły wciąga, czyta się przyjemnie i szybko, z ciekawości, jak to w końcu z tym mordercą jest...

Język pozostawia wiele do życzenia. Irytowało mnie nagminne zwracanie się do kobiety per "inspektorze". Serio? Da się powiedzieć do kogoś "pani inspektorze" albo "pani profesorze"? Na stronie 116 problemik z pisownią nie z przysłówkami. Trochę dalej — wydawnictwu było wszystko jedno, Dvořák czy Dworzak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz